Chciał zarobić na odpadach i zarobił, ale mandat

Tuż przed weekendem ok. 40 ton gruzu pojawiło się na jednej z działek południowej strefy przemysłowej. Gdyby tego było mało, poprzedniego dnia zakończyły się prace porządkowe na tym terenie.

Sprawą od razu zajęli się strażnicy miejscy. Okazało się, że gruz był stosunkowo charakterystyczny (jak na gruz). – Zabezpieczyliśmy kawałki cegieł, białych kafli czy elementy tynku. Wiedzieliśmy, gdzie w okolicy trwają rozbiórki, więc od razu zaczęliśmy objeżdżać teren – opowiada st. insp. Jacek Baranowski. Poszukiwania nie trwały długo. Strażnicy szybko trafili na posesję, gdzie właśnie trwały prace rozbiórkowe. Właściciel nieruchomości pojechał z mundurowymi na strefę, gdzie rozpoznał swój gruz. – Właściciel firmy, która dokonywała rozbiórki twierdził, że dał swojemu pracownikowi pieniądze na legalne pozbycie się gruzu. Ten jednak wolał zatrzymać je dla siebie, a gruz wyrzucił na strefie – opowiada J. Baranowski.

Na jaką kwotę połakomił się ów pracownik? Prawdopodobnie na ok. 1,2 tys. zł. Ostatecznie sprawca bałaganu „zarobił” jedynie mandat w kwocie 500 zł. Musi też uprzątnąć teren. Taryfikator nie przewiduje większej kary. Grzywna mogłaby być większa, gdyby sprawa trafiła do sądu, ale wtedy pieniądze zasiliłyby budżet państwa a nie miasta.

Gruz musiał być wywieziony na strefę pod osłoną nocy, więc od momentu jego wyrzucenia do ukarania sprawcy, nie minęły nawet 24 godziny.

Przypomnijmy, że odpady budowlane i rozbiórkowe można za darmo oddać w Punkcie Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych przy ul. Polnej, ale tylko do 250 kg na mieszkańca rocznie.

Zobacz też: Szlaban opada, a dostawczy mercedes jedzie dalej. Zobacz nagranie bezmyślnego wyczynu kierowcy

Źródło: Świętokrzyska Policja
Przeczytaj też:Narkotyki w skarpetce, papierosy w ogórkach. Nie uwierzysz, gdzie ludzie chowają nielegalny towar