MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chcieli tylko wyciąć drzewa. Wójt i starosta mają problemy

Dariusz Brożek
pixabay.com
Urzędnik skopiował dokumenty i doniósł do prokuratury na szefa. W sądzie ruszył proces starosty i wójta Przytocznej. Poszło o drzewa.

Nad stawem w niewielkich Strychach rośnie około 160 drzew samosiejek. Wójt Przytocznej Bartłomiej Kucharyk zamierzał je wykarczować i wybudować w tym miejscu plac zabaw dla dzieci. Za sprawą drzew wraz z gminnym urzędnikiem Krzysztofem C. i starostą Grzegorzem Gabryelskim usłyszał prokuratorskie zarzuty, a ostatnio wylądowali razem na ławie oskarżonych w międzyrzeckim sądzie. Okazało się bowiem, że wydana przez powiat decyzja na wycinkę została przerobiona po kilku miesiącach. Dlaczego? Drzew jest więcej, niż wymieniono w dokumencie. Dlatego jedna z urzędniczek przygotowała nowy, ale z wcześniejszą datą i sygnaturą, co śledczy zakwalifikowali jako poświadczenie nieprawdy. W dodatku gmina ubiegała się o unijną dotacje na plac zabaw, co - zdaniem prokuratury - było próbą wyłudzenia.

Proces samorządowców ruszył w październiku. Kilka dni temu w sądzie rejonowym w Międzyrzeczu odbyła się kolejna rozprawa. Sędzia Krzysztof Martysz zaczął od wysłuchania zeznań urzędniczki starostwa Moniki Z., która przyznała się do sporządzenia nowego dokumentu. Sędziego i obrońców interesowało, czy starosta kazał sporządzić jej nowy dokument?
- Nie padły wprost takie stwierdzenia - mówiła.

Zeznania składał też były urzędnik starostwa Stanisław L., który odegrał kluczową rolę w tej sprawie. Pracował razem z Moniką Z. i miał dostęp do dokumentów prowadzonych przez nią spraw. Skserował decyzję i potem zawiadomił prokuraturę. Jak zeznawała Monika Z., wcześniej mówił jej, że „będzie afera, wielkie bum i starosta się skończy”. Ponoć nawet ją nakłaniał, żeby obciążyła starostę i ratowała siebie.

Zdaniem starosty, Stanisław L. zawiadomił prokuraturę z zemsty za to, że nie dostał awansu i podwyżki. Stanisław L. zaprzeczył temu podczas czwartkowej rozprawy. Dlaczego skserował dokumenty? - Zostało to w mojej naturze z poprzedniej pracy - mówił. Świadek jest emerytowanym policjantem, a nawet przez kilka miesięcy był funkcjonariuszem SB. Dlaczego zawiadomił prokuraturę dopiero w lipcu? Zapewniał, że chciał wyjaśnić sprawę ze starostą. Potem jednak jego pracujący w tym samym urzędzie syn dostał upomnienie. - Odebrałem to jako próbę zastraszenia - mówił.
Obrońcę starosty, Tadeusza Fabisia interesowało, czy o swoich podejrzeniach świadek zawiadomił bezpośredniego przełożonego. Termin kolejnej rozprawy - 4 lutego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska