Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarne marzenie Mateusza

Dariusz Chajewski [email protected]
Pociąg przejeżdża tutaj dwa razy w ciągu dnia. Ojciec Mateusza nie może zrozumieć, dlaczego akurat w niedzielę, o piętnastej, przejeżdżała sama lokomotywa. - Tak jakby jechała tylko po to, aby go zabić.
Pociąg przejeżdża tutaj dwa razy w ciągu dnia. Ojciec Mateusza nie może zrozumieć, dlaczego akurat w niedzielę, o piętnastej, przejeżdżała sama lokomotywa. - Tak jakby jechała tylko po to, aby go zabić. Dariusz Chajewski
Tuż obok niestrzeżonego przejazdu kolejowego od niedzieli stoi krzyż, płoną znicze. Ze zdjęcia uśmiecha się chłopiec. Mateusz miał 11 lat. Wpadł pod pociąg, jadąc motorowerem.

Stoi w garażu, zamknięty na cztery spusty. Czarny, błyszczący nowiutkim lakierem, niemal rwący się do jazdy. Mimo silnika o pojemności ledwie 50 cm3 motorower wygląda jak poważny motocykl.
- Rany, jak Mateuszowi zaświeciły się na jego widok oczy - opowiada nastolatek z Przecławia. - Taka maszynka to przecież marzenie.
Marzenie Mateusza stoi w garażu sąsiada.
- Jak ściągnęliśmy ten motorower z torów, rodzice Mateusza poprosili, abym postawił go u siebie, nie chcą, nie mogą na niego patrzeć - mówi pan Dariusz.
Podwórko, na nim samochód i dwa rowery. Na drzwiach widać wypisane kredą litery "K, M, B". Jeszcze od świąt, bo przecież zapewniają domowi powodzenie. Chronią domowników. Na stole w kuchni kwiaty w wazonie i oparte o niego duże zdjęcie. Uśmiechnięty nieśmiało, ostrzyżony króciutko chłopczyk patrzy w obiektyw.

- Przecież po tych torach pociąg jedzie ze dwa razy na dzień i dlaczego akurat w niedzielę o piętnastej jechała sama lokomotywa - ojciec Mariusza tylko kręci głową. - Tak jakby jechała tylko po to, aby go zabić. I czemu maszynista nie dawał sygnału wcześniej, przecież musiał widzieć dzieciaka. Dlaczego...
Trzeba tylko śmignąć przez tory
Motorower kupił poprzedniego dnia. Już w sobotę Mariusz się nim przejechał. Jaki był szczęśliwy. Miał zapowiedziane, że bez zgody rodziców nie wolno na niego wsiadać. Jednak motorower był taki piękny, czarny, a rodziców akurat nie było w domu. Tylko kawałeczek, za domem, asfaltową drogą, która dalej przechodzi w drogę polną. Bezpiecznie, trzeba tylko śmignąć przez niestrzeżony przejazd. Śmignąć.

- Gdy ściągaliśmy motor, był na biegu - dodaje pan Dariusz. - Nie wiem, co się stało, dzieciak chyba spanikował. Podjeżdżając do przejazdu, pociągu pewnie nie widział, krzaki zasłaniają. A na przejeździe usłyszał gwizd lokomotywy. Przestraszył się. Przecież raptem drugi raz siedział na tym motorowerze.
Lokomotywa uderzyła chłopca w głowę. Ojciec nie wie nawet, czy Mateusz miał kask. Czarne marzenie Mateusza lokomotywa pchała przed sobą kilka metrów.
- Przyleciał helikopter, udało się przywrócić akcję serca, zabrali go do Zielonej Góry - opowiada brat Mateusza. - Jednak już lekarz mówił o bardzo poważnych obrażeniach wewnętrznych...

Ojciec ze ściśniętym gardłem opowiada o miłości Mateusza do wszelkich maszyn. Jak to u chłopaka. Dlatego kupił ten motorower, chociaż oficjalnie po to, aby sam mógł czasem dojechać do pracy. Ale trzeba było widzieć oczy Mateusza, gdy patrzył na kolegów jeżdżących na skuterach. Albo szczęśliwą minę, gdy po raz pierwszy usiadł na siodełku, gdy odpalił silnik...
- To był taki spokojny, miły chłopiec - mówi sprzedawczyni w sklepie.
- Grzeczny, zawsze się ukłonił - dodaje sąsiadka. - To koszmar, jeśli rodzice muszą chować dzieci. I to jeszcze takie małe. Ile on miał? Dziesięć? Jedenaście? Aniołek.
- Nie, u nas dzieciaki na motorach nie szaleją, Przecław to spokojna wioska - zapewnia pan Bronisław. - Jeśli jeżdżą, to pewnie u siebie na podwórku. A co do Mateusza... Wie pan, ja często mojemu dorosłemu synowi mówię, że wspominając jego numery za dzieciaka, to dziwię się, że dożył pełnoletności. Takiego nie upilnujesz. Szkoda. Taka tragedia...

To zły prezent dla dzieciaków

Dwa kroki od przejazdu kolejowego metalowy krzyż i tabliczka. Na niej ta sama fotografia co na stole w kuchni. Znicze, figurka aniołka.
Patryk, syn pana Dariusza, zatrzymuje swój szary skuter na skrzyżowaniu, powoli zdejmuje kask.
- Szczerze mówiąc, boję się teraz jeździć - mówi cicho. - Nigdy nie pomyślałem nawet, że coś takiego może się stać. Nie zapomnę już kasku, nie będę dusił gazu. Teraz ciągle tylko o tym myślę. Brrr.
Pan Dariusz pokazuje marzenie Mateusza. Lekkie zadrapanie, wypaczone koło. Jednak nadal kłuje w oczy nowością. Wabi.
- Trudnię się trochę remontami motocykli, quadów - tłumaczy. - Moim zdaniem, to zdecydowanie zły prezent dla mniejszych dzieciaków, ale rodzice kupują je im coraz częściej. I jeszcze przyprowadzają do mnie maszyny, prosząc, abym zdjął im blokady. Wie pan, po to aby nie działało ograniczenie szybkości. Ale ja takich rzeczy nie robię. To głupota. A tak na marginesie - tą drogą wszyscy jeździmy, nawet na jazdy próbne.

- Tutaj trzeba mieć szczęście, żeby zobaczyć pociąg - dodaje jeden z sąsiadów. - Albo pecha... Nawet jak idę, to się nie rozglądam. Bo i po co? A tu jeszcze te krzaki. Jednak żeby takiemu chłopaczkowi pozwolić jeździć bez opieki. Nie pozwolili? A to inna sprawa. Ale kluczyki to bym schował.
Rozsądek często zawodzi. Rodziców
Prokuratura prowadzi śledztwo. Wiadomo, że maszynista był trzeźwy i zbliżając się do niestrzeżonego przejazdu w Przecławiu, dawał sygnały dźwiękowe. Czy zachował się do końca prawidłowo? Czy powinien wcześniej dawać sygnały? Jedno jest pewne, na skuteczne hamowanie nie miał szans. Dlaczego chłopiec nie zeskoczył z motoroweru, aby uciec? Czy do końca myślał raczej o pojeździe niż o własnym bezpieczeństwie?

Jak dodaje prokurator Jacek Buśko, przeprowadzono sekcję zwłok chłopca i śledczy szukają odpowiedzi na pytanie, kto przyczynił się do tego wypadku. Nie obejdzie się bez biegłego, który obejrzy zapis rejestratora w lokomotywie.
- Niestety, mamy sporo wypadków z udziałem nieletnich i podobnymi pojazdami, przede wszystkim z quadami - dodaje prokurator. - Abstrahując od tej konkretnej sprawy, rozsądek często zawodzi, i to nie dzieciaki, które są ofiarami, a rodziców.
Ojciec Mateusza nie chce czarnego motoroweru remontować, nie mógłby na nim usiąść, ba! nie może na niego patrzeć. Czarne marzenie Mateusza trafi do kogoś innego. Do innego chłopca, któremu na jego widok zabłysną oczy? Który natychmiast wskoczy na jego siodełko, aby spełnić swoje marzenie...

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska