Wczorajsza konferencja prasowa zaczęła się od przeprosin. - Przepraszam mieszkańców Gorzowa za to, że o naszym mieście za moją sprawą pojawiły się informacje w mediach ogólnopolskich i regionalnych. Podkreślam, że nic złego nie uczyniłem dla miasta - powiedział T. Jędrzejczak. Po oświadczeniu prezydent chciał wyjść z sali, ale zatrzymało go pytanie ,,GL'', czy pójdzie na referendum (odwołujące prezydenta). - Dobre pytanie - uznał prezydent, próbując zbyć odpowiedź opowieścią o człowieku, któremu kaci wyrywali ręce. Przymuszony w końcu do odpowiedzi, stwierdził: - Zastanowię się.
Prezydent Jędrzejczak jeszcze wczoraj nie wiedział, jakie konsekwencje wyciągnie wobec naczelnika wydziału inwestycji Władysława Ż., któremu postawiono zarzut usuwania urzędowych dokumentów. Naczelnik jest 14. podejrzanym w aferze budowlanej, tzw. sprawie PBI, prezydent 13.
- Muszę porozmawiać z naczelnikiem - oświadczył.
Czy prezesi oszaleli
Wczoraj poznaliśmy wreszcie szczegóły zarzutów prokuratury. Jak to się stało, że szefowie PBI Zygmunt M. i Z. Marciniak SA Zbigniew M. (budowali inwestycje w mieście) wypłacili przedsiębiorcy z Żywca po 400 tys. zł za niewykonane roboty? Według adwokata Andrzeja Mareckiego, właściciel firmy ogrodniczej Krzysztof W. z Żywca pojawił się u prezydenta i oznajmił, że jest kuzynem Władysława Frasyniuka (dziś szefa UW). Poprosił o roboty dla swojej firmy. - Prezydent powiedział obu wykonawcom z Gorzowa, żeby dali mu zlecenie przy dużych inwestycjach. Czy prezesi oszaleli i wypłacili po 400 tys. zł za nic, nie wiem
- stwierdził mecenas. Jego zdaniem, nie ma tu winy prezydenta. Ale Zygmunt M. powiedział prokuraturze, że propozycja prezydenta była nie do odrzucenia.
- Zygmunt M. zeznał, że gdyby nie wpłacili pieniędzy, nie mieliby szans na następne roboty. Jakby prezydent decydował, kto ma wygrać przetargi - ironizował mecenas Marecki.
Firma Zbigniewa M. budowała w Gorzowie m.in. trasę nadwarciańską i Słowiankę (tę za 51 mln zł), PBI - trasę średnicową. Obaj szefowie są podejrzanymi w gorzowskiej aferze budowlanej: Zbigniew M. wpłacił poręczenie majątkowe w wysokości 100 tys. zł , Zygmunt M. z PBI przesiedział w areszcie trzy miesiące.
Kup cegiełki
To właśnie w zeznaniach Zygmunta M. pojawia się wątek finansowania SLD. - Zygmunt M. powtórzył to w czasie konfrontacji z prezydentem. Gdy zapytał prezydenta, co powinien zrobić z 50 tys. zł, usłyszał, że ma kupić cegiełki na kampanię prezydenta Kwaś-niewskiego. W tej kwestii nie ma jednak zarzutów - mówił adwokat zapytany przez "GL". Był 2000 r., PBI budowało trasę średnicową, na otwarcie której przyjechał Aleksander Kwaśniewski. Za fetę PBI zapłaciło 70 tys. zł. O tym wszystkim w cyklu reportaży śledczych "GL" pisała w lipcu ub.r.
Tylko z PBI związany jest drugi zarzut postawiony T. Jędrzejczakowi. Pod koniec 2001 r. z miasta wypłacono PBI 200 tys. zł. - Za prace rzekomo niewykonane. Prezydent był piątą osobą, która podpisała się na fakturze. Wcześniej podpisy złożyło dwóch przedstawicieli PIM
- inwestora zastępczego, naczelnik wydziału inwestycji i skarbniczka. Prezydent nie mógł wiedzieć, że roboty nie zostały wykonane, zrobione - stwierdził mecenas.
Zdaniem A. Mareckiego, dowody zgromadzone przez prokuraturę nie potwierdzają winy prezydenta: - Jest 13 tomów akt, sprawa będzie ciągnęła się długo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?