Czy w Nowej Soli będzie łatwiej o pracę?

Koniec roku, a zwłaszcza okres świąteczny jest czasem, gdy każdy z nas dwa razy ogląda każdą złotówkę przed wydaniem jej w sklepie. Czas ten skłania też do przeglądu sytuacji na rynku pracy, gdyż brak zatrudnienia jest szczególnie dotkliwie odczuwalny, gdy bożonarodzeniowe zakupy staja się jednym z priorytetów w domowym budżecie.

Na początku października publikowaliśmy w "GL” dane Powiatowego Urzędu Pracy, które nie nastrajały optymistycznie na przyszłość. Koniec prac sezonowych i kryzys w gospodarce sprawiały, że słupki danych wciąż szły w górę. Jak wyglądają grudniowe realia przy poszukiwaniu pracy, opowiada dyrektor PUP, Elżbieta Ściopko-Moszkowicz.

- Trend ten niestety się utrzymuje. Zresztą, taka jest specyfika czwartego kwartału roku – mówi dyrektor nowosolskiego pośredniaka. – Jest to normalna rzecz przed świętami. Koniec roku, to koniec prac budowlanych. Kończą się także roboty publiczne, które zawsze generowały sporą ilość miejsc pracy. W tym roku było to 395 osób – dodaje. Dane urzędu pracy bezlitośnie pokazują też skalę zwolnień w największych zakładach pracy na terenie powiatu, na których odcisnęło się piętno kryzysu.

Nie wszystko jednak rysuje się w tak czarnych barwach, jak mogłoby się zdawać na pierwszy rzut oka. – W listopadzie tego roku mieliśmy 464 podjęć pracy. W analogicznym porównaniu do poprzedniego roku, jest to ponad dwukrotny wzrost – mówi E. Ściopko-Moszkowicz. Także liczba ofert jest większa niż rok temu. Dane te powinny dodatkowo nastrajać optymistycznie, gdyż rok 2008 był wyjątkowo dobry, jeśli chodzi o odsetek zarejestrowanych bezrobotnych.

Przedwczesną euforię studzą jednak zapotrzebowania na konkretne stanowiska. – Najbardziej rozchwytywanymi zawodami są obecnie doświadczeni operatorzy maszyn sterowanych numerycznie i spawacze – mówi Bogumiła Gądek, pracująca w PUP jako pośrednik pracy. – Natomiast zawodem wybitnie deficytowym na naszym rynku jest samodzielny główny księgowy, zdolny do decydowania o przepływie pieniędzy. Ofert na takie stanowisko jest naprawdę dużo – dodaje.

czytaj też: Bezrobocie w Polsce poniżej średniej unijnej

Najbardziej poszkodowaną grupą wydają się być kierowcy, jeszcze niedawno rozchwytywani przez firmy transportowe. Dziś właściciele tych firm sami rejestrują się jako bezrobotni. Jednak nie wszystkie gałęzie branży motoryzacyjnej są w dołku. Symptomy pewnych oznak końca kryzysu widać na nowosolskiej strefie ekonomicznej, opanowanej niejako przez firmy związane z przemysłem samochodowym, które to planują zwiększyć zatrudnienie w przyszłym roku. Z nadzieją w najbliższe miesiące patrzy pan Krzysztof, bezrobotny od ponad roku. – Uważam się za dobrego spawacza, więc skoro szukają kogoś na takie stanowisko to może akurat mnie się uda – mówi, nie odrywając oczu od tablicy ogłoszeń.

Mimo wszystko skomplikowana sytuacja na rynku pracy dotyka szczególnie ludzi młodych. – Pracowałam 3 miesiące w cukierni, ale pracodawca nie przedłużył mi umowy – mówi Barbara Bal, która odwiedziła nowosolski pośredniak, by zarejestrować się jako bezrobotna. – Przedtem miałam jeszcze dwa staże, ale teraz chciałabym znaleźć coś związanego z moimi zainteresowaniami – tłumaczy Basia. – W Nowej Soli raczej trudno o pracę związaną z grafiką komputerową czy fotografiką. To już prędzej w Zielonej Górze. Ale tam zawsze stawiają kosmiczne wymagania – wzdycha. – Trzeba mieć skończone 22 lata i 15 lat doświadczenia. Paranoja jakaś – ironizuje.

Czytaj też: Firma Jost zwiększy zatrudnienie