Przyjechały do redakcji. Matka z córką. Małgorzata Jędrasik i jedna z jej pełnoletnich już córek. Ale nie chciała, żeby o niej pisać. Żyje samodzielnie, chce pomóc mamie.
- Nie starcza nam pieniędzy na życie, na utrzymanie tak licznej rodziny, tym bardziej, że mój konkubent zmarł w styczniu i mam teraz na głowie wszystkie niepełnoletnie dzieciaki i żadnego grosza - wylicza M. Jędrasik. Ma siedmioro dzieci. Z nią mieszkają cztery niepełnoletnie latorośle. Sebastian, który dojeżdża do zawodówki w Sulechowie, Łukasz uczęszczający do miejscowego gimnazjum, oraz Artur i rezolutna Marika, uczniowie podstawówki. Ponadto w tym jednym pokoju z nimi żyje najstarsza córka, Sylwia z trzyletnim dzieckiem. Pozostałe są poza rodzinnym domem.
- To moja własność - podkreśla pani Małgorzata. Pojechaliśmy, żeby obejrzeć ów dom. Wygląda fatalnie. - Najgorsze, że ściany się rysują i szczyt może się zawalić - pokazuje Sylwia wychodząc na dwór z dzieckiem na ręku. Panie prowadzą też do trzech pokojów. Ktoś kiedyś zaczął w nich remont. Ale na tym się skończyło. Wybite drzwi, próba podwieszenia regipsu, żeby był jakiś sufit. Widać brak męskiej ręki.
Siadamy na łóżku w jedynym pokoju; dookoła stoją tylko łóżka i tapczany.
- Opieka społeczna mówi, że mama dostaje za wysoką rentę i dlatego nie należy się jej dodatkowa pomoc - tłumaczy córka. Podaje pismo Zofii Szczerbali, kierowniczki Ośrodka Pomocy Społecznej. Wynika z niego, że tzw. kryterium dochodowe w rodzinie wynosi 2.457 zł, tymczasem "strona uzyskała dochód (...) 2.591,36 zł". Tym samym przekroczyła kryterium dochodowe o 134,36 zł.
Wspomniane pieniądze właściwie otrzymują dzieci, jako rentę po zmarłym w styczniu ojcu.
Znaleźliśmy jej pracę
Pani Małgorzacie - która mówi o nim konkubent, a faktycznie rozwiodła się z nim - nie przysługuje żadna renta. Ma tylko rodzinne z OPS. Podobnie Sylwia (238 zł).
- Choruję na serce, płacę za leki - relacjonuje gospodyni - płacę różne rachunki, ubezpieczenie, za prąd, opał, czwórka dzieci chodzi do szkoły, trzeba im książek, ubrań. Wszystko na mojej głowie! A za co tu żyć, kupić jedzenie? Ta renta dzieci po konkubencie nie wystarcza. A OPS twierdzi, że nie pomoże, bo mamy za dużo na głowę...
- Nieprawda, że nie pomagamy. Znaleźliśmy tej pani pracę "w śledziach", nie chciała podjąć - wylicza Arleta Augustyniak, pracownica OPS. - Twierdzi, że choruje, ale nie ma odnotowanych wizyt u lekarza lub rachunków za leki.
Opowiadamy wójtowi Grzegorzowi Doszelowi o wrażeniach z walącego się domu.
- Serce mówi, żeby pomóc, bo sytuacja jest dramatyczna, ale prawo mówi swoje - odpowiada wójt. - Rozumiem problemy tych ludzi. Ale z drugiej strony, jak słyszę o 42-calowym telewizorze plazmowym Panasonic w tych warunkach, to nie wiem co myśleć. Poza tym - czy biednie musi oznaczać brudno? Jestem przeciwnikiem rozdawania ryb, sądzę, iż raczej trzeba ludziom dać do ręki wędki. A przecież znaleźliśmy jej pracę.
- Co jakiś ta pani dostaje tzw. celówki, np. w lutym 100 zł na żywność i obuwie dla dzieci - wtrąca A. Augustyniak. - Ponadto płacimy za obiady jej dzieci w szkole, dostają też stypendia szkolne od wójta. Ostatnio w maju pani Jędrasik dostała 525 zł i potem już się nie odezwała. Poszła do "Gazety".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?