Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektorka szkoły przyrodniczej w Głogowie stanie przed sądem za podżeganie

Anna Białęcka 76 833 56 65 [email protected]
Jolanta C. nie może wrócić do pracy w Zespole Szkół Przyrodniczych. Starosta zawiesił ją w obowiązkach dyrektora i nauczyciela tej szkoły.
Jolanta C. nie może wrócić do pracy w Zespole Szkół Przyrodniczych. Starosta zawiesił ją w obowiązkach dyrektora i nauczyciela tej szkoły. Fot. Anna Białęcka
Dyrektorka Zespołu Szkół Przyrodniczych Jolanta C. stanie przed sądem. Zapewnia jednak, że ma czyste ręce i sumienie. Starosta podjął właśnie decyzję o zawieszeniu jej w pracy w szkole.

W styczniu ubiegłego roku dyrektorka ZSP zdecydowała się na roczny urlop dla podratowania zdrowia. 13 stycznia minie rok. - Wracam do pracy, ale wiem, że okoliczności nie są sprzyjające - powiedziała nam Jolanta C. - A przecież ja nic złego nie zrobiłam. Wiele spraw, o które mnie posądzono prokuratura umorzyła.

Nastroje w szkole przed odejściem na urlop dyrektorki były fatalne. W efekcie w szkole prowadzone były kontrole przez starostwo i kuratorium. Kilkoma sprawami zajęła się prokuratura. Jedno z doniesień złożyli nauczyciele, zarzucając dyrektorce między innymi przywłaszczenie pieniędzy i mobbing. Kolejne złożyła dyrektorka, informując prokuraturę, że wobec niej użyto gróźb karalnych. - W sprawie gróźb karalnych wobec tej pani, prokurator odmówił wszczęcia postępowania - wyjaśniała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy Joanna Sławińska - Dylewicz. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, odmowa nastąpiła ze względu na to, że dyrektorka zwróciła się z prośbą do prokuratora prowadzącego o nie prowadzenie dalszego dochodzenia.

Jolanta C. poinformowała prokuraturę również o nieprawidłowościach przy udzielaniu pożyczek mieszkaniowych z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych. - Okazało się, że często dochodziło do złamania regulaminu przydziału tych pożyczek - wyjaśnia Jolanta C. - Ponadto na kilku wnioskach sfałszowano podpisy pożyczkobiorców. Dwie pracownice szkoły pobierały pożyczki za emerytów i rencistów, którzy o niczym nie wiedzieli. Od ówczesnego wicestarosty Rafaela Rokaszewicza otrzymała polecenie służbowe, by powiadomić o tym prokuraturę.

Od tamtych wydarzeń minął rok. Dyrektorka jest rozgoryczona. - Roczny pobyt na urlopie zdrowotnym upłynął mi w ciągłych atakach mediów na moją osobę - twierdzi. - Pan starosta Rafael Rokaszewicz kilkakrotnie dyskredytował mnie w oczach społeczności lokalnej. Publicznie krytykował moje decyzje kierownicze, a więc wchodził w moje kompetencje. Przynajmniej raz w miesiącu albo zwalniał mnie z pracy, albo też zawieszał w czynnościach służbowych. Tak oto został zniszczony mój dobry wizerunek.
Kiedy w poniedzialek rozmawiała z dziennikarzem "Gazety Lubuskiej" zapewniła, że 13 stycznia wraca do pracy. Wygląda jednak na to, że na wolnym będzie jeszcze wiele miesięcy. - Podjęliśmy decyzję, że do czasu wyjaśnienia sprawy pani dyrektor zostaje zawieszona zarówno w pełnieniu funkcji dyrektora jak i pracy w szkole jako nauczyciel - powiedział starosta Rokaszewicz.

A wyjaśnianie może potrwać dość długo. 31 grudnia 2010 roku do sądu rejonowego trafił akt oskarżenia przeciwko Jolancie C.
- Dyrektorka została oskarżona o podżeganie do sfałszowania dokumentów a także do oszustwa - mówi prokurator rejonowa Liliana Łukasiewicz. - Jak wynika ze śledztwa, podżegała pracownicę szkoły do sfałszowania podpisu na dokumentach dotyczących pożyczki - podaniu, umowie oraz dokumencie potwierdzającym wypłatę - z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych. Wcześniej nakłaniała ją do oszustwa, czyli wzięcia pożyczki, gdyż nie pracownica szkoły spełniała kryteriów, za koleżankę z pracy. To jest przestępstwo zagrożone 8 latami pozbawienia wolności.
- W sprawie nieprawidłowości dotyczących Zakładowego Funduszu Socjalnego śledztwo trwało ponad rok - komentuje Jolanta C. - Na dwa dni przed końcem roku 2010 okazało się, że jedna z oskarżonych zmieniła zeznania i oskarżyła mnie o nakłanianie jej do podrobienia podpisu. W sylwestra 2010 roku prokuratura wystąpiła do mnie z oskarżeniem. Mam czyste ręce i czyste sumienie.

Ale nie tylko Jolanta C. stanie przed sadem. Akt oskarżenia obejmuje poza dyrektorką także dwie inne pracownice tej szkoły: Jolantę R., która podrobiła podpisy i wzięła pożyczkę w wysokości 10 tys. zł na kogoś innego oraz Teresę G., która w podobnym "systemie" wzięła z tego funduszu pożyczki mieszkaniowe dwa razy na kwotę 15 tys. zł.
Jolanta R. przyznała się do winy i dobrowolnie poddała się karze, otrzymała osiem miesięcy w zawieszeniu na 2 lata. Ma także rok czasu na naprawienie szkody, czyli spłacenie 10 tys. zł pożyczki. Jolanta C. oraz Jolanta R. nie przyznały się do winy, niebawem powinien rozpocząć się w ich sprawie proces.
Oskarżona dyrektorka ma żal do władz powiatu. - Nie otrzymałam żadnej pomocy prawnej ze strony starostwa. Tu zamknęły się przede mną wszystkie drzwi. Byłam persona non grata - twierdzi. - Pisano na mnie donosy: do mediów, na policję, do kuratorium i Ministerstwa Edukacji Narodowej. Ich autorzy wiedzieli, że mają wsparcie ze strony pana starosty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska