Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal Nauki: Moc atrakcji prosto z deptaka

(kali)
Sebastian Pilichowski z karaczanem brazylijskim na policzku
Sebastian Pilichowski z karaczanem brazylijskim na policzku Mariusz Kapała
Jedni badali wodę, inni mierzyli ciśnienie, uczyli prawidłowego oddychania, pokazywali gwiazdy na niebie i zaparzali nam komórką kawę. Festiwal Nauki 2011 odwiedziły w niedzielę tłumy ciekawskich.

Tam sięgali, gdzie wzrok nie sięga

Ryszard Łozownik na naukowy piknik do Zielonej Góry przyjechał z Wrocławia. - Mój 13-letni syn Seweryn bardzo interesuje się astronomią. Nie mogło więc nas zabraknąć na zielonogórskim deptaku - mówi pan Ryszard, który także próbował - za pomocą sprzętu wystawionego przez pracowników Instytutu Astronomii sięgnąć tam, gdzie wzrok nie sięga. Hitem okazało się też miniplanetarium. - Warto było wejść do środka, by przekonać się, jak łatwo znaleźć np. Gwiazdę Północną - przyznaje Ewelina Karbowicz z Nowej Soli. - Takie miniplanetarium przydałoby się w każdej szkole. Zachęciłoby młodzież do nauki.

Czarnobrody kusił wehikułem

Na Festiwalu Nauki mogliśmy się przenieść w czasie i porozmawiać ze znanymi historycznymi postaciami. Wcielili się w nie studenci z Koła Archeologicznego. - Zbudowaliśmy Wehikuł Czasu, można do niego wejść i obejrzeć historyczny film - zaprasza Krzysztof Klimek z V roku historii. Sam w przepasce na oku udaje Czarnobrodego. Jego koleżanka Monika Alechno gra rolę Marii Antoniny. - Postaci, żyjących przed wiekami jest tu wiele. Każda reprezentuje inną epokę. Z każdą można porozmawiać i dowiedzieć się wielu ciekawostek - mówi M. Alechno. Ewa Walicka z Zielonej Góry jest zachwycona: - Przyszłam z koleżanką. Chcemy zrobić sobie zdjęcie ze Skrzetuskim i cezarem - mówi.

Badali wodę z kranów

Takie kolejki pamiętamy z czasów PRL-u. Tym razem to nie był powrót do przeszłości, ale propozycja studentów Wydziału Inżynierii Lądowej i Środowiska. - Przeczytałem w ,,GL", że będzie można przynieść próbki wody z ogródka, no to jestem. Chcę też, by zbadali moją ziemię, bo coś ostatnio kiepsko mi rosną rośliny - mówi Stanisław Nieparko z Zielonej Góry. - Dobrze, że takie coś wymyślili. Hanna Leśna z IV roku inżynierii środowiska jest zaskoczona, że ich stoiska jest tak oblegane. Nikt jednak nie odejdzie stąd z kwitkiem. Wszyscy mogą wykonać podstawowe analizy fizykochemiczne przyniesionej wody. I porównać je z parametrami odpowiadającymi wodzie, przeznaczonej do spożycia.

Herbata, kawa na komórkę

- Oooo, to jest coś dla mnie. Ciągle wydaje mi się, że zapomniałam wyłączyć żelazko - przyznaje Uruszla Mamroć, która zainteresowała się wczoraj projektem bezpieczny i inteligentny dom. Okazuje się, że wystarczy nam telefon komórkowy, by móc z daleka sprawdzić, czy nasze urządzenia elektryczne zostały wyłączone. Albo tuż przed powrotem zaparzyć sobie kawę czy herbatę (taką z komórki proponowali też studenci informatyki).
- Za pomocą telefonu można o określonej godzinie spuszczać rolety w domu - dodaje student Mateusz Palonek. - To dobre, gdy wyjeżdżamy na wczasy. Można znad morza włączać o 20.00 na kilka minut światło, żeby wszyscy myśleli, że jesteśmy w domu - zauważa Mamroć.

Karaczany są całkiem fajne

Na stoisku Wydziału Biologii największe zainteresowanie wzbudzały karaczany. Sebastian Pilichowski z IV roku biologii środowiska nie bał się brać je w ręce, ba pozwalał, by chodziły po jego twarzy. Chciał w ten sposób przekonać zielonogórzan, że nie taki diabeł straszny... jak go malują. - To jest karaczan brazylijski - wyjaśniał. - To wy takie zwierzęta hodujecie na uniwersytecie?! A co one jedzą? - pytał Patryk Mączyński. Okazuje się, że nie pogardzą marchewką, jabłkiem, płatkami owsianymi. A je z kolei chętnie zjedzą na śniadanie gady. Dlatego karaczany są mile widziane w ogrodach zoologicznych. Studenci przekonywali także, jak z roślin zrobić prawdziwe ozdobne cuda.

Falubaz blisko nauki

Nie tylko dorośli, którzy z uwagą oglądali elektryczny samochód, wymyślony przez studentów UZ czy stanowisko do pomiaru zużycia paliwa metodą wagową. Festiwal Nauki to prawdziwa atrakcja dla dzieci. - Najfajniejsze było to, że mogłem sobie zrobić zdjęcie na prawdziwym żużlowym motorze. Z symbolem Falubazu! - krzyczy Marcin Racek. Emilia Szafraniec cieszy się z etui na płyty, dostała je w nagrodę za dobrze napisany teścik z języka niemieckiego. Ania Kaczorek z dumą pokazuje swoją twarz, ozdobioną kolorowymi motylami. Można było malować, wymyślać ozdoby, nauczyć się udzielania pierwszej pomocy, zmierzyć siłę swojego wyskoku czy mówić jak krasnoludek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska