Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdzie buduje się nowy szyb kopalni? Tam, gdzie wyląduje kapelusz prezesa (zdjęcia, wideo)

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
Mimo upałów na powierzchni tutaj panuje klimat prosto z zamrażarki. Bo i na zamrażaniu polega jeden z sekretów górników szybowych
Mimo upałów na powierzchni tutaj panuje klimat prosto z zamrażarki. Bo i na zamrażaniu polega jeden z sekretów górników szybowych Mariusz Kapała
Co wiemy o wierceniach? Dla mnie to kilka scen z filmu „Armaggedon”. Bruce Willis i spółka wiercą, aby uratować Ziemię... Łamią się świdry, a za każde kilkadziesiąt metrów górnicy płacą życiem. Wiertnia Przedsiębiorstwa Budowy Kopalń „PeBeKa” z Lubina stoi obok miejscowości Gawrony. Jej otoczenie nieco przypomina obozowisko cyrkowej trupy. O ile cyrkowa trupa ma klimatyzację w swoich barakach... I wojskowy porządek. Widać, że ta ekipa jest w stanie sprawnie się zwinąć i rozpocząć pracę w innym miejscu.

- Prowadzimy tutaj wiercenie geologiczno-rozpoznawcze złoża miedzi na koncesji w obszarze Retków-Ścinawa - mówi Jan Lubaś, kierownik działu robót wiertniczych powierzchniowych. - Koncentrujemy się na rozpoznaniu złoża, które zalega na głębokości poniżej 1300 m.

Nikt nie buduje kopalni „na ślepo”. Zanim powstaną szyby i chodniki, siatka odwiertów coraz bardziej się zagęszcza. W Gawronach będzie ona co 1.500 metrów. Dzięki odwiertom znany jest przebieg złoża, jego okruszcowanie, warunki hydrogeologiczne... A wszystko dzięki włoskiemu urządzeniu wiertniczemu o udźwigu 136 ton, które umożliwia wiercenie otworów na głębokość 2 500 metrów. I wszystko dzięki sprawnej załodze. Lubaś tłumaczy zawiłości wiercenia, mimo że nie są - jak w „Armaggedonie” prowadzone na planetoidzie. Najpierw świdry, później rury. Wszystko rozpoczyna się od większej średnicy, aby skończyć na tej najmniejszej.

W skrzynkach oglądamy efekty prac wiertniczych. Przypomina to nieco ekspozycję w muzeum historii naturalnej. To metr po metrze, warstwa po warstwie „urobek” skalny oraz rdzeń. Jak tłumaczy nasz przewodnik, tutaj mamy neogen, a tutaj trias...

- Praca odbywa się w ruchu ciągłym, piątek świątek i niedziela - mówi Andrzej Bierczyński. - Dwa tygodnie pracy po dwanaście godzin na dobę, a później dwa tygodnie w domu. Jedno jest pewne, nie nudzimy się. Każdy dzień przynosi niespodzianki.

- No dobrze, ale czy to znaczy, że tutaj powstanie szyb? - pytamy Jana Lubasia.

- To nie wiecie, że szyb buduje się tam, gdzie upadnie kapelusz prezesa? - żartuje. Jednak nie próbuje wmówić nam, że wszystko zależy od tego, czy prezes ma na głowie kapelusz. Podpowiada, abyśmy pojechali nieco dalej, do Kwielic, gdzie powstaje szyb GG 1. Czyli szyb na złożu Głogów Głęboki...

- Czy tutaj upadł kapelusz prezesa?

Na to pytanie Wojciech Chojnacki, wiceprezes zarządu firmy PeBeKa, reaguje uśmiechem. Oczywiście KGHM jest tutaj najważniejszy, jest zleceniodawcą i przyszłym użytkownikiem, ale akurat od nakrycia głowy prezesa niewiele tutaj zależy.

- Lokalizacja szybu jest uwarunkowana głównymi zadaniami, jakie planowany szyb ma spełniać, warunkami geologicznymi, które ustaliliśmy na podstawie siatki kolejnych wierceń dla rozpoznania złoża, projektem zagospodarowania złoża - tłumaczy Chojnacki. - Zagęszczamy siatkę wierceń, wyznaczamy najlepsze miejsce z punktu widzenia warunków górniczych i potrzeb. Robione są dodatkowe otwory dla dokładniejszego przyjrzenia się warunkom hydrogeologicznym, parametrom wytrzymałościowym skały, rozpoznania zagrożeń...

Zanim powstanie szyb, wiercone są obok siebie minimum dwa otwory. Chociaż nie... Najpierw trzeba „przewiercić” się przez złoża biurokracji. Koncesje, zmiany planu zagospodarowania przestrzennego, decyzje środowiskowe, pozwolenia na budowę, zgody urzędu górniczego... Wracamy do tych dwóch otworów. To one mają odpowiedzieć ostatecznie na pytanie, jak szyb będzie głębiony i obudowany. Znajdują się w odległości około 70 metrów od siebie i gdy w jednym przeprowadzano próby, w drugim sprawdzano, jak reaguje górotwór.

Wiele zależy od tego, jakie będzie przez­naczenie szybu. Czy będzie wentylacyjnym, materiałowo-zjazdowym, czy tym wydobywczym. GG 1 to szyb wentylacyjny z funkcją materiałowo-zjazdową. A my wracamy do pierwszego pytania - dlaczego właśnie tutaj i teraz? Ponieważ sukcesywnie, rok po roku, na głębokości około 1.200 metrów do tego miejsca zbliżają się chodniki kopalni. Inwestycja obliczona jest tak, aby w chwili, gdy maszyny drążące przodki i chodniki dotrą w okolice Kwielic, spotkały się z szybem, który będzie tłoczył świeże powietrze, dostarczał materiały i umożliwi dalszy marsz górników. Moment ten jest przez górników nazywany „zbiciem” i zazwyczaj fetowany.

- To jest nasz 31. szyb. Zbudowaliśmy wszystkie szyby KGHM i dlatego wiemy, czego na tym terenie się spodziewać - dodaje Chojnacki. - Ale jednocześnie każdy z nich jest inny, każdy wymaga innego podejścia, gdyż tradycyjnie diabeł tkwi w szczegółach.

Tutaj górnicy dotarli już do 605 metra. Zjeżdżamy? Dlaczego nie? Chociaż mina nam trochę zrzedła, gdy dowiadujemy się w trakcie niezbędnego szkolenia, że zjedziemy w kubełku i nie można chwytać za brzeg tej dziwnej windy, gdyż można stracić palce. A w szatni prawdziwy szok. Mimo upału każą nam ubrać ciepłe kurtki. Jak to, przecież im głębiej, tym jest cieplej, a na dworze 35 stopni... Dalej jest jeszcze dziwniej. Rzeczywiście do sporego kubła wchodzimy po metalowej drabinie, bowiem do przewozu ludzi służy on nieco przy okazji. Na co dzień trans­portuje się nim też urobek. Ale po kolei.

Sam szyb będzie miał wewnętrzną średnicę 7,5 metra. Wiercone są kolejne otwory, tym razem mrożeniowe, w sumie 40 na średnicy 16 m. Bowiem zanim górnicy zaczną się wdzierać w głąb Ziemi, muszą ją zmrozić i to do 695 metrów. Bez tego procesu kurzawka, czyli gęste błoto i piasek z wodą, pochłonęłaby to, co górnicy urobią. W otwory mrożeniowe tłoczona jest lodowata solanka. Kurzawka zamarza i jest twarda jak skała.

Najpierw wjeżdżają koparki i wybierają pierwszą część szybu, czyli jego głowicę. Głębiej urobek trzeba wydobywać przy pomocy dźwigu, który wreszcie jest zastępowany przez szybowy kombajn górniczy wyposażony w ładowarkę czerpakową. Ten „dochodzi” do głębokości około 400 metrów. Głębiej wchodzą górnicy strzałowi, czyli dalej dłubią metodą wiercenia i strzelania. Z tym że tutaj posługiwanie się materiałami wybuchowymi to wyższa szkoła jazdy. Korytarz, a raczej studnia jest tylko jedna. A w niej rury dostarczające media i ta największa – lutniociąg - dostarczająca świeże powietrze na spąg głębionego szybu. Dalej mamy w studni 16 lin wykorzystywanych przez dwie maszyny wyciągowe i 14 wciągarek wolnobieżnych. Uszkodzenie któregoś z tych elementów to prawdziwa katastrofa.

Gdy „kubełkiem” zjeżdżamy w głąb budowanego szybu, czujemy miły chłód. Po drodze nasi przewodnicy tłumaczą nam, na czym polega obudowanie tej gigantycznej studni. Do głębokości 700 metrów są to żeliwne pierścienie tubingowe skręcane śrubami. Między nie a skalną ścianę tłoczony jest beton. Poniżej 700 metrów pierścienie zastępuje beton, w niektórych miejscach żelbet. I jeszcze jedno. Jak tłumaczą górnicy, górotwór musi szyb „złapać”.

- Do podobnych rozwiązań dochodzi się latami - tłumaczy Tadeusz Rutkowski.

Kubełek zawisł nieruchomo. Na dole pracuje ośmiu górników pod kierownictwem przodowego i nadzorem sztygara. Przyjemny chłód, tubingi pokryte są szronem jak w zamrażarce. A raczej w lodowej grocie. Tutaj tylko teoretycznie możemy posłuchać, co czeka górników na kolejnych setkach metrów. Skała, pokłady soli i wreszcie... podszybie, czyli „podłoga” przyszłej kopalni. I_tak doszliśmy do warstwy miedzionośnej.

- Jednak to nie koniec naszej pracy - tłumaczy Chojnacki. - Musimy jeszcze wykonać lunety, które umożliwiają tłoczenie powietrza poza strefę, gdzie będą wsiadali i wysiadali ludzie. Później należy przygotować infrastrukturę, czyli układ wyrobisk, stację wentylatorów, komorę pomp, komorę maszyn ciężkich. Tak, już po zgłębieniu szybu czeka nas jeszcze sporo pracy...

Gdy wracamy na górę, powoli odpowiadamy sobie na pytanie, dlaczego górnicy szybowi uchodzą za elitę w swoim fachu. Zdajemy sobie sprawę z ryzyka pracy w tym miejscu. Wyobraźmy sobie nawet najdrobniejszy przedmiot, który kilkaset metrów wyżej wpada do tego szybu... Mimo tych 31 szybów, doskonałej znajomości złoża i tak co krok zadanie do rozwiązania. Z matematyki, fizyki, chemii, geologii...

Na powierzchni rozglądamy się wokół dziwnej bryły szybu. Ściernisko. Ale tutaj, gdzie teraz jest ściernisko, będzie stała kopalnia i kapelusz prezesa ma z tym stosunkowo niewiele wspólnego. Bo tutaj o wszystkim decyduje głowa...

Od 1987 roku PeBeKa pracuje także przy budowie warszawskiego metra. Zaproponowana przez PeBeKa technologia tarczowego drążenia tuneli szlakowych wyeliminowała groźbę zatrzymania ruchu na głównej trasie komunikacyjnej stolicy, na linii wschód-zachód przez co najmniej dwa lata. W latach 1988-2008 przedsiębiorstwo jako członek konsorcjum wykonało siedem wschodnich tuneli szlakowych pomiędzy stacjami Politechnika i Marymont, o łącznej długości 5400 metrów, zrealizowało również część tunelu B20 oraz stację A20 „Słodowiec”. Spektakularną budową była realizacja stacji „Politechnika” na zasadach generalnego wykonawstwa. Ostatnim przedsięwzięciem była budowa węzła komunikacyjnego Młociny,  W ramach tego zadania wykonano dwutorowy tunel o długości blisko 700 m, stację A23 o długości 145m, tory odstawcze - tunel trzynawowy o długości 295 m oraz sam węzeł komunikacyjny Młociny. Oprócz budowy warszawskiego metra, PeBeKa w latach 1988-1993 wykonywała zlecenie w ramach I etapu budowy metra w Algierze. Zakres robót dotyczył budowy dwóch stacji i trzech odcinków tunelu szalkowego o łącznej długości 1,3 km.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska