RAJBUD MEPROZET GTPS GORZÓW - SIATKARZ WIELUŃ 3:1 (25:17, 20:25, 25:19, 25:20)
RAJBUD MEPROZET GTPS GORZÓW - SIATKARZ WIELUŃ 3:1 (25:17, 20:25, 25:19, 25:20)
RAJBUD MEPROZET GTPS: Krzywiecki, Błoński, Polański, Wojtysiak, Maciejewicz, Lubiejewski, Gaca (libero) oraz Kocoń.
SIATKARZ: Kałasz, Matejczyk, Tomczyk, Schamlewski, Lech, Vlk, Siewiorek (libero) oraz Leszczawski, Sarnecki, Buchowski i Dąbrowny (drugi libero).
Sędziowali: Piotr Nosal i Adam Piekarec (obydwaj ze Słupska). Widzów: 250.
Teoretycznie wszystko było przeciwko nam: przegraliśmy dziesięć meczów z rzędu, Bartłomiej Neroj dostał pięć meczów dyskwalifikacji, zaś rywalem niebiesko-białych był ubiegłoroczny spadkowicz z ekstraklasy. A jednak! Dziki taniec radości, jaki gorzowianie zafundowali sobie w hali przy Czereśniowej był zupełnie zrozumiały: wygrali po poście, trwającym od 22 października.
Początek meczu nie zapowiadał radosnego finału. W pierwszym secie przyjezdni ostro natarli i błyskawicznie objęli prowadzenie 3:0. Ale nasi szybko opanowali drżenie rąk. Rezerwowy rozgrywający Konrad Krzywiecki zrozumiał, że nikt nie wybaczy mu pomyłek i zaczął posyłać atakującym "wypieszczone" piłki. Patryk Wojtysiak i Michał Błoński odrzucili rywali od siatki potężnymi serwisami, zaś wszyscy bez wyjątku gracze GTPS znakomicie spisywali się w bloku. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Gorzowianie najpierw wyrównali na 5:5, zaś od stanu 16:14 - głównie dzięki uderzeniom Pawła Maciejewicza - zdobyli cztery punkty z rzędu. To wystarczyło, by spokojnie dokończyć inauguracyjną odsłonę do 17.
Druga partia była długo kopią pierwszej: na początku prowadzenie Siatkarza 4:0, 6:1 i 10:4, a potem wyrównanie na 15:15 i przewaga gospodarzy 18:17. Gdy kibice widzieli już oczyma wyobraźni pierwszą w sezonie wygraną 3:0, przyszło nieoczekiwane załamanie. Błoński dwa razy nadział się na blok wielunian, przyjmujący gości Tomasz Tomczyk potężnie uderzył z prawego skrzydła, a Maciej Polański przestrzelił z krótkiej. Od stanu 18:20 nie mieliśmy już pomysłu na grę. Przegraliśmy za drugim setbolem do 20.
- W przerwie powiedzieliśmy "Krzywemu", by grał do tych, którzy mają największą skuteczność w ataku - wyznał po spotkaniu Maciejewicz. 22-latek znakomicie wywiązał się z zadania. Tak umiejętnie kierował poczynaniami kolegów, że ci z uśmiechem na ustach odskoczyli przeciwnikom na 11:6 i 21:15. Potem, grając punkt za punkt, spokojnie dokończyli trzecią odsłonę do 19. - Długo czekaliśmy na błędy gorzowian, ale się nie doczekaliśmy - przyznał rozgrywający gości Bartłomiej Matejczyk. - Sami zrobiliśmy ich za to masę. W pewnym momencie miałem mętlik w głowie. Nie wiedziałem, komu mam wystawić, bo nikt nie potrafił skończyć ataku!
Podczas czwartej partii kibice ciągle bili naszym brawo. Za siatkarski koncert. Prowadzili nieprzerwanie od rezultatu 2:1. Z wielką ambicją walczyli o każą piłkę, nie mylili się w przyjęciu, bloku, obronie i ataku. Gdy przy pierwszym meczbolu Martin Vlk uderzył w połowę siatki, z trybun popłynęło gromkie: "Dziękujemy!". Oby nie ostatnie w tym sezonie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?