- Jeśli są takie potrzeby, to pomyślimy, jak wspomóc pracę w urzędzie - mówi radny Arkadiusz Marcinkiewicz. Dziś gorzowscy radni z komisji budżetu i finansów chcą się zapoznać z sytuacją w pośredniaku.
- Dowiedzieć się, ile faktycznie pracownicy tam zarabiają. Jak można usprawnić ich pracę, żeby bezrobotni nie stali w długich kolejkach. I oczywiście ustalić, jak miasto może pomóc - wylicza radny Marcinkiewicz. Nie wyklucza możliwości znalezienia w budżecie dodatkowych pieniędzy na ten cel. - Ale dopiero będziemy nad tym dyskutować - zastrzega.
Tyle zabraknie
O tym, że w urzędzie pracy przy ul. Walczaka są problemy, pisaliśmy wielokrotnie (ostatni raz w "GL" z 6 lutego w "Kolejki mają zniknąć").
Przypomnijmy: PUP finansowany jest przez starostwo powiatowe i miasto. Problem polega na tym, że prezydent nie zgadza się na wykładanie na urząd takich pieniędzy, jakich oczekuje starosta. - Wysłałem podpisane porozumienie w tej sprawie. Z taką kwotą, jaką mamy na to przeznaczoną w budżecie - tłumaczył nam niespełna tydzień temu Tadeusz Jędrzejczak, prezydent Gorzowa. Ta kwota to trochę ponad 1,6 mln zł. O 1 mln mniejsza, niż chciało starostwo. W sumie urząd pracy ma na tegoroczne utrzymanie 2,4 mln zł.
Z wyliczeń dyrektora pośredniaka wynika, że to nie wystarczy. - Nie licząc nawet obiecanych podwyżek dla pracowników. Nie będziemy mieli na bieżące opłaty za prąd, wodę i ciepło - tłumaczył Krzysztof Hurka, dyrektor PUP na wczorajszym posiedzeniu zarządu powiatu.
Muszą znać koszty
Właśnie wczoraj dyrektor miał przedstawić dokładną analizę kosztów prowadzenia urzędu i oczywiście zagrożeń, jakie się wiążą z brakiem pieniędzy. - Brakuje minimum 190 tys. zł - mówił Hurka. Zarząd powiatu oczekuje jednak dokładniejszych wyliczeń. - Jeśli chcemy wprowadzać zmiany, żeby usprawnić pracę, musimy wiedzieć, ile to będzie kosztowało - wyjaśnia Józef Kruczkowski, starosta powiatu gorzowskiego. Ma na myśli m.in. wprowadzenie drugiej zmiany w urzędzie, żeby bezrobotni nie musieli od rana stać w długich kolejkach. Nie wiadomo też, czy wkrótce sytuacja na rynku pracy nie będzie wymagała zwiększenia zatrudnienia.
Tylko w styczniu w pośredniaku zarejestrowało się ponad 1,6 tys. osób. - A jeszcze nie dotarli do nas pracownicy zwalniani grupowo choćby w Stilonie - informuje dyr. Hurka. Szacunkowo takich ludzi w powiecie jest ponad 500.
Od tygodnia w gorzowskim pośredniaku bezrobotni są wpuszczani do budynku od 7.00. Ludzie nie muszą już marznąć pół godziny przed otwarciem urzędu. Ale to na razie jedyne zmiany w organizacji pracy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?