MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Janina Pietkiewicz: - Nie bójmy się starości

Piotr Jędzura
Janina Pietkiewicz. Absolwentka animacji społeczno-kulturalnej na Uniwersytecie Zielonogórskim. Lubi czytać i słuchać muzyki.
Janina Pietkiewicz. Absolwentka animacji społeczno-kulturalnej na Uniwersytecie Zielonogórskim. Lubi czytać i słuchać muzyki. fot. Krzysztof Kubasiewicz
Rozmowa z Janiną Pietkiewicz, dyrektorką domu pomocy społecznej w Lubsku

- Dlaczego boimy się nawet myśli o domu pomocy społecznej dla bliskich?- W naszej mentalności obowiązuje model rodziny, w którym oddanie kogoś do domu pomocy społecznej kojarzone jest ze zrobieniem mu krzywdy. To jakby fakt zrzucenia z siebie problemu opieki na pracowników DPS-u. I to oczywiście jest mylne przekonanie.

- Do pomocy społecznej częściej nazywamy domem starców, albo nawet umieralnią? - To kolejny stereotyp, bardzo błędny zresztą. To nie umieralnia, ale normalny dom, w którym osoby starsze i niedołężne mają fachową opiekę. To nie dom starców. Tutaj przez cały czas podopiecznymi ktoś się zajmuje. Czują się szczęśliwi, dowartościowani i przede wszystkim mają zajęcie. Jeżeli tylko oczywiście tego chcą.

- No właśnie, czy tego chcą? Chcą żyć w domu pomocy społecznej? - Jest spora grupa naszych mieszkańców, dla których przyjście do nas jest właśnie potrzebą. Oni sami chcieli to zrobić. Wiedzą, że sami sobie w domu nie poradzą, że nie ma się nimi kto zająć. I takie osoby znacznie szybciej się klimatyzują w domach pomocy społecznej. Znajdują bratnie dusze i szczęśliwie żyją. Osoba, która nie może pogodzić się z pobytem w takim miejscu, znacznie dłużej musi dojrzewać do konieczności mieszkania w nim.

- Nie da się jednak ukryć, oddanie rodzica czy babci do takiego domu kojarzone jest z czymś złym- To błędne przekonanie obowiązujące w naszym społeczeństwie. Prawda jest zupełnie inna. Proszę wyobrazić sobie schorowaną babcię, do której nikt nie zagląda, bo najnormalniej nie ma na to czasu. siedzi sama w domu i czeka na kogokolwiek. Nie ma zakupów jak sąsiadka nie pomoże. Leków też sama nie kupi. Młodzi mają rodziny, o które muszą dbać, pracują. I taka starsza osoba jest sama zdana tylko na siebie. Ewentualnie widzi kogoś z rodziny raz na jakiś czas. Musimy zdać sobie sprawę, że dom pomocy społecznej to nie jest nieszczęście na końcówkę okresu życia.

- Problemów z pewnością takim ludziom nie brakuje i w DPS-ach?- Oczywiście. Jest grupa ludzie, która się nie chce pogodzić lub nie potrafi z pobytem u nas. Stąd problemy. To na przykład alkoholizm. I trzeba o tym otwarcie mówić. To bardzo poważna sprawa dotykająca DPS-y.

- Piją z tęsknoty?- Piją ze zmartwień. Z powodu własnych problemów, które nie różnią się od kłopotów innych ludzi. Mamy na przykład pensjonariusza, który regularnie upija się w święta. Rodzina go nie odwiedza. Z pewnością będzie mu bardzo ciężko znosić pobyt w domu pomocy społecznej.

- Odwiedziny rodzin u pensjonariuszy to ważna sprawa?- Oczywiście. Wiele osób jest regularnie odwiedzanych przez swoje rodziny czy dzieci. Specjalnie na tą okazję mamy pokój gościnny, w którym przyjezdni mogą przenocować, żeby nie płacić za drogie hotele. Takim pensjonariuszom jest łatwiej. Czują się potrzebni, bo wiedzą, że ktoś o nich pamięta.

- Nie powinniśmy się bać domu pomocy społecznej?- Sama z pewnością, jak zajdzie taka potrzeba, będę pensjonariuszką takiego domu. I nie będzie to dla mnie nic strasznego. Ludzie również nie powinni się tego bać. To normalny dom. Pensjonariusze mogą wychodzić kiedy zechcą i wracać, kiedy mają na to chęć. Muszą tylko nas o tym poinformować, żebyśmy się nie martwili. Mają swoje pokoje, kuchnie. Żyją jak w każdym normalnym domu. Organizujemy dla nich wycieczki, zabawy, zajęcia. Na miejscu mają lekarza, terapeutę. Nikt w rodzinnym domu nie zapewni im takich warunków.

- Może warto pokazywać dom pomocy społecznej?- Robimy dni otwarte. Z roku na rok coraz chętniej jesteśmy odwiedzani i ludzie wychodzą od nas zaskoczeni. Dziwią się, że u nas jest zabawa, miła atmosfera, ludzie się śmieją i bawią. I tak proszę do tej sprawy podchodzić.

- Dziękuję

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska