Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedność na pokaz, czyli miejsce wojewody Cebuli w polityce PO. Czy marszałek Jabłoński zdominuje województwo?

Robert Bagiński
Ten polityczny teatr ma być użyteczny w kwietniowej kampanii wyborczej, gdzie politycy PO będą przekonywać, że tylko głosowanie na ich partię, zagwarantuje taki stan rzeczy na przyszłość.

Politycy PO do przesady eksponują spotkanie nowego wojewody lubuskiego z marszałkiem województwa. – To historyczny moment. Po 8 latach wojewoda uścisnął dłoń marszałka – czytamy na stronach LUW.

To będzie nowy etap w rozwoju województwa lubuskiego, gdzie wojewoda z marszałkiem będą ustalali priorytety – ogłosił świeżo upieczony wojewoda lubuski, Marek Cebula z PO.

Taka konstatacja padła podczas briefingu prasowego z marszałkiem województwa, Marcinem Jabłońskim. To było już drugie spotkanie obu polityków PO, odkąd Cebula odebrał nominację z rąk premiera Donalda Tuska.

To dla mnie spore przeżycie. Nie byłem w tym gmachu kilka lat – utyskiwał marszałek Jabłoński.

Obaj są członkami PO, dlatego w trakcie briefingu towarzyszyli im m.in. wiceminister Waldemar Sługocki oraz senator Władysław Komarnicki. Ten również kreował nieprawdziwą narrację, jakoby przez ostatnie lata nie miał sposobności spotkania się z byłym wojewodą.

Osiem lat temu złożyłem wizytę panu wojewodzie Władysławowi Dajczakowi, umawiając się na rewizytę. Minęło osiem lat i na tym się skończyło – wypalił, choć łatwo znaleźć w sieci informację o tym, że był w LUW rok temu.

Inna sprawa, że w 2015 roku, tuż po zdymisjonowaniu wojewody Ostroucha i nominowaniu na to stanowisko Katarzyny Osos, senator Komarnicki był współautorem oficjalnego oświadczenia w którym znalazło się stwierdzenie, że funkcja wojewody nie ma większego znaczenia.

Panie wojewodo, dziękuję za to, że gdy zadzwoniłem pierwszy raz po pana nominacji i powiedziałem, że chciałbym złożyć panu wizytę, zostałem przyjęty na drugi dzień – ekscytuje się obecnie, Komarnicki.

Całość przekazu służy jedynie temu, aby w przestrzeni publicznej wytworzyć wrażenie, że Lubuskie będzie się rozwijało tylko wtedy, gdy dwóch najważniejszych urzędników: rządowy i samorządowy, będzie pochodzić z tej samej partii. Ten polityczny teatr ma być użyteczny w kwietniowej kampanii wyborczej, gdzie politycy PO będą przekonywać, że tylko głosowanie na ich partię, zagwarantuje taki stan rzeczy na przyszłość.

Rzecz w tym, że nie ma to potwierdzenia w faktach. Najgorsze relacje na linii wojewoda lubuski – marszałek województwa, miały miejsce w okresach, gdy obie funkcję pełnili politycy PO. Tak było w 2011 roku, gdy bez wiedzy i porozumienia z regionalnymi strukturami partii, niespodziewanie i ku zaskoczeniu wszystkich, wojewodą lubuskim został Marcin Jabłoński. Marszałkiem województwa była wówczas Elżbieta Polak, która w wyniku partyjnego spisku, zaledwie rok wcześniej, wyeliminowała tego pierwszego z gry o fotel marszałka.

Tuż po nominacji, Jabłoński był pytany o współpracę z Polak i ówczesną szefową PO.

Czy gratulowały? Nie wiem. Po tym, jak media dowiedziały się, że będę wojewodą, dostałem dużo SMS-ów, jeszcze wszystkich nie przejrzałem, być może te gratulacje tam są. Nie wszyscy spodziewali się mnie na tym stanowisku zobaczyć. Czytam prasę i mam wrażenie, że sam zrezygnowałem kiedyś z funkcji marszałka – powiedział.

A co o współpracy z wojewodą Jabłońskim mówiła wtedy marszałek Polak?

Znamy swoje kompetencje i staramy się właściwie pracować – stwierdziła.

Rzeczywistość jednak skrzeczała, a do mediów trafiały informacje o kolejnych konfliktach na których tracił region. Kolejnym akordem partyjnych kłótni w Lubuskiem, gdy wojewodą i marszałkiem byli przedstawiciele PO, było namaszczenie przez Jabłońskiego na swojego następcę Jerzego Ostroucha. Ten ostatni nie porządził długo, został utrącony przez partyjnych kolegów i po kilkunastu miesiącach zastąpiła go na stanowisku Katarzyna Osos.

Obecna sytuacja zdaje się wskazywać, że będzie jeszcze gorzej. Chociaż wojewoda Marek Cebula ma doświadczenie parlamentarne i samorządowe, już w pierwszych dniach wysłał sygnał, że zamierza być tym drugim i bez większego znaczenia w województwie.

To oficjalne podporządkowanie się. On podporządkowuje urząd wojewódzki, temu marszałkowskiemu. Okazuje się więc, że centralnym ośrodkiem i punktem odniesienia dla niego ma być właśnie marszałek Jabłoński, a on będzie jedynie wykonywał jego polecenia, ewentrualnie polecenia partyjnego gremium - ocenia tą sytuację były wojewoda, poseł Włądysław Dajczak.

Jego zdaniem, taka sytuacja „to kuriozum”, ponieważ wojewoda jest przedstawicielem rządu w terenie, który ma współpracować z samorządami, ale nie może być im podporządkowany. Były wojewoda odpiera też zarzut, że nie współporacował z samorządami.

To kłamstwa! Najlepiej wiedzą o tym sami samorządowcy z którymi przez osiem lat współpracowałem i są tego realne efekty. Zawsze też mówiłem, że z wojewodą współpracują wszystkie samorządy w województwie, oprócz jednego, który nie z mojej winy współpracować nie chciał, bo wolał robić robić partyjną politykę – konstatuje Dajczak, wskazując na władze województwa.

Nowy wojewoda, Marek Cebula, deklaruje współpracę z włodarzami gmin i miast ponad podziałami politycznymi, ale w jego dotychczasowej działalności bywało z tym różnie. Chodzi o pełnioną przez niego funkcję szefa Zszeszenia Gmin Województwa Lubuskiego. Samorządowcy zarzucali mu skrajne upolitycznienie organizacji, którą formalnie angażował do budowania wizerunku PO.

Przykro mi to powiedzieć, ale zrzeszenie stało się partyjną przybudówką – mówił dwa lata temu prezydent Zielonej Góry, Janusz Kubicki.

Nie przyjeżdżam na spotkania, żeby uprawiać politykę, ale spotkać się i wymienić poglądy z innymi samorządowcami. Politycznie nie musi nam być po drodze, ale problemy mamy podobne – mówił Sławomir Dudzis, burmistrz Rzepina.

Nie krył wtedy irytacji, że Cebula "jedzie politycznie po bandzie" i przez to organizacja może się rozpaść.

I jeszcze te jego niesprawiedliwe i skrajnie polityczne ataki na wojewodę Dajczaka – mówił GL wójt jednej z gmin.

Przypomnijmy, po bandzie, nowy wojewoda jechał również podczas katastrofy ekologicznej na Odrze. Zamiast współpracować z wojewodą i rządowymi służbami, jako burmistrz Krosna Odrzańskiego, zaangażował się w upolitycznienie wydarzenia. U boku marszałek Polak, a nawet Donalda Tuska, perorował na partyjnych eventach i konferencjach, formułując nieuprawnione tezy oraz oskarżenia. Dziś, już jako wojewoda, sam będzie musiał reagować na podobne sytuacje i dopiero po tym będzie można stwierdzić, jakim jest wojewodą.

Póki co, jego jedynym dokonaniem jest umieszczenie w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim, na równi z flagą Polski i sztandarem Unii Europejskiej, proporca Lubuskiego.

To śmieszne, a nawet nieuprawnione. Wojewoda reprezentuje rząd w terenie, a urząd wojewódzki nie jest delegaturą urzędu marszałkowskiego - ocenia były wojewoda, Władysław Dajczak.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska