* Byłem pacjentem Oddziału Wewnętrznego Polikliniki Zielonogórskiej w dniach 26.03.2008 - 05.05.2008. Ten dość długi okres pobytu w poliklinice pozwolił mi wyrobić sobie opinię odnośnie wyżej wymienionej placówki służby zdrowia. Co to jest Oddział Wewnętrzny Polikliniki?
Na oddziale tym leczeni są pacjenci w większości chorzy na cukrzycę, lub jej powikłania - tzw. stopa cukrzycowa. Ilość pacjentów z innymi schorzeniami wewnętrznymi jest niewielka. Kto kieruje Oddziałem Wewnętrznym Polikliniki Zielonogórskiej? Oddziałem tym kieruje Pani Ordynator Bożena Mospan - Skórnicka, specjalista chorób wewnętrznych - diabetolog. Kto to jest doktor Skórnicka? Jest to lekarz specjalista, głównie w leczeniu cukrzycy, a w szczególności stopy cukrzycowej, będącej jednym z efektów powikłań, wynikający z przewlekłej choroby cukrzycowej.
Charakteryzuje się owrzodzeniami w szczególności stóp i palców nóg. Przypadłość bardzo trudna do wyleczenia, grozi amputacją palców nóg, stopy, w skrajnym przypadku, amputacją nogi. W tej dziedzinie doktor Skórnicka jest wysokiej klasy specjalistką, również w skali kraju. Jest osobą o łagodnym, matczynym usposobieniu - Matka Teresa XXI wieku. Na równi z leczeniem farmakologicznym leczy również terapią: słowem, gestem i uśmiechem.
Przy niej pacjenci czują się jak małe, lubiane, głaskane po główce dzieci, a do tego bardzo rzadko karcone. Jeżeli już jednak do tego dochodzi, jest się ukaranym w sposób zasadniczy, nieobraźliwy, np. za nieprzestrzeganie diety, będącej obowiązkowo przy cukrzycy.
Podczas pobytu na oddziale, zauważyłem, że Pani doktor nieustannie pogłębia swoja wiedzę na sympozjach i szkoleniach. (...)
Kim się otacza Pani Skórnicka i kto jej pomaga? Pierwsze, które "stoją" przy doktor Skórnickiej to siostry z ich szefową - oddziałową. Są to wspaniałe kobiety, niezmiernie zapracowane, wykonujące pracę fachowo i bezboleśnie dla pacjenta. Nazwałbym je Siostrami Matki Teresy. To one przejęły od swojej Szefowej leczenie dobrym słowem, gestem i uśmiechem. Każda z nich wchodząc do Sali chorych przynosi ze sobą uśmiech i pozdrowienia, natychmiast nawiązuje kontakt słowny z pacjentami, niekiedy pogłaszcze. Na każde pytanie pacjenta odpowiada, wyjaśnia, pociesza i instruuje - bez żadnego sarkania.
Obserwując ich pracę przez otwarte drzwi w sali chorych, przypominały mrówki z leśnego mrowiska, gdzie nie ma żadnych pustych przebiegów. Otwierając się na pacjentów zwierzają im się nawet z prywatnego życia, tworząc niesamowitą więź z pacjentem. Na pytanie jak spędziły sobotę i niedzielę odpowiadają, że bez odpoczynku, pracując w innych placówkach.
Jako novum, z którym spotkałem się po raz pierwszy, uważam zorganizowane przez Panią Ordynator szkolenie o chorobie cukrzycowej. Prowadzi je wspaniała kobieta i doskonały pedagog - Siostra Halinka na parterze gmachu Polikliniki. Cykl szkoleń to cztery godziny, po godzinie dziennie. Każdy pacjent otrzymuje materiały szkoleniowe, broszurki, a nawet czasopisma o cukrzycy. Dzięki tym szkoleniom pacjent nie zostaje w domu sam na sam z cukrzycą.
Kto jeszcze pomaga Pani Skórnickiej? Pomaga Jej doskonały konsultant - chirurg, doktor Jacek Bywalec. Człowiek, o łagodnym usposobieniu, konwersujący z pacjentem - odwrotność klasycznego zimnego chirurga. W swoim gabinecie na czwartym piętrze pracuje z siostrami pomagającymi niejednokrotnie przetrwać trudne chwile. Zabiegi wykonywane przez doktora Bywalca charakteryzują się fachowością i przekonywaniem pacjenta, iż zabieg jest niezbędny. Z takim przekonaniem pacjent czuje się bardzo pewnie i spokojnie.
Na samym oddziale wewnętrznym często i regularnie zmieniana jest pościel, codziennie odbywa się dezynfekcja, mycie podłóg stwarza atmosferę domowej czystości i sterylności. Co do wyżywienia - nie wymagajmy za wiele od posiłków dietetycznych. Byłoby można jednak pokusić się o urozmaicenie, jednak nie jest tak, że wyżywienie dietetyczne nie może być apetyczne. Ale to już kwestia firmy spoza Polikliniki.
W świetle faktów przedstawionych powyżej, oddział prezentuje się wyśmienicie. Pacjent jest podmiotem, a nie przedmiotem. Ktoś mógłby mi zarzucić, że skoro zostałem całkowicie wyleczony, to "pieję" hymn pochwalny. A to jest zdanie niemalże wszystkich pacjentów tam leczonych. Całością działań kieruje doskonały menadżer dyrektor Dariusz Suchorski. Spina wszystkie ogniwa swojej Polikliniki w doskonałą całość.
Martwi mnie tylko jedna sprawa. Jak długo przy tak nędznych poborach tym wszystkim ludziom wystarczy ambicji i ducha pracy? Polecam lekturę tego listu naszym rządzącym, by wyciągnęli wnioski i to szybko, gdyż czas jest w tej sprawie niesamowicie istotny.
Okazuje się, że nawet w naszej Zielonej Górze można odnaleźć znakomitą opiekę nad chorymi, czego życzę innym placówkom w mieście i kraju. Niech przytoczony tu przykład doktor Skórnickiej i jej zespołu posłuży innym lekarzom za wzór godny do naśladowania. Mimo braku finansowej satysfakcji, zespół ten zachowuje wysoki poziom leczenia pacjentów. Pytanie tylko - jak długo?
Nim obudzą się władze centralne i zauważą swój błąd wobec szpitali pracujących jak nasza Poliklinika, apeluję do władz miejscowych i ewentualnych sponsorów - o pomoc i dofinansowanie na środki czystości, dodatkowe wyposażenie gabinetów i sal chorych.
PACJENT WETERAN
z Zielonej Góry
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?