Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kardiochirurgia to tylko pretekst. Im chodzi o politykę

Robert Bagiński
Pexels
Zarząd gorzowskiego szpitala ma serce do polityki, ale rozmija się z prawdą. Grają na emocjach, a dobro pacjentów, stało się zakładnikiem bieżącej polityki.

Sprawa z pozoru wygląda na troskę o pacjentów, zresztą głównie spoza województwa lubuskiego, ale w rzeczywistości jest polityczną hucpą. Zarządzający Wielospecjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim w Gorzowie, chcieliby wspomóc w wyborach partię, której są członkami, a która rekomendowała ich na wysokopłatne stanowiska. Swoimi działaniami, retoryką i oskarżeniami, podważają zaufanie do ważnych instytucji życia publicznego.

Dla pacjentów kardiochirurgii pieniędzy nie ma, a na pikniki 800+ znajdują się od ręki – wypalił w mediach społecznościowych kontrowersyjny wiceprezes gorzowskiej lecznicy, Robert Surowiec z Platformy Obywatelskiej.

Całkowicie zapominając, że jego protektorka, marszałek Elżbieta Polak, tylko w tym roku, na polityczną propagandę i promocję, zaplanowała wydatki w kwocie ponad 40 mln zł. Sam szpital również wydaje duże kwoty na promocję m.in. w zaprzyjaźnionych mediach.

Chcąc sprawę upolitycznić, Surowiec załączył video z telewizji TVN, która suflowała narrację, że winę za problemy w zarządzaniu szpitalem oraz kosztami powołanego pododdziału kardiochirurgii, ponosi wojewoda lubuski, Władysław Dajczak.

Nic bardziej błędnego i nieprawdziwego. Wojewoda zarejestrował ten oddział, potem na ich wniosek go wyrejestrował, później nam ich prośbę zmieniliśmy nazwę z oddziału kardiologii na kardiologię z pododdziałem kardiochirurgii. Wszystko, czego sobie życzyli, od wojewody otrzymywali – wyjaśnia Bożena Chudak, dyrektor wydziału zdrowia w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim.

Wiceprezes Surowiec szokuje na różne sposoby i od kilku dni. Niedawno ogłosił, że powołany w gorzowskim szpitalu, bez kontraktu, finansowania oraz doświadczenia, pododdział kardiochirurgii, „wznowił przyjmowanie pacjentów”. Wszystko po tym, gdy 13 lipca zarząd szpitala poinformował, że go zawiesza.

Mamy problem z uzyskaniem wynagrodzenia z tytułu wykonania procedur ratujących życie. Wobec tego, od 15 lipca zawieszamy funkcjonowanie oddziału kardiochirurgii – tłumaczył wtedy prezes Jerzy Ostrouch.

Bardzo dziwna i kontrowersyjna jest też forma komunikacji szpitala z instytucjami. Chodzi o żenujące wpisy wiceprezesa Surowca na portalu społecznościowym. - Mogłyby uchodzić menadżerowi dyskoteki lub ZOO, ale nie wiceprezesowi ważnego i cenionego za wysoki standard leczenia szpitala - tak określił to jeden z internautów.

NFZ, Wojewodo, opamiętajcie się! – grzmiał w mediach społecznościowych Surowiec. - Narodowy Fundusz Zdrowia nie wypłacił szpitalowi pieniędzy za wykonane operacje ratujące życie. Nie możemy czekać - wylewał z siebie nieuzasadnione oskarżenia.

Wszystko brzmiało, jakby próbował uzasadnić fakt, że zarząd szpitala, uruchamiając pododdział kardiochirurgii bez kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia i wbrew opinii profesjonalistów, tak naprawdę naraził go na poważne straty finansowe. Wszystko, niestety, było podporządkowane politycznym interesom partii do której należą zarządzający lecznicą w Gorzowie. Takie działanie jest opisane w prawie. Gdyby się okazało, że Robert Surowiec i Jerzy Ostrouch działali na szkodę spółki, mogą ponieść nawet odpowiedzialność karną.

Na oddziale kardiochirurgii Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wlkp. wykonaliśmy 51 operacji. Domagamy się od NFZ zapłaty za operacje wykonywane w tzw. "trybie ratowania życia" – apelował w mediach społecznościowych Surowiec.

Na potwierdzenie powagi swoich słów wspominał też o „papierze toaletowym” i tym podobnych.

Domagamy się wypłaty należnych szpitalowi pieniędzy – podkreślał, choć ani słowa o tym, że to zarząd szpitala ponosi odpowiedzialność za problemy lecznicy.

Formie komunikacji władz szpitala z instytucjami zewnętrznymi dziwi się także dyrektor Chudak.

To jest kwestia nieetycznego manipulowania emocjami w bardzo wrażliwym obszarze, którym jest służba zdrowia – uważa dyrektor. – Czytam te wpisy członka zarządu i są żenujące. Sposób przekazu oraz treści, w mojej ocenie mają wzbudzić jakiś nieuzasadniony lęk wśród odbiorców. To wykorzystywanie faktu, że większość ludzi nie ma wiedzy dotyczącej rozróżnienia różnych pojęć, na przykład kardiologii od kardiochirurgii. W mojej ocenie, to celowe działanie, które ma wywołać poczucie lęku lub zagrożenia. Ono jest nieuprawnione, nieuzasadnione i nieetyczne - dodaje.

Jak podkreśla, sprawą gorzowskiej kardiochirurgii zajmowała się 29 sierpnia br. również Rada Oddziału Wojewódzkiego NFZ, której jest szefową.

Cały czas monitorujemy dostęp i potrzeby w zakresie kardiochirurgii. Nic w tym zakresie się nie zmieniło. Nie ma żadnych ograniczeń w dostępnie do kardiochirurgii na terenie województwa lubuskiego – mówi.

Oznacza to, że działanie gorzowskiego szpitala, który postępował wbrew zaleceniom konsultantów medycznych, może się okazać działaniem na szkodę spółki.

Nieprawdziwe zarzuty formułowane przez wiceprezesa WSzW w Gorzowie, odpiera również lubuski NFZ.

Nieprawdą jest informacja o odmowie zapłaty - mówi stanowczo Joanna Branicka, rzeczniczka funduszu. - Prostuję także informacje, co do liczby wniosków złożonych do lubuskiego oddziału NFZ. Szpital w Gorzowie złożył do nas do rozliczenia 22 wnioski, a nie 51. Z tego trzy zostały przekazane do właściwego województwa (zachodniopomorskiego), ze względu na miejsce zamieszkania pacjenta. Natomiast jeden wniosek został złożony po terminie - wyjaśniła rzeczniczka NFZ.

Branicka stwierdza przy tym, że „NFZ czeka obecnie na przekazanie przez szpital niezbędnych informacji”, które mogłyby umożliwić rozliczenie udzielonych świadczeń.

Kluczowe w przypadku rozliczania świadczeń poza umową z NFZ, zakwalifikowanych jako „nagłe”, są informacje, które przekaże nam sama placówka. Dodam, że zakres tych danych był znany szpitalowi od samego początku – dodaje.

Szpital, w osobie wiceprezesa Surowca, woli jednak sprawę trywializować, albo podbijać ją do poziomu emocji, które przydają się w polityce, ale nie pomagają w budowaniu zaufania do instytucji służby zdrowia.

Co na to Urząd Marszałkowski? W kontekście informacji NFZ, okazuje się, że ten również oszczędnie gospodaruje prawdą.

Od momentu uruchomienia kardiochirurgii na pododdziale kardiologicznym szpitala w Gorzowie wykonano 49 operacji kardiochirurgicznych – wszystkie ze wskazań życiowych, co oznacza, że usługi kardiochirurgiczne nie są w regionie w pełni zabezpieczone – uważa Paweł Kozłowski, rzecznik prasowy zarządu wojewódzkiego.

Słusznie twierdzi, że finansowanie świadczeń medycznych to obowiązek NFZ, ale nie wspomina już o tym, że pododdział kardiochirurgii powstał wbrew zaleceniom tej instytucji i bez wymaganego prawem kontraktu, a mieszkańcy Lubuskiego mają dostęp do kardiochirurgii z dnia na dzień.

Ponieważ szpital nie posiada umowy z NFZ na kardiochirurgię, wnioski placówki są rozpatrywane w trybie wskazanym w ustawie o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych dotyczących świadczeń nagłych – wyjaśnia w rozmowie z GL Joanna Branicka z NFZ.

Jak rozumieć nadpobudliwość władz szpitala?

Takie bezpodstawne uderzanie w wojewodę i NFZ, przez osobę, która chyba zna przepisy prawa, to jest bardzo żenujące. Pomijam formę i miejsce, gdzie się to dzieje – puentuje dyrektor Bożena Chudak.

O tym, że ponowne „odwieszenie” gorzowskiego pododdziału kardiochirurgii, może być projektem politycznym, świadczy wizyta marszałek Elżbiety Polak w szpitalu, gdy był on w lipcu i w jej obecności, zawieszany.

Dziś przyjechałam tutaj, żeby prezes i lekarze poczuli moje wsparcie – perorowała. – Nie zostawimy tego problemu! Domagamy się zwrotu środków, które zostały wydane przez szpital na ratowanie życia – kontynuowała.

Inna sprawa, że mimo lipcowej burzy i mocnych słów o „zawieszeniu” pododdziału, nigdy formalnie to nie miało miejsca. Wygląda to tak, jakby został zawieszony przed kampanią wyborczą, by w jej centrum go odwiesić, a później może znów zawiesić.

Takiego wniosku o czasowe zaprzestanie działalności nigdy nie było ze strony szpitala. Oni mają takie autorskie pojęcia, choć nomenklatura wyraża to inaczej. Poza tym, nie dotyczy pododdziałów, lecz całego oddziału – wyjaśnia dyrektor Bożena Chudak z LUW. - To celowe żonglowanie różnymi pojęciami i ma wywołać uczucie leku i zagrożenia – konstatuje.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska