Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Figura: bycie matką to najważniejsza życiowa rola

Zdzisław Haczek 68 324 88 05 [email protected]
Katarzyna Figura szkołę teatralną w Warszawie skończyła w 1985 r. Na ekranie debiutowała już jako nastolatka w 1976 r. w filmie dla młodzieży "Zginął pies”. Ma na koncie kilkadziesiąt ról filmowych. Grała m.in. u Radosława Piwowarskiego ("Pociąg do Hollywood”), Juliusza Machulskiego ("Kingsajz”, "Kiler”), Roberta Altmana ("Gracz”, "Pret-a-porter”), Romana Polańskiego ("Pianista”), Andrzeja Wajdy ("Zemsta”), Jerzego Stuhra ("Historie miłosne”), Marka Koterskiego ("Porno”, "Ajlawju”), Piotra Szulkina ("Ubu Król”), wybitną kreację stworzyła w "Żurku” Ryszarda Brylskiego. Z pierwszego małżeństwa ma syna Aleksandra. Z drugim mężem, Amerykaninem Kaiem Schoenhalsem mają dwie córki: Koko i Kaszmir. 27 lipca aktorka odebrała w zborze w Letnicy, w podzielonogórskiej gminie Świdnica, Wielki Ukłon - honorowe wyróżnienie 7. Międzynarodowego Festiwalu Kina Autorskiego - Quest Europe.
Katarzyna Figura szkołę teatralną w Warszawie skończyła w 1985 r. Na ekranie debiutowała już jako nastolatka w 1976 r. w filmie dla młodzieży "Zginął pies”. Ma na koncie kilkadziesiąt ról filmowych. Grała m.in. u Radosława Piwowarskiego ("Pociąg do Hollywood”), Juliusza Machulskiego ("Kingsajz”, "Kiler”), Roberta Altmana ("Gracz”, "Pret-a-porter”), Romana Polańskiego ("Pianista”), Andrzeja Wajdy ("Zemsta”), Jerzego Stuhra ("Historie miłosne”), Marka Koterskiego ("Porno”, "Ajlawju”), Piotra Szulkina ("Ubu Król”), wybitną kreację stworzyła w "Żurku” Ryszarda Brylskiego. Z pierwszego małżeństwa ma syna Aleksandra. Z drugim mężem, Amerykaninem Kaiem Schoenhalsem mają dwie córki: Koko i Kaszmir. 27 lipca aktorka odebrała w zborze w Letnicy, w podzielonogórskiej gminie Świdnica, Wielki Ukłon - honorowe wyróżnienie 7. Międzynarodowego Festiwalu Kina Autorskiego - Quest Europe. Paweł Janczaruk
- Kiedy wyznaczyłam sobie ten mój osobisty podbój świata, to w Polsce, w środowisku, czekano, aż wrócę z poczuciem porażki - wyznaje Katarzyna Figura, gwiazda 7. Międzynarodowego Festiwalu Kina Autorskiego - Quest Europe.

Katarzyna Figura do zboru w Letnicy pod Zieloną Górą zajechała - jak na gwiazdę przystało - białą limuzyną. Zanim odebrała z rąk Marzeny Więcek, dyrektor MFKA - Quest Europe, statuetkę Wielkiego Ukłonu, została "ostrzelana" błyskami fleszy niczym na czerwonym dywanie w Cannes.
Poewangelicki zbór był pełen ludzi. Aktorka wysłuchała krótkiego recitalu Ewy i Wojciecha Jaske, obejrzała uliczną sondę na swój temat i zaczęła odpowiadać na pytania prowadzącego spotkanie Jerzego Nowaka.

To Brylski rozbroił seksbombę
To Ryszard Brylski w "Żurku" (2003 r.) powierzył mi rolę kobiety z prowincji - rolę wbrew wyobrażeniom widzów, którzy zbudowali sobie mój wizerunek "seksbomby" na podstawie takich filmów, jak "Kingsajz" czy "Kiler".
W "Żurku" jestem matką nastoletniej dziewczyny, która ma malutkie dziecko. Zagrałam kobietę na granicy rozpaczy. To była postać, w której żaden inny polski reżyser by mnie nie zobaczył. Kuba Morgenstern, twórca wielkich filmów z lat 50. i 60., poznał mnie na ekranie dopiero w momencie, gdy usłyszał mój charakterystyczny głos.

Stuhr widział potencjał
Jerzy Stuhr to aktor, któremu najczęściej partnerowałam w swojej karierze. To mój wielki mistrz i grając - czy to w różnych komediach, czy w takim filmie, jak "Żurek" - bardzo często myślałam, żeby grać jak Jerzy Stuhr. On od początku widział we mnie potencjał, możliwości.

"Wygryzłam" jej pół łopatki
Zawsze miałam silną osobowość, ale w dzieciństwie byłam kruchej postury i inne dzieciaki to wykorzystywały. W przedszkolu jedna koleżanka była bardzo mocna i zawsze mi odbierała zabawki. W pewnym momencie wskoczyłam jej na plecy, "wygryzłam" pół łopatki, zabrało ją pogotowie. To był taki atawistyczny atak, ale ona mnie bardzo prowokowała, ośmieszała. Dziewczynkę usunięto z przedszkola, ja zostałam. Wtedy zakwitło we mnie przekonanie, że nie mogę się poddać. Poddanie się to najłatwiejsze wyjście z sytuacji. To rezygnacja z samego siebie.

Dzieci trzeba wspierać
Moja mama jest wspaniała. Przyjęła to, że mi pomaga w opiece nad dziećmi. Teraz została z moimi córeczkami. Syn z pierwszego małżeństwa jest dorosły, nie potrzebuje opieki, ale potrzebuje mojego wsparcia, rozmów... To bardzo ważne, żeby mieć bliskich przy sobie. I trzeba być otwartym: czy dziecko chce być aktorem, czy cukiernikiem - zawsze trzeba je wspierać.

Ojciec największym przyjacielem
Ojciec był przeciwny moim egzaminom do szkoły aktorskiej. Ja jednocześnie zdawałam na iberystykę, dostałam się, ale ostatecznie wybrałam aktorstwo. Mimo to, ojciec był moim największym przyjacielem i zawsze się wspieraliśmy. Zadzwonił do mnie kiedyś do Los Angeles, bo akurat zobaczył mnie, jak gram po niemiecku arystokratkę w filmie "Głosy w ogrodzie", który zrobiłam parę lat wcześniej we Francji. I ojciec mi powiedział: - Kasiu, ty jesteś naprawdę bardzo dobrą aktorką.
Jestem mu wdzięczna za siłę woli i moc, z którą dalej idę przez życie.

Sukces w Los Angeles
W latach 90. pomieszkiwałam w Los Angeles. Próbowałam się przebić, zagrałam tam w kilku filmach. Różnie to było interpretowane, ale ja uważam za swój wielki sukces to, że mogłam zagrać w zagranicznych produkcjach, a nie tylko w polskich.
Dojechałam do Hollywood
W "Pociągu do Hollywood" (1987 r.) Sławka Piwowarskiego zagrałam Mariolkę Wafelek, do której w ostatniej scenie dzwoni Billy Wilder. I ja po latach Billy'ego Wildera spotkałam. Nic z tego nie wynikło. Poza tym, że poznałam tego wielkiego, choć drobnej postury, człowieka. Ale zmierzam do tego, że jeśli tylko myślimy, iż świat należy do nas, to możemy zrealizować to, co nam w duszy gra.

Czekali na moją porażkę
Kiedy wyznaczyłam sobie ten mój osobisty podbój świata, to w Polsce, w środowisku, czekano, że wrócę z poczuciem porażki. Oczywiście moje sukcesy nie były tak spektakularne, jak innych polskich aktorek, którym później udało się zabłysnąć na scenie międzynarodowej. Jednak uważam, że te moje doświadczenia, występy w cudzoziemskich filmach dały mi bardzo dużo. Grając nawet niedużą rolę, w obcym języku, musiałam przekonać, że jestem naprawdę dobrą aktorką. I tego dobrego aktorstwa nauczyłam się w Polsce. Ale nie zamykałam się w zaścianku, gdzie bardzo łatwo wpaść w zamknięte kółeczko podwórka, gdzie, szczególnie młodzi, aktorzy zaczynają grać bardzo prosto i nie szukają szerzej, wyżej, nie idą dalej.

Po polsku jest najprościej
Dzisiaj nie siedziałabym tutaj z państwem, nie dostałabym od państwa tej nagrody, gdyby nie moja nieustanna praca nad sobą. Gdyby nie moje doświadczenia, włącznie ze spotkaniem się z wielkim twórcą, który już od nas odszedł - Robertem Altmanem ("Gracz", "Pret-a-porter"). Żałuję tylko, że tak niewiele u niego zagrałam. Więcej nie zdążyłam...
Dla nas, Polaków, granie po polsku jest najprostsze. Natomiast wskoczyć na głęboką wodę i postarać się stworzyć postać, która jest wiarygodna, przejmuje, i zagrać to w obcym języku - to są rzeczy, które wymagają od nas innych narzędzi, poszukania w sobie.

Koko czekała, aż nakarmię ją piersią
Mój syn Aleksander ma 23 lata i pragnie zostać aktorem. W tej chwili studiuje. Moje córeczki z drugiego małżeństwa mają 6,5 roku i 8,5 roku. Kiedy nie jesteśmy razem, bardzo za sobą tęsknimy. Jeśli jest więc możliwość pracy, gdzie mogę ściągnąć dziewczynki, to naturalnie to robię. Jeżeli jednak wiem, że plan zdjęciowy będzie skomplikowany, będą elementy dramatyczne, jakiś pogrzeb, rola w rodzaju tej z "Żurku", to wtedy dziewczynek nie zabieram. Kiedy kręciłam "Żurek", Koko miała trzy miesiące, karmiłam ją piersią. Odciągałam pokarm i jechałam do pracy, ale ona nie chciała beze mnie jeść. I rezultat był taki, że kiedy wracałam wieczorami ze zdjęć, to na mnie czekała. I potem nie spała całą noc. Ja nie spałam z nią, a rano jechałam grać. Kobietę na granicy rozpaczy.

Mamo, jaka ty byłaś piękna!
Bardzo rzadko oglądam filmy ze sobą po raz drugi. Zdarzyło mi się drugi raz obejrzeć "Pociąg do Hollywood". To było na festiwalu reżyserii filmowej, gdzie odebrałam wspaniałą nagrodę za współpracę aktora z reżyserem. Dziewczynki oglądały film razem ze mną. I nagle sobie uświadomiłam, że ja tam na końcu "Pociągu" jestem nago... Boże! Co na to moje córeczki?! Na szczęście, młodsza Kaszmir zasnęła, a Koko patrzyła z takimi wielkimi oczami i mówi: - Mamo, jaka ty byłaś ładna! Jaka byłaś młoda! Jakie fajne miałaś ubrania!
Bycie matką to moja najważniejsza życiowa rola.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska