- Przęsła mostu w Chwalimiu zatrzymują płynące z prądem śmieci - zatelefonował do nas wędkarz z Zielonej Góry. - Jest tam już mnóstwo odpadów, gałęzi, trzciny, to wszystko gnije, śmierdzi. Dzwoniłem do zarządu melioracji w Zielonej Górze, do Sulechowa, ale nikt się tym nie zainteresował.
- Zgłosiłem tę sprawę panu Golomskiemu z inspektoratu melioracji w Sulechowie, żeby wysłał pracowników, ale jakoś nikt się do tej pory nie ruszył - przekazuje burmistrz Janusz Kłys, który jako mieszkaniec Chwalimia ma bardzo blisko do mostu, gdzie utworzył się zator i problem zauważył na własne oczy.
Jeszcze bliżej ma Edward Chromik posiadający gospodarstwo tuż przy moście. Spotkaliśmy go w ogrodzie nad rzeką. Jego zdaniem ktoś co jakiś czas oczyszcza koryto rzeki, ale w tym roku na pewno nikt jeszcze nie usuwał zgromadzonych przy moście odpadów.
- Mieszkam tutaj od 1968 roku, ale kiedyś nie było takich sytuacji, po prostu woda jakoś sobie dawała radę z tym co płynie, a po drugie brzegi nie były tak porośnięte jak dziś i tyle suszu, gałęzi nie wpadało do rzeki - opowiada pan Edward.
Pokazuje przy okazji tuż przy brzegu drzewa podgryzione przez bobry. Być może w powstałym zatorze mają udział również zwierzęta? A może wędkarze? Trudno orzec. Mieszkaniec Chwalimia określa nadbrzeżne "przyczółki" wędkarzy gniazdowiskami, które przy wysokim stanie porywa prąd Obrzycy i również niesie...
W każdym razie zator przed mostem jest zauważalny. Głównie tworzą go uschnięte trzciny, gałęzie, widać też puszki, butelki, różnego rodzaju plastiki, odpady. Ponoć trafiała się też padlina.
- Mamy to pod kontrolą, zator na pewno zostanie usunięty - zapewnia Zdzisław Golomski, szef sulechowskiego inspektoratu Lubuskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. - Ponieważ w tej chwili prąd w rzece jest dość silny i woda wciąż coś niesie, czekamy aż jeszcze trochę odpadów się zgromadzi, żeby za jednym razem usunąć to wszystko.
Z. Golomski słysząc, iż zgłoszenie zatoru wyszło z zielonogórskiego środowiska wędkarskiego prosi, za naszym pośrednictwem, o zaapelowanie do wędkarzy o większą dbałość o przyrodę i nie zaśmiecanie brzegów i koryta rzeki.
- Widzę przecież co płynie, z czego oczyszczamy wodę - mówi Golomski. - Skoro są puszki z robakami, to na pewno zostawili je wędkarze. Już nie mówię o butelkach po alkoholu. Najgorsze jednak jest to, że te odpady gromadzą się potem przy stacji pomp w Sadowej, a to jest przecież ujęcie wody pitnej dla Zielonej Góry.
- Warto, żeby przy okazji ktoś zajął się również naprawą mostu - podpowiada E. Chromik pokazując spróchniałe barierki prowizorycznie naprawiane przez miejscowych z obawy, że dzieci wpadną do rzeki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?