Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kryzys dotknął kulturę? To jakaś pomyłka

Renata Ochwat Zdzisław Haczek 0 68 324 88 45 [email protected]
- Jeśli ogólnie jest kryzys gospodarczy, to w kulturze niekoniecznie, bo jeżeli ktoś został wychowany w jakiś wartościach to zawsze będzie chodził do kina czy teatru. To wcale tak dużo nie kosztuje: trochę wysiłku, dobrych chęci i tyle - powiedziała nam wczoraj Izabela Kempa. Zielonogórzanka wraz z mężem Janem i córeczką Michaliną, odebrali po seansie synka Krystiana. Pięciolatek oglądał "Sezon na misia 2”.
- Jeśli ogólnie jest kryzys gospodarczy, to w kulturze niekoniecznie, bo jeżeli ktoś został wychowany w jakiś wartościach to zawsze będzie chodził do kina czy teatru. To wcale tak dużo nie kosztuje: trochę wysiłku, dobrych chęci i tyle - powiedziała nam wczoraj Izabela Kempa. Zielonogórzanka wraz z mężem Janem i córeczką Michaliną, odebrali po seansie synka Krystiana. Pięciolatek oglądał "Sezon na misia 2”. fot. Mariusz Kapała
Ba! Gorzowski Jazz Club Pod Filarami właśnie zanotował absolutny rekord: bilety - po 150 zł! - na koncert Nigela Kennedy'ego sprzedały się na miesiąc przed imprezą!

Popularny skrzypek zagra w Gorzowie 20 marca. Niektórzy nie tracą nadziei na wejściówkę - rośnie lista rezerwowa. - Na razie nie widać spadku zainteresowania imprezami. Myślę, że na drogie bilety stać tych, którzy mają już pewną stabilizację finansową oraz tych, którzy oszczędzają, aby zobaczyć gwiazdę - mówi Bogusław Dziekański, szef Jazz Clubu.

Na razie nie zamierza ograniczać działalności koncertowej, bo nie ma takiej potrzeby, ale już zaczyna się zastanawiać, czy nie zajdzie taka potrzeba w drugiej połowie roku.

Rock dudni z werwą

Pracownicy gorzowskiego Miejskiego Centrum Kultury do dziś nie mogą wyjść ze zdziwienia, że bilety na niszową kapelę, jaką są Strachy na Lachy z Grabażem na czele wysprzedały się na tydzień naprzód. W MCK bawiło się 500 osób, a kilkadziesiąt odeszło od kasy z niczym, bo już naprawdę nie było miejsca. Około 250 osób przyszło na thrash metalową kapelę Acid Drinkers z Titusem jako frontmanem.

Jak na grupę grającą bardzo ciężką odmianę rocka, to i tak fantastyczny wynik, a bilety wcale nie były tanie, bo kosztowały po 30 zł. Także na małe koncerty offowych grup przychodzi do klubu MCK Magnat po kilkadziesiąt osób, które płacą po 10-20 zł za bilet. A w przypadku uczniów to spory wydatek.

Acid Drinkers równie tłumnie oblegany był w zielonogórskim Klubie Uniwersyteckim Kotłownia, a Strachy na Lachy - w Piwnicy Artystycznej Kawon. Tu też ściany pociły się na koncercie Much i Happysadu.

Jaskółka kryzysu?

Na piątkową galę Romana Kłosowskiego do gorzowskiego Teatru Osterwy przyszła Małgorzata Michniewicz. - Bardzo lubię teatr, staram się bywać często. Z
Na piątkową galę Romana Kłosowskiego do gorzowskiego Teatru Osterwy przyszła Małgorzata Michniewicz. - Bardzo lubię teatr, staram się bywać często. Z reguły rezerwuję bilety, żeby mieć pewność dobrego miejsca - mówiła po spektaklu. Raczej nie rozpatrywała chodzenia do teatru w kategoriach kryzysu. Podobnie zresztą, jak i inni widzowie, którzy w nadkomplecie wypełnili salę teatru. - To dobre miejsce, żeby się od kryzysu odseparować - mówili widzowie. fot. Krzysztof Tomicz

Remigiusz Tymczyj, menager Piwnicy Artystycznej Kawon w Zielonej Górze: - - Jak idę do sponsora, żeby dołożył do koncertów z cyklu "Kawon akustycznie", to słyszę: - Mamy pieniądze, zarabiamy, ale odkładamy na gorsze czasy, bo kryzys. Ja pytam: - A gdzie ten kryzys? Wtedy słyszę: - W gazetach piszą...
(fot. fot. Mariusz Kapała)

Niestety, po koncertach Underground Fly i Iowa Super Soccer, wstrzymano cykl "Kawon akustycznie". - Kryzys - mówi ze smutkiem Kamil Sahaj, pomysłodawca koncertów najciekawszych polskich zespołów muzyki alternatywnej. - To jest cykl, którego nie da się sfinansować z biletów.

Musieliśmy mieć wsparcie sponsorów, a tych nie udało się znaleźć - twierdzi Remigiusz Tymczyj, menager Piwnicy Artystycznej Kawon. I zaraz dodaje, że wzięciem cieszą się nieustająco satyrycy. Na zielonogórski Kabaret z Grzywką sprzedano 100 biletów po 15 zł. Już są pierwsze rezerwacje na legendę rocka - brytyjski zespół Budgie (18 kwietnia), choć bilety kosztują 100 zł.

W teatrze tłumy

Na piątkową galę Romana Kłosowskiego do gorzowskiego Teatru Osterwy przyszła Małgorzata Michniewicz. - Bardzo lubię teatr, staram się bywać często. Z reguły rezerwuję bilety, żeby mieć pewność dobrego miejsca - mówiła po spektaklu. Raczej nie rozpatrywała chodzenia do teatru w kategoriach kryzysu. Podobnie zresztą, jak i inni widzowie, którzy w nadkomplecie wypełnili salę teatru. - To dobre miejsce, żeby się od kryzysu odseparować - mówili widzowie.
(fot. fot. Krzysztof Tomicz)

W gorzowskim Teatrze Osterwy "Dowód" Davida Auburna, w wykonaniu Teatru Polonia, poszedł w nadkomplecie. Ponad 400 widzów zapłaciło po 80 zł, żeby zobaczyć Andrzeja Seweryna, Marię Seweryn i Joannę Trzepiecinską.

Kompletami idą także rodzime spektakle, jak "Trzy razy Piaf", "Bez seksu proszę" czy "Fame". Bilety kosztują 20-30 zł. - Myślę, że w czasach kryzysu ludzie szukają wyciszenia, spokoju, oderwania się od tych wszystkich problemów, które ich otaczają i teatr im daje taką możliwość - mówi Jan Tomaszewicz, dyrektor gorzowskiego Teatru Osterwy.

Tłumaczy, że teraz tak trzeba konstruować repertuar, aby widzów dodatkowo nie przygnębiać. - Na razie nie zmieniamy naszych planów repertuarowych. Zobaczymy, jak się sytuacja rozwinie, być może trzeba będzie robić kolejne premiery trochę skromniejszymi, niż dotychczas środkami - mówi J. Tomaszewicz.

Jeśli w Lubuskim Teatrze na afiszu pojawiają się "Stworzenia sceniczne" (jak minionego weekendu), bilety warto zaklepać od razu, bo przedstawienie w reżyserii dyrektora Roberta Czechowskiego idzie jak burza. Podobnie z "Barem Moskwa", gdzie kilkuset widzów śpiewa z aktorami rosyjskie piosenki.

Pięć razy przy kompletach poszła premierowa "Tektonika uczuć" Erica-Emmanuela Schmitta.

- Bardzo nas cieszy, że nasze sztuki cieszą się taką popularnością - mówi kierownik działu impresariatu LT Małgorzata Paszkier-Wojcieszonek. - Tym bardziej że wzięcie mają też przedstawienia przyjezdne jak "Tutam" z Renatą Dancewicz czy koncert Soyki.

Film niesie nadzieję

- Skutki kryzysu mogą być negatywne i pozytywne. Jeśli dotarł do nas dziś kryzys, to jego negatywnych skutków na pewno u nas nie widać. Działamy pół roku, a to za krótko, żeby porównywać frekwencję - mówi menadżer Cinema City w Zielonej Górze Miłosz Bandrowski. - Zresztą historia pokazuje, że w czasie wielkiego kryzysu w latach 30. XX wieku czy podczas I i II wojny światowej amerykańskie kina były wprost oblegane.

Właściciel wypożyczalni Dual w Zielonej Górze Jacek Kubka też na razie nie odczuwa kryzysu. - Już szybciej powinniśmy odczuć pojawienie się pół roku temu konkurenta w postaci Cinema City, ale tak nie jest, bo multipleks tylko pobudza apetyt na film - twierdzi J. Kubka. - Ktoś kto ruszy do kina wcale nie jest dla wypożyczalni stracony, bo zaczyna szukać innych filmów. Swoje robi też cena. Tu wobec kina jesteśmy bezkonkurencyjni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska