MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kubicki show

Katarzyna Borek 68 324 88 37 [email protected]
JANUSZ KUBICKI prezydent Zielonej Góry: - Dlaczego odebrałem ten złoty medal? A dlaczego nie? Nie jest dla mnie, a dla Zielonej Góry. Ja dostałem go jako prezydent miasta, które zostało mistrzem Polski. To normalna praktyka, mam już całą kolekcję dyplomów, pucharów i krążków. O ten się nie prosiłem. Panowie z ekstraligi sami go dali. Miałem nie wziąć? Ja byłem wtedy w stanie zwanym euforią i szczęściem, że się nam udało. Odebrałem to jako podziękowania za wkład miasta w rozwój sportu żużlowego. A prezentację prowadziłem na prośbę Roberta Dowhana, który w czasie uroczystości wyjeżdżał na wakacje. Nie czułem się na stadionie obco, bo to drugie miejsce po urzędzie, gdzie spędzam tyle swojego czasu. A zresztą... Jak nie chodzę na imprezy sportowe, to źle, chodzę - też źle. Najważniejsze, że w Lubuskiem bez zmiany - Falubaz pany, a ja mam swój wkład w ten medal. To ja zadecydowałem, że trzeba stawiać w mieście na żużel, na stadion przy Wrocławskiej. Wtedy wszyscy na mnie krzyczeli. A teraz nagle pomilkli, bo jest złoto. Każdy chciałby być na moim miejscu.
JANUSZ KUBICKI prezydent Zielonej Góry: - Dlaczego odebrałem ten złoty medal? A dlaczego nie? Nie jest dla mnie, a dla Zielonej Góry. Ja dostałem go jako prezydent miasta, które zostało mistrzem Polski. To normalna praktyka, mam już całą kolekcję dyplomów, pucharów i krążków. O ten się nie prosiłem. Panowie z ekstraligi sami go dali. Miałem nie wziąć? Ja byłem wtedy w stanie zwanym euforią i szczęściem, że się nam udało. Odebrałem to jako podziękowania za wkład miasta w rozwój sportu żużlowego. A prezentację prowadziłem na prośbę Roberta Dowhana, który w czasie uroczystości wyjeżdżał na wakacje. Nie czułem się na stadionie obco, bo to drugie miejsce po urzędzie, gdzie spędzam tyle swojego czasu. A zresztą... Jak nie chodzę na imprezy sportowe, to źle, chodzę - też źle. Najważniejsze, że w Lubuskiem bez zmiany - Falubaz pany, a ja mam swój wkład w ten medal. To ja zadecydowałem, że trzeba stawiać w mieście na żużel, na stadion przy Wrocławskiej. Wtedy wszyscy na mnie krzyczeli. A teraz nagle pomilkli, bo jest złoto. Każdy chciałby być na moim miejscu. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Prezydent Zielonej Góry jest jak chodząca reklama samego siebie. Ale wielu uważa, że przegiął z tą promocją, wystawiając szyję do medalu za... drużynowe mistrzostwo Polski na żużlu. Kibice pytają, jaką ma średnią biegową i czy może być zawodnikiem zastępowanym.

Gdy już cała Polska wiedziała, że Falubaz odbierze złoto, przy zespole stanął prezydent Janusz Kubicki. I też dostał medal. O ile jednak podczas gali w Toruniu był jeszcze człowiekiem drugiego planu, o tyle powitalna feta na stadionie w Zielonej Górze była już jego. Stał się konferansjerem, wodzirejem. Rundkę honorową na motorze zrobił. W ocenie wielu osób, które oglądały te popisy, doszło do totalnego zachwiania proporcji. Bo mistrzostwo było przede wszystkim dziełem żużlowców, trenera i działaczy klubu. Ale to Kubicki wyszedł na głównego ojca sukcesu.

- Przez chwilę zastanawialiśmy się nawet, kto jest kapitanem złotej drużyny... - ironizowali Jacek Budziński i Piotr Barczak, miejscy radni PiS. Inni nasi rozmówcy podkreślali, że zobaczyliśmy całego Kubickiego, który bardzo chce być odbierany jako człowiek sukcesu, dobry menedżer (z takim hasłem startował nawet w wyborach). Problem jednak w tym, że za bardzo nie ma się, czym pochwalić...
Ma polityczny spryt

"100 autobusów kupiliśmy..." - żartował prezydent, pytany o swoje osiągnięcia podczas pierwszych 100 dni w urzędzie. Ale dziś kampanię też musiałby chyba robić sobie na żarcie, bo spektakularnych sukcesów wciąż brak. Ankieta Uniwersytetu Zielonogórskiego, przeprowadzona wśród 119 mieszkańców, pokazała, że wprawdzie niczym nie podpadł, ale i szczególnie nie zaimponował. Co trzeci zielonogórzanin nawet nie wiedział, jak nazywa się jego prezydent...
- Ale trzeba przyznać, że Kubicki ma polityczny spryt i wyciągnął wnioski z tych badań. Stwierdził, że musi być bardziej rozpoznawalny. A ponieważ nie ma się czym pochwalić, promuje sam siebie. Czasami podpinając się pod obce sukcesy - diagnozuje Budziński.

Tę metodę Kubicki zastosował, gdy w 2006 roku ze stołka szefa zielonogórskiej polikliniki celował w magistrat. Jako kandydat lewicy pokonał niespodziewanie posłankę Bożennę Bukiewicz z PO. Choć to ona miała poparcie popularnego Wadima Tyszkiewicza, Kubicki konsekwentnie nazwał się "dobrym menadżera" i kojarzył z prezydentem Nowej Soli.

Teraz jako szef Zielonej Góry też stale buduje swoją marketingową markę. Brylował podczas otwarcia galerii handlowej Focus Mall i Palmiarni. Zagrał w serialu "39 i pół". Na afiszach promujących dwie niedawne wielkie imprezy kulturalne (Festiwal Piosenki Rosyjskiej i Hity na czasie) jego nazwisko było wywalone największą i najbardziej dającą po oczach czcionką. Większą niż gwiazdy.

- Nie uważam, żeby to była przesada, przecież to my robimy tę imprezę - tłumaczył Kubicki. Zapewniał natomiast, że nigdy nie będzie na pierwszej stronie albumu okolicznościowego. I tu można mu wierzyć. Bo takie publikacje są fatalnie odbierane, a prezydent przyznaje, że promocję ma we krwi. Poza tym skończył zarządzanie i marketing, pracował w "Gazecie Wyborczej". Czyli poznał mechanizmy świata polityki i biznesu, także show.

Wyrósł groźny konkurent

Ale przy tym złotym medalu Falubazu instynkt go zawiódł. Zapomniał, gdzie i jakie jest jego miejsce. Nie bez powodu podczas fety przy W69 kibice krzyczeli: "Kubicki - stadion". Bo obiekt należy do miasta. Przetarg na przebudowę jest rozpisany, ale inwestycja mogłaby już trwać, gdyby nie prezydent. Nie zgodził się na przesunięcie 8 mln zł na remont z 2010 roku na 2009, o co prosił radny i jednocześnie prezes klubu Robert Dowhan. Kubicki odparował mu wtedy, że gdyby rozpoczął przebudowę od trybun dla kibiców, "a nie loży VIP-owskiej, to byłby pan w innym miejscu". Powiedział tak do człowieka, z którym łączy go nie tylko polityczna znajomość, ale i prywatna zażyłość. Na narty razem jeździli, na basen. Nawet rodziny w tym samym czasie powiększyli.

To nie uchroniło Dowhana przed kolejnym prztyczkiem w nos. Na oficjalnej prezentacji Falubazu nie pojawił się ani prezydent, ani nikt z jego otoczenia. Za kulisami wrzało. Krążyły plotki o ostrym, niewyszukanym SMS-ie, który w trakcie imprezy Kubicki miał wysłać do Dowhana. Te sygnały były pokazem, kto tak naprawdę rządzi w mieście i kto kogo musi prosić o pieniądze na przebudowę stadionu. Bo Kubicki żużel kocha, ale przede wszystkim jest politykiem. Już dzień po wygranych wyborach prezydenckich kombinował, jak wygrać kolejne!

Przez te lata Dowhan wyrósł mu jednak na zbyt groźnego konkurenta. Ostateczna rozgrywka między nimi będzie wojną. Bez sentymentów, o czym przekonał się prezes innego sportowego klubu, poseł Bogusław Wontor. Był serdecznym przyjacielem Kubickiego, ale gdy pożarli się o dotacje dla piłkarzy Lechii, zapomnieli, że kiedyś mieli jeden pokój w akademiku. Porobiło się tak: Kubicki wyznaczył swojemu podwładnemu Tomaszowi Wontorowi (brat posła, obecny wicemarszałek) gabinet do pracy w urzędowym kantorku na soki... Na linii Kubicki - Wontorzy iskrzyło tak bardzo, że w SLD powstała specjalna komórka ds. pogodzenia gigantów lubuskiej lewicy!

Odda medal za czepek?

- Nasze stosunki są poprawne - mówi dziś Bogusław Wontor. Bez cienia sympatii w głosie. Bo i nie o ocieplenie atmosfery chodziło, a politykę i wybory na prezydenta Zielonej Góry w 2010 roku. Partia ławkę ma długą, ale tak naprawdę żadnego nazwiska, które z powodzeniem pociągnęłoby wynik. Kubicki z kolei wprost zapowiada, że wystartuje - z Sojuszem czy bez. A wyniki ankiety UZ pokazują, że wygra w cuglach.

- Dostał największe poparcie spośród kandydatów lewicy. Ale jest to też wynik najlepszy ze wszystkich wskazywanych osób - komentuje politolog Agnieszka Opalińska. Z obecnym prezydentem mógłby powalczyć ewentualnie Artur Zasada z PO, ale on dostał się do europarlamentu. I nie kto inny, jak właśnie Kubicki wywalił mu na całą stronę, dzień przed wyścigiem o Brukselę, płatną laurkę w "GL". Czy pomógł z serca? Wie tylko on sam. Na pewno pozbył się jednak groźnego kandydata.

Został mu właściwie Dowhan. Teraz chodzący już nie tylko w złotych butach, ale i w blasku złotego medalu, z którym - dzięki swoim marketingowym zagraniom - Kubicki też jest teraz kojarzony. Jego pozycja jest dość stabilna. "Kubuś", jak mówią o nim przyjaciele, ma duże szanse na powtórne zwycięstwo w mieście, w którym czarny sport jest jak oddychanie, jeśli wybuduje... basen. Badania pokazują, że dla zielonogórzan niecka jest ważniejsza niż stadion! Dlatego można iść o zakład, że Kubicki - z przykrością, ale jednak - oddałby złoty medal za... złoty czepek kąpielowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska