LKS Goczałkowice-Zdrój – Lechia Zielona Góra 2:2 (2:1)
- Bramki: Borek (17), Kiklaisz (26) – Surożyński 2 (6, 90+4).
- LKS: Mazur – Tarusau, Szymała, Szkudlarek (od 46 min Dąbrowski), Flasz, Hanzel, Gajda, Komandera, Kiklaisz (od 82 min Ślosarczyk), Nagrodzki (od 61 min Lipniak), Borek (od 61 min Nadolski).
- Lechia: Sieracki – Ostrowski, Osiński, Adamiak – Łoboda (od 63 min Mwinyi), Zając, Guder, Zientarski – Surożyński, Kołodenny (od 55 min Mycan), Sadowski (od 68 min Maćkowiak).
- Żółte kartki: Szkudlarek – Guder, Łoboda, Zając.
Spotkanie rozpoczęło się z kilkudziesięciominutowym opóźnieniem ze względu na wypadek trójki sędziowskiej. Ostatecznie pierwszy gwizdek wybrzmiał o godzinie 15:05.
Podobnie jak w poprzednim meczu trener Andrzej Sawicki desygnował do boju iście młodzieżowy skład z zaledwie trzema starszymi zawodnikami w wyjściowej jedenastce. Obie drużyny już na początku spotkania urządziły „strzelaninę” i co ciekawe to skazywani na pożarcie zielonogórzanie zadali cios jako pierwsi. W szóstej minucie wynik otworzył Mateusz Surożyński.
Kilka chwil później gospodarze doprowadzili do wyrównania. W 17 minucie dokonał tego Jan Borek, który wykorzystał błąd przyjezdnych, minął obrońców i nie dał najmniejszych szans Gracjanowi Sierackiemu. Lechia mogła szybko odpowiedzieć, lecz mocny, kąśliwy strzał w okienko autorstwa Kacpra Zająca kapitalnie obronił Klaudiusz Mazur.
Niewykorzystana okazja błyskawicznie się zemściła, gdyż za moment prowadzenie objął LKS. W wyniku kontrataku na 16. metrze z piłką znalazł się Krzysztof Kiklaisz i potężnie huknął na 2:1, ustalając wynik pierwszej połowy. Niemniej ekipa z województwa śląskiego miała jeszcze kilka okazji na podwyższenie. W 27 minucie strzał z bliska oddał Michał Nagrodzki, lecz kapitalną interwencją popisał się Gracjan Sieracki. Z kolei tuż przed przerwą Łukasz Hanzel trafił w poprzeczkę z bliskiego rzutu wolnego.
Druga połowa miała znacznie spokojniejszy przebieg zarówno pod względem liczby strzelonych goli, jak i niebezpiecznych okazji bramkowych. Na samym jej początku Lechia szukała trafienia wyrównującego, lecz brakowało jej skutecznego wykończenia. Podobnie zresztą wyglądała gra LKS-u Goczałkowice, który nie był w stanie „zamknąć” meczu.
Przez długi czas utrzymywał się zatem wynik 2:1 dla gospodarzy i nic nie wskazywało, by miał się on zmienić. Na domiar złego w 63 minucie z powodu urazu nogi boisko musiał opuścić Mykyta Łoboda. W doliczonym czasie gry zielonogórzanom udało się jednak wrócić do gry. Wówczas z pozoru niegroźną wrzutkę w pole karne wykorzystał Mateusz Surożyński, który w wyniku zamieszania w szeregach gospodarzy głową skierował piłkę do siatki i ustalił końcowy rezultat na 2:2.
To 11. mecz w sezonie, który Lechia zakończyła z wynikiem remisowym. W kolejny weekend zielonogórzanie zwieńczą rundę wiosenną derbową potyczką z AstroEnergy Wartą Gorzów. Pojedynek ten odbędzie się w sobotę 17 czerwca na Dołku. Początek o godzinie 17:00.
WIDEO: Andrzej Sawicki, najlepszy trener w sportach drużynowych w 60. Plebiscycie „Gazety Lubuskiej”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?