- Sąd na podstawie opinii biegłych uznał, że lekarze poprzez złą diagnozę i leczenie narazili pacjentkę na utratę zdrowia lub życia. Ale nie była to wina umyślna, lekarze nie chcieli narażać pacjentki na niebezpieczeństwo - powiedziała w uzasadnieniu sędzia Anna Szulc.
Wobec Ireny T., ordynatora oddziału wewnętrznego szpitala wojewódzkiego i onkologa Józefa S. sąd warunkowo umorzył postępowanie na roczny okres próby, nakazał też im zapłacenie pacjentce po 3,5 tys. zł odszkodowania.
Operacja w ostatniej chwili
Pacjentkę z silnym bólem brzucha i niedrożnością jelit, w marcu 2005 r. dwa razy przyjmowano do szpitala przy ul. Dekerta. Leczono ją lekami przeciwbólowymi i rozkurczowymi. Po kilku dniach Irena T. wypisała kobietę do domu i poleciła zgłosić się z wynikami do poradni onkologicznej. Tam Józef S. nakazał powtórzenie badań histopatologicznych. Kobietę po tygodniu powtórnie przyjęto na oddział wewnętrzny przy ul. Dekerta. Wykonano jej badania i mimo że kobieta narzekała na bóle brzucha i nudności, już następnego dnia ordynator wypisała ją do domu.
Gdy kobieta nie mogła już jeść i traciła z bólu przytomność, córka odwiozła ją do szpitala przy ul. Warszawskiej. Tam natychmiast wykonano operację udrożnienia jelit, która wykazała guza w jelicie grubym. O zdarzeniu poinformowała prokuraturę córka kobiety. Proces z przerwami, spowodowanymi głównie czekaniem na opinie biegłych, trwał prawie trzy lata.
Pojednała się z lekarzami
Wyrok jest nieprawomocny. Apelacji prawdopodobnie nie będzie, gdyż jak powiedziała nam prokurator Iwona Kwiatkowska, wyrok odpowiada żądaniom prokuratury. Dzisiaj także na sali sądowej doszło do pojednania pacjentki z lekarzami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?