Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubniewice: spór gminy z mieszkańcem

Beata Igielska
Lubniewiczanin uważa, że przez gminną inwestycję niszczeją jego zabudowania i działka. Po naszej interwencji burmistrz ma pomóc.

Posesja i zabudowania mieszkańca (dane do wiadomości redakcji) graniczą z budynkiem Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Wcześniej były tam gospodarcze pomieszczenia szkoły, jednak obiekt przebudowano dziesięć lat temu i wtedy zaczęły się kłopoty.

Całkiem różne decyzje

Zdaniem mężczyzny, budynek jest usytuowany za wysoko w stosunku do jego działki i dlatego na jego teren sypie się ziemia. - Od początku mi się to nie podobało, ale burmistrz uspokajał, że mogę liczyć na pomoc gminy. Tak się nie stało, nie chciano mi też pokazać pozwolenia na budowę, więc zgłosiłem sprawę do nadzoru budowlanego i do prokuratury - opowiada mężczyzna.

.

Jako dowód swoich racji pokazuje liczne pisma. Wynika z nich, że trzy lata temu wojewoda uchylił decyzję starosty w Sulęcinie, który zatwierdził projekt i wydał pozwolenie na rozbudowę budynku. Wojewoda wytknął też inwestorowi samowolę budowlaną, bo z dokumentacji wynikało, że przebudowę zaczęto przed otrzymaniem pozwolenia. Co innego stwierdził jednak powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.

Jego zdaniem, obiekt jest użytkowany legalnie. Mieszkaniec odwołał się do lubuskiego inspektora, a ten przekazał sprawę do powtórnego rozpatrzenia. - Sytuacja z decyzjami powtórzyła się. To przypomina odbijanie piłeczki, a ja na tym cierpię. Gmina powinna rozebrać ten budynek - uważa mężczyzna.

Burmistrz obiecał pomoc

O sprawie rozmawialiśmy z burmistrzem Mirosławem Jaśnikowskim. Stwierdził on, że ma aktualne pozwolenie na użytkowanie budynku i że też zmęczony jest ciągłym odwoływaniem się od poprzednich decyzji. Burmistrz podkreślał, że ośrodek pomocy to nie tylko miejsce pracy urzędników. - Odbywają się tam zajęcia terapeutyczne dla niepełnosprawnych. Gdybyśmy zlikwidowali placówkę, nie mieliby gdzie się podziać - tłumaczył burmistrz.

Zupełnie inaczej przedstawił całą sprawę. - Chcieliśmy już dawno pomóc, ale ten pan nie zgadzał się i nie wpuścił naszych pracowników. W każdej chwili możemy na nasz koszt zrobić porządek - obiecał burmistrz. Dodał, że mieszkaniec musi jednak przyjść do urzędu. - Zapraszam tego pana na domówienie szczegółów, bo jestem pełen dobrej woli - mówił burmistrz. Mężczyzna podszedł do obietnicy z nieufnością i stwierdził, że będzie się domagał od władz decyzji na piśmie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska