Chodzi o zmianę ustawy o pracownikach samorządowych, którą Sejm przyjął w ub. tygodniu. Włodarze miast i gmin, a także starostowie i marszałkowie będą mogli zatrudniać doradców i asystentów.
Czy posady w magistratach oficjalnie dostaną zaufani działacze, których zasługą była pomoc w kampanii wyborczej, a którzy nie mają kwalifikacji, by startować w konkursach na inne urzędnicze stanowiska?
Sztab pomagierów
Nawet wójt maleńkiej gminy wiejskiej będzie miał prawo zatrudnić trzech doradców. W gminach do 100 tys. mieszkańców burmistrz lub prezydent może otoczyć się wianuszkiem pięciu pomagierów. A prezydenci Gorzowa czy Zielonej Góry (miast powyżej 100 tys.) mogą stworzyć sztaby po siedmiu doradców. Czy skorzystają?
- Jeszcze nie wiem. Ale chyba nie. Od wielu lat mam jedną asystentkę, która ustala kalendarz i to zupełnie mi wystarcza - odpowiada prezydent Gorzowa Tadeusz Jędrzejczak. Zapewnia, że nikt, kto pomagał mu w kampanii wyborczej, nie pracuje dziś w magistracie.
Prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki cieszy się z zapisów nowej ustawy. Ma już kilku kandydatów do zatrudnienia w charakterze doradców, m.in. Zygmunta Stabrowskiego czy Tomasza Nesterowicza, który mocno angażował się w jego kampanię wyborczą, a dziś pełni obowiązki szefa gabinetu.
Niebezpieczny zapis
Z kolei prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz szefa swojej kampanii wyborczej z 2002 r. Jacka Milewskiego zatrudnił na stanowisku wiceprezydenta. - Jeśli mam do kogoś zaufanie ze względu na fachowość, to znajdę mu miejsce w magistracie i nie potrzebuję zatrudniać go w charakterze doradcy - podkreśla Tyszkiewicz.
Pomysł krytykuje też starosta świebodziński Zbigniew Szumski. - Mógłbym teraz zatrudnić pięciu doradców, ale nie zrobię tego. Mam przecież naczelników wydziałów w starostwie. Po co mi doradcy? - pyta.
A szef stowarzyszenia lubuskich samorządowców Grzegorz Jankowski odpowiada wprost: - Powstaną synekury polityczne, czy stanowiska w nagrodę za przysługi.
Opozycja popiera
Po co więc rząd i PO przeforsowały ten przepis, skoro sami samorządowcy go nie chcą? - pytamy eksperta Platformy ds. samorządowych posła Waldy Dzikowskiego. - Chodzi o to, by nie autoryzować fikcji zatrudniania zaufanych ludzi za jakąś kurtyną - tłumaczy.
- Bo przecież takie zjawisko już w samorządach istnieje. Teraz władze miast i powiatów nie będą musiały szukać furtki, zatrudniać tych ludzi na stanowiskach inspektorów, tylko oficjalnie jako asystentów czy doradców. Nie będzie to wiązało rąk ich następcom, bo doradcy tracą funkcję z chwilą wygaśnięcia mandatu wójta czy burmistrza.
Dzikowski odrzuca sugestię, że to niedźwiedzia przysługa. Co ciekawe, PO popiera tu także opozycja z PiS. - W dużych miastach to racjonalne, żeby ktoś, kto wygrywa wybory, mógł otoczyć się sztabem swoich zaufanych doradców - podkreśla lider lubuskiego PiS Marek Ast.
Powiedzieli:
WALDY DZIKOWSKI, ekspert PO ds. samorządów:- Musimy skończyć z fikcją zatrudniania zaufanych ludzi w gminach na stanowiskach inspektorów. Lepiej taką osobę zatrudnić oficjalnie jako doradcę.
GRZEGORZ JANKOWSKI, szef stowarzyszenia lubuskich samorządowców:- W gminach powstaną jakieś polityczne synekury. Takie zatrudnianie, w nagrodę za przysługi, zaszkodzi obywatelom i samorządom.
ZBIGNIEW SZUMSKI, starosta świebodziński:- Stanowiska doradców wójtów czy burmistrzów będą teraz elementem przetargowym w kampaniach wyborczych na zasadzie: stołek za przysługę.
WADIM TYSZKIEWICZ, prezydent Nowej Soli:- Nowy przepis jest dla politycznych żołnierzy, którzy nosili teczki za wójtami i burmistrzami. Jak mam do kogoś zaufanie, to i tak znajdę mu miejsce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?