MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Miara się przebrała

Stanisław Palonka <br>Zielona Góra
W wydaniu sobotnio-niedzielnym Gazety z 6-7 stycznia br. zamieszczono artykuł ,,Spowiedź żużlowca".

Treść tekstu można potraktować jako danie możliwości człowiekowi, który zbłądził. Sądząc po tytule okazało się jednak, że nie znajdujemy tam uczciwego odniesienia się do popełnionego czynu, który przerwał dobrze układającą się karierę sportową, ale zamiast tego dywagacje, dlaczego to zarząd klubu sportowego nie pozwolił swojemu byłemu zawodnikowi wrócić na tor żużlowy w trakcie wykonywania przez niego kary pozbawienia wolności w pobliskim zakładzie karnym, z którego mógł uzyskiwać przepustki na treningi i mecze. Trzeba tutaj wyjaśnić, że sam fakt złożenia do klubu wniosku w tej sprawie miał dziwny przebieg. Otóż w Gazecie na pierwszej stronie ukazał się sensacyjny anons w postaci pytania, czy p. X będzie jeździł w Polmosie. Anons informował, iż żużlowiec skierował do klubu w tej sprawie odpowiedni wniosek. W rzeczywistości żadnego podania nie było, a zainteresowany z nikim w klubie, ani członkami zarządu nie kontaktował się w jakikolwiek sposób.
Podanie dotarło do biura klubu po blisko dwóch tygodniach. Nie wiadomo zatem, czy autorem pomysłu był sam żużlowiec, czy też autor publikacji, idąc za ciosem, skłonił go do napisania lakonicznego zdania o gotowości do startów.
W dniu ukazania się artykułu pracownicy klubu, członkowie zarządu i sponsorzy w swoich miejscach pracy odebrali wiele telefonów, w których ich autorzy (np. taksówkarze) mówiąc oględnie, wyrażali zdumienie prezentując stanowisko, że w przypadku zaaprobowania pomysłu, w co oczywiście nie wierzą, zarówno oni, jak i ich dzieci oraz inni, na których mają wpływ, nie pojawią się nigdy na stadionie przy ul. Wrocławskiej itd.
Opinie te oczywiście nie były dla zarządu i sponsorów wiążące, niemniej jednak, kiedy 9 kwietnia 1996 r. podanie rozpatrywano, nie było ani jednego głosu, który chociażby hipotetycznie dopuszczał samą możliwość pozytywnego odniesienia się do wniosku.
Przed oczami ludzi z żużlem związanych natychmiast pojawiła się ceremonia prezentacji zawodników, podczas której tysiącom osób na stadionie (czasem jest ich nawet 10 tysięcy) spiker prezentuje sylwetki zawodników, ich dokonania życiowe i sportowe, zachęca do nagradzania ich oklaskami, a młodym ludziom każe brać z nich przykład i wiernie naśladować ich czyny i iść w ich ślady. Sportowiec wyczynowy jest osobą publiczną i musi poddawać się nieustannej weryfikacji. Decyzja mogła być tylko odmowna i taką była. Nie miało to nic wspólnego z krzywdzeniem zainteresowanego, o czym jest mowa w artykule, czy też mnożeniu wobec niego i tak już dotkliwych dolegliwości, o czym świadczy chociażby fakt, że przy przyjęciu syna do szkółki żużlowej nikt w klubie nawet nie pomyślał, aby wiązać to w jakikolwiek sposób z osobą ojca.
Cała perfidia autora i zamiar manipulowania opinią publiczną są zawarte już w pierwszym zdaniu: ,,zatrzymani zostali w związku ze śmiercią pewnej osoby". Otóż zatrzymani i sądzeni byli nie w związku ze śmiercią, lecz zamordowaniem pewnej osoby. A to jest różnica fundamentalna.
Z uwagi na ułomność natury ludzkiej można błądzić, można popełniać czyny uznawane za naganne, ale nie można, nie wolno zabijać, mordować, odbierać życia i co do tego nie ma chyba wątpliwości. I to ile razy i jak mocno uderzał ofiarę rurką jeden lub drugi z zabójców może mieć znaczenie na zróżnicowanie przez sąd wymiaru kary, ale dla odczuć i osądu czysto ludzkiego jest bez znaczenia. Fakt uczestnictwa w zabójstwie i zacierania śladów jest jednoznaczny i tak musi być postrzegany. Tego nie da się żadną miarą naprawić.
Na łamach, także Gazety, aż roi się od potępiania zdziczenia obyczajów, dręczenia, maltretowania, okaleczania i zabijania ludzi i to bez żadnych lub dla błahych powodów.
Ta sama Gazeta nie powinna zatem i nie może równolegle promować osób, które takich czynów się dopuściły.
Może panom redaktorom od sportu ściąganie pisma, w którym pracują, do poziomu bruku jest obojętne, ale dla czytelnika, który kupił i przeczytał ponad 12 tysięcy numerów, z 15 tysięcy wydanych, jest nie do przyjęcia i przeciwko takim postawom i działaniom pragnę stanowczo zaprotestować.
Dlaczego nie wyciąga się wniosków z głośnego przypadku łódzkiej telewizji publicznej, gdzie za wywiad z jednym z zabójców ks. Popiełuszki autorzy wywiadu zostali wyrzuceni z pracy, a kierownictwo ośrodka złożyło rezygnację z pełnionych funkcji.
Nasza cywilizacja naucza, że życie każdego człowieka ma taką samą wartość. Może więc i konsekwencje mogłyby być podobne. (...)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska