Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miedziowe derby w PGNiG Superlidze ponownie dla Zagłębia

Tomasz Krzymiński 0663 145 858 [email protected]
- Zostaliśmy chyba w szatni duchem, stąd tak fatalny początek tego pojedynku w naszym wykonaniu - zauważa Mateusz Płaczek (z piłką).
- Zostaliśmy chyba w szatni duchem, stąd tak fatalny początek tego pojedynku w naszym wykonaniu - zauważa Mateusz Płaczek (z piłką). fot. Remigiusz Kloc
Chrobry jest sam sobie winien, bo przespał pierwszą połowę. Kibice powinni być usatysfakcjonowani: była walka, dramaturgia, a nawet krew na parkiecie.

Chrobry zaczął kiepsko i po chwili przegrywał 0:2, po rzucie Piotra Obrusiewicza. Wyrównał Jakub Łucak. Do 10 min trwała wymiana ciosów i wtedy na tablicy świetlnej było 4:6 po rzucie Bartłomieja Tomczaka. Z czasem Chrobry grał coraz gorzej, a rywale doskonale bronili. Zagłębie szybko odjechało. 5:10 było po rzucie Piotra Adamczaka, a głogowianie nie radzili sobie nawet grając w przewadze dwóch graczy. Właśnie w takiej sytuacji Tomczak trafił na 6:11. Chrobry sprawiał wrażenie zespołu bezradnego. Na pięć minut przed przerwą przewaga sięgnęła dziewięciu bramek, a do siatki na 7:16 trafił Tomczak.
- Zaczęliśmy to spotkanie fatalnie, ciałem byliśmy na parkiecie, ale chyba duchem zostaliśmy w szatni - mówił kołowy głogowskiej siódemki Mateusz Płaczek.

Zapowiadał się pogrom gospodarzy. Zagłębie w końcówce odpuściło i Chrobry odrobił dwie bramki i na przerwę drużyny schodziły przy stanie 11:18 po rzucie Pawła Adamczaka.
Druga część to prawdziwa metamorfoza głogowian. W ciągu kilku minut odrobili większość strat. Świetny fragment zanotował Mateusz Płaczek. W 39 min po jego golu zrobiło się 20:21. Kibice czekali na wyrównująca bramkę. Zagłębie jednak odskakiwało, a Chrobry dochodził je na jednego gola. W 45 min Marek Świtała trafił na 24:25, jednak lubinianie ponownie odjechali na trzy gole. Najlepszą okazję miejscowi mieli w 48 min. Wtedy grali w przewadze trzech zawodników, ale zdołali zbliżyć się na jedną bramkę.
- Ta pogoń kosztowała nas mnóstwo sił i trochę brakowało ich, żeby zadać decydujący cios - tłumaczy Płaczek. - Poza tym Zagłębie to ekipa, która potrafi grać i ciągle dorzucała kolejne bramki, nie stała przez całą połowę w miejscu.
- Można mieć przestoje w meczu, ale nie 15 minut. To nie powinno nam się zdarzyć - zauważył Radosław Fabiszewski.

Mecz trzymał w napięciu do ostatnich sekund. Szczególnie, że z boiska za trzecią karę wyleciał Mikołaj Szymyślik, a Paweł Orzłowski opuścił je z czerwoną kartką, rozwalił nos rywalowi.
W ostatniej minucie Tomasz Mochocki trafił na 30:31, ale niezawodny Tomczak zdołał trafić dla Zagłębia ustalając wynik na 30:32.
- W końcówce zabrakło bramek z tych niewykorzystanych karnych i stuprocentowych sytuacji, które mieliśmy - mówi Maciej Ścigaj.
- W odróżnieniu od innych meczy wytrzymaliśmy do końca, choć Chrobry odrobił przewagę, którą zbudowaliśmy w pierwszej połowie. Chyba za pewnie się poczuliśmy wysoko prowadząc- mówi Tomczak.

SPR CHROBRY GŁOGÓW - MKS ZAGŁĘBIE LUBIN 30:32 (11:18)

CHROBRY: Stachera, Szczęscny, Zapora - Płacczek i Świtała po 6, Mochocki 5, Ścigaj 4, Bednarek 3, Różański, Łucak i Frąszczak po 2, Wysokoiński, Marciniak, Olęcki i Kuta
po 7, Wysokiński, Piętak po 4, Ścigaj 3, Bednarek 2, Świtała, Płaczek, Olęcki i Frąszczak po 1, Żak, Łucak.
ZAGŁĘBIE: Świrkula, Malcher - Obrusiewicz 8, Tomczak, Fabiszewski, Adamczak Paweł po 4, Stankiewicz i Adamczak Piotr po 3, Szymyślik i Rosiek po 2, Migała i Kozłowski po 1, Orzłowski, Pułka, Klimczak.

Kary: 10 min - 14 min. Sędziowali: Paweł Kaszubski (Gdańsk), Piotr Wojdyr (Gdańsk). Widzów 1.400.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska