MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mimo przegranej, gorzowskie koszykarki wróciły z Walencji z podniesionym czołem

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
Jelena Leuczanka (z piłką) znów zdobyła "double-double”. W Walencji, tak jak cały nasz zespół, spisała się znakomicie.
Jelena Leuczanka (z piłką) znów zdobyła "double-double”. W Walencji, tak jak cały nasz zespół, spisała się znakomicie. fot. Kazimierz Ligocki
W środę KSSSE AZS PWSZ Gorzów uległ w Walencji Ros Casares tylko 53:60. Tak nisko z liderkami grupy D Euroligi w tym sezonie jeszcze nikt nie przegrał. Baty dostały od nich nawet czołowe zespoły ligi hiszpańskiej!

Zaledwie siedmiopunktowa strata do drużyny pełnej gwiazd, która ma zakusy na kolejny z rzędu awans do najlepszej czwórki w Europie (hiszpańscy bossowie najchętniej widzieliby ją jako zwycięzcę finału), ujmy nam nie przynosi.
Mało tego, do naszego wyniku osiągniętego z ekipą, która w tym sezonie nie zaznała jeszcze goryczy porażki (osiem zwycięstw w lidze i cztery w europejskich pucharach), nikt inny w tym sezonie nawet się nie zbliżył! Dla przykładu: trzykrotne triumfatorki Euroligi z Basket Bourges dostały lanie 47:74. Z kolei na Półwyspie Iberyjskim rywalki Ros Casares często dostają jeszcze większe baty. Bardzo dobrą postawę KSSSE AZS PWSZ, zwłaszcza w pierwszej kwarcie, podkreślali też komentatorzy Eurosportu 2. To dzięki tej stacji o Gorzowie i "sreberkach" mówi cały świat.
- Cóż, była nawet szansa na zwycięstwo. Zagraliśmy rewelacyjnie w obronie. Żeby pozwolić zdobyć takiemu zespołowi w jego hali tylko sześćdziesiąt punktów, potrzeba bardzo dużo pracy - powiedział portalowi 66-400.pl trener wicemistrzyń Polski Dariusz Maciejewski. - Przegraliśmy tylko jedną kwartę, ale dość wysoko (w drugiej było 23:11 dla gospodyń - dop. red.). To wystarczyło, by rywalki dowiozły przewagę do końca.

Gorzowianki długo doskonale radziły sobie w defensywie (statystyki Ros Casares są fatalne: 37 proc. za dwa i 20 proc. za trzy), ale później nie do zatrzymania była skoczna środkowa Rebekkah Brunson. Amerykanka zapisała na swoim koncie masę zbiórek, jej łupem padła też większość piłek, o które walczyliśmy w parterze. Z kolei nasze straty w ataku mistrzynie Hiszpanii szybko po kontrach zamieniły na punkty.
Kto wie jednak, jak ułożyłby się mecz, gdyby nie niespodzianka w postaci występu Katie Douglas, na którą nasz sztab się nie szykował. Ta leworęczna zawodniczka w ostatniej chwili zastąpiła byłego asa akademiczek Nicky Anosike. Amerykanka pauzowała przez ostatnie dwa tygodnie, ba, w składzie na mecz z KSSSE AZS PWSZ oficjalnie została wpisana dopiero w środę. To ona w drugiej kwarcie odwaliła kawał dobrej roboty, gdy wyprowadziła Ros Casares na pewne prowadzenie.
- Byliśmy zaskoczeni jej obecnością, ale już po przerwie Kalana Greene wybiła jej koszykówkę z głowy. Niestety, potem rozszalała się Brunson - tłumaczył Maciejewski. - W ataku defensywa Hiszpanek również była mocna. Mieliśmy kilka otwartych pozycji do zdobycia punktów, których nie wykorzystaliśmy i to właśnie słabsza skuteczność przesądziła sprawę na naszą niekorzyść.

W KSSSE AZS PWSZ warto wyróżnić Jelenę Leuczankę, która przyzwyczaiła już nas, że kończy zawody z "double-double". Tym razem licznik zatrzymał się na 14 pkt. i 12 zbiórkach. Niewiele ustępowała jej Johannah Leedham, odpowiednio 10 i 9. Zresztą cała nasza pierwsza piątka spisywała się bez zarzutu.
Czasu na regenerację sił akademiczki nie mają zbyt wiele. Już w sobotę o godz. 18.00 nasze podejmują ŁKS Siemens AGD Łódź. Rywalki prezentują słaby poziom i gorzowianki nie powinny mieć problemu z odniesieniem zwycięstwa, a tym samym zachowaniem fotela lidera polskiej ekstraklasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska