Województwo dostało 9 mln zł na łagodzenie skutków powodzi w regionie. Pieniądze są z rezerwy celowej państwa i przekaże je Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. O dodatkowe fundusze na walkę z wielką wodą poprosiła w styczniu wojewoda Helena Hatka.
Będzie na kanał Siedlicki
Wiadomo, że część dotacji ministerialnej na pewno pójdzie na remont kanału Siedlickiego oraz kanałów Kostrzyńskiego i Pomorskiego. - Chcielibyśmy także, aby pewne pieniądze poszły na umacnianie wałów na odcinkach: Kostrzyn - Świerkocin - Gorzów - Borek. A następnie w okolicach Murzynowa i Dalej do Krasnego Dłuska - wylicza Grzegorz Dłubek, dyrektor wydziału gospodarki nieruchomościami Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego.
O tym, że jest kasa na walkę z powodzią, powiedzieliśmy Waldemarowi Nowikowi z ul. Zachodniej. - Dobra informacja, trzeba tylko znaleźć złoty środek na ten remont. Musi powstać plan na dziś, jutro i na następnych dziesięć lat - mówi. Pan Waldemar ma od czterech miesięcy wodę w piwnicy, a na początku stycznia musiał obłożyć dom workami, bo woda, która się wylała z odnogi kanału, podeszła mu pod mury.
Z dodatkowych pieniędzy cieszy się też Zdzisław Szuleta ze Stowarzyszenia Zakanale. - Bardzo dobrze się stało. Przyda się każda złotówka. My już przypilnujemy, aby te pieniądze się nie zmarnowały - mówi. Też mieszka przy ul. Zachodniej i ma kompletnie zalany ogród. - W piątek było trochę mniej wody, ale przez weekend padało, więc znów mam cały ogród zalany - opowiada.
O kłopotach mieszkańców Zakanala oraz wsi położonych wzdłuż Warty piszemy od samego początku, ostatnio w poniedziałkowej gazecie w artykule "Zalewa pola, podwórka, drogi". Wyliczyliśmy, ile od początku tego roku gminy i zwykli mieszkańcy wydali na łagodzenie skutków wielkiej wody.
Gorzów za pompowanie wody, paliwo do pomp, posiłki dla strażaków wydał blisko 400 tys. zł. Deszczno i Bogdaniec powódź kosztowała po około 100 tys. zł, a Santok z własnej kasy wyłożył około 40 tys. zł.
Warta wszystkiemu winna
Podtopione domy i pola to efekt wysokich wód gruntowych. Podnosi je Warta, której lustro od kilku miesięcy przekracza 500 cm. Nie byłoby wielkiego kłopotu, gdyby był sprawny system melioracji. A nie jest. I Stowarzyszenie Zakanale właśnie o to obwinia Lubuski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych, który przez lata nie dbał należycie o kanał Siedlicki, główną arterię odprowadzającą wodę z lewobrzeżnej dzielnicy.
Skierował nawet w tej sprawie wniosek do prokuratury, a ponieważ prokuratura odmówiła wszczęcia sprawy, odwołał się do sądu i czeka na rozstrzygnięcie.
Rozpaczliwa sytuacja na Zakanalu spowodowała też, że powstaje pierwszy wspólny projekt odtwarzania systemu melioracji. Tworzą go urzędnicy magistraccy i z Urzędu Marszałkowskiego. W jego ramach ma się pojawić nowa przepompownia na Siedlicach.
Ponadto zakłada on przebudowę kanału Siedlickiego i powstanie kilku rowów opaskowych. W pierwszej fazie potrzeba na ten cel około 18 mln zł. - Będziemy się starali zdobyć unijną dotację, bo budżet miasta i marszałka tego nie wytrzymają - mówi Stanisław Tomaczyszyn z zarządu województwa. I dodaje, że kilka dni temu województwo dało 200 tys. zł na prace na kanale Siedlickim.
Pieniądze te dostanie zarząd melioracji. Będzie je musiał przeznaczyć na bieżące usuwanie lokalnych zatorów z gałęzi i roślin oraz konserwację. Zacznie się ona tak szybko, jak tylko pozwoli na to pogoda. Musi zejść lód i opaść woda, bo przy obecnym bardzo wysokim stanie nie da się prowadzić żadnych robót.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?