Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mobbing w gorzowskim szpitalu? Opiekunki medyczne alarmują, że są zastraszane

Robert Bagiński
Opiekunki medyczne z gorzowskiego szpitala oskarżają jego kierownictwo o łamanie prawa. Miały być zastraszane i zmuszone do podpisania niekorzystnych dla siebie porozumień.

Chodzi o wymuszenie na opiekunkach medycznych, aby podpisały dokument w ramach którego miałyby wykonywać obowiązki salowych i otrzymywać wynagrodzenie przewidziane dla tej grupy.

To jest mobbing, powiedzmy sobie to szczerze – tak sprawę komentuje Maria Kozimur, przewodnicząca Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia w WSzW w Gorzowie.

Miało do tego dochodzić w Wielospecjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim w Gorzowie, który jest zarządzany przez polityków Platformy Obywatelskiej.

W tej sprawie, spotkaliśmy się z zatrudnionymi w nim opiekunkami medycznymi.

Dostałyśmy do podpisu porozumienia, które są dla nas krzywdzące, ponieważ zmieniły naszą grupę zaszeregowania. Faktycznie zostałyśmy zrównane z salowymi – mówi jedna z rozmówczyń GL, która chce zachować anonimowość.

To było ultimatum, że jeżeli nie podpiszemy tych porozumień, to będzie to równoznaczne z tym, że zostaniemy zwolnione – mówi inna z pań, która również nie chce podawać swoich danych z obawy o reakcję kierownictwa szpitala.

Kobieta tłumaczy, że treść porozumienia, była w rzeczywistości degradacją.

– Zostałyśmy wrzucone z grupy 7 do 10, a to jest dużo niższa kategoria – wyjaśnia. Chodzi o to, że po podpisaniu porozumienia, opiekunowie medyczni, stają się asystentami pacjenta. – Taki zawód w ogóle nie istnieje – mówi poirytowana. Czym się zajmują opiekuni medyczni? – Karmimy pacjentów, myjemy ich, przygotowujemy do badań. Dzięki naszej pracy, mocno odciążone są pielęgniarki, ponieważ naszym zadaniem jest pomaganie im – mówi.

Prezesi chcieliby nas mieć w szpitalu, ale na całkiem innych warunkach, które w dodatku nie były z nikim konsultowane – mówi jedna z pań. Opisuje, w jaki sposób wyglądał sam akt podpisania porozumienia. – Otrzymałyśmy jeden egzemplarz bez podpisu kogokolwiek ze szpitala, i trzeba go było podpisać. Między wierszami był komunikat, że jeśli byśmy nie podpisały, to będzie to miało swoje konsekwencje, wiadomo jakie – konstatuje pracownica szpitala.

- Zarząd szpitala do perfekcji opracował sobie system zastraszania ludzi. Takie stawianie sprawy, że jeśli ktoś nie podpisze, to łączy się to z wypowiedzeniem, to jest zastraszanie – dodaje. Jej zdaniem, sprawa dotyczy głównie młodych kobiet, które miały prawo obawiać się o pracę, ponieważ mają swoje życiowe zobowiązania. Jako działaczka związkowa, nie ma złudzeń, że w sprawie opiekunek medycznych, zarząd szpitala nie działa w dobrej wierze. - One kończyły szkoły i mają tytuł opiekuna medycznego, a nie asystenta – mówi.

Według niej, nawet, gdyby coś było na rzeczy, to opiekunki powinny dostać czas na uzupełnienie kwalifikacji. Zapowiada, że będzie za pracownikami stała murem.

Daje mi się do zrozumienia, żebym się nie wychylała. Nigdy nie poddałam się, bo mnie nie kupił żaden dyrektor ani prezes – konstatuje szefowa szpitalnych związków. - Rozmawialiśmy z zarządem, ale oni nie dotrzymują słowa – puentuje.

Nie inaczej, Katarzyna Lepiesza, wiceprzewodnicząca NSZZ „Solidarność” w gorzowskiej lecznicy.

- My na pewno nie będziemy w tym temacie siedzieć cicho, ponieważ nie można stać z boku w momencie, kiedy łamie się prawo – mówi GL, Lepiesza. - Zarzuca się pracownikom, że nie posiadają kwalifikacji, które posiadają i mają to udokumentowane – wyjaśnia. - Nie było w tym zakresie rozmów ze związkami zawodowymi. My się o tym zarządzeniu dowiedzieliśmy od opiekunek – dodaje wiceprzewodnicząca „Solidarności”.

Pracownicy szpitala o sprawie powiadomili nie tylko związki zawodowe. Stosowne pisma, zostały również wysłane do Narodowego Funduszu Zdrowia, a nawet do Państwowej Inspekcji Pracy.

– Działania pracodawcy polegają na wykorzystywaniu pozycji pracodawcy do nakłaniania osób zatrudnionych(…) do zawierania niekorzystnych dla nich porozumień(…). Przekazując je nam do podpisania, przedstawiciel Działu Organizacji i Kadr, poinformował nas, że niepodpisanie lub dłuższa zwłoka w jego podpisaniu, skutkować będzie doręczeniem nam wypowiedzeń – napisały opiekunki.

W swoich pismach, zwracają uwagę na aspekt finansowy działań zarządu WSzW w Gorzowie.

Działania Pracodawcy stanowią próbę obejścia przepisów prawa pracy, zmierzających do uniknięcia wypłaty opiekunom medycznym, należnego prawem, podwyższonego wynagrodzenia. Te działania naruszają przepisy art. 18 Kodeksu Pracy – napisały.

Bezprawność porozumień potwierdza Katarzyna Lepiesza z „S”.

Porozumienia nie były podpisane przez prezesa zarządu lub jego przedstawiciela. Opiekunki zgłosiły to nam, że odbywało się to w atmosferze zastraszania oraz informowania o tym, że zostaną od razu zwolnione – mówi. - Więc, nie ma tu mowy, że postępowanie było prowadzone zgodnie z przepisami Kodeksu Pracy – wyjaśnia.

Co na zarzuty opiekunek odpowiadają przedstawiciele szpitala?

- Problem, z jakim mierzy się gorzowski szpital, dotyczy z wielu placówek i wymaga jak najszybszych regulacji ze strony Ministerstwa Zdrowia w porozumieniu z Ministerstwem Edukacji i Nauki – odpowiedziała w imieniu prezesa Jerzego Ostroucha, Katarzyna Gumulak z Działu Organizacji. W odpowiedzi na pytania czytamy, że „działania zarządu WSzW wynikają przede wszystkim z obowiązku zabezpieczania właściwej opieki medycznej nad pacjentami jak i obowiązku równego traktowania pracowników”.

Szpital odpiera zarzut, że porozumienia były podpisane pod przymusem i groźbą ewentualnego zwolnienia z pracy.

- O wszystkich zmianach pracownicy byli precyzyjnie informowani, a indywidualne porozumienia z pracodawcą, ewentualnie wypowiedzenia zmieniające stanowisko i grupę, mogli podpisać w dogodnym dla siebie terminie i okolicznościach – wyjaśniła w imieniu szpitala, Katarzyna Gumulak.

Sprawa wygląda jednak niepokojąco, a do redakcji GL zgłaszają się kolejne grupy zawodowe ze szpitala, zgłaszając nieprawidłowości. Postanowiliśmy zapytać o sprawę opiekunek medycznych, ale również w temacie relacji, które panują w gorzowskiej lecznicy, marszałek Elżbietę Polak. W jednym z ostatnich filmików na Twitterze, o lubuskich szpitalach, mówiła: „moje szpitale”.

Zapytania należy skierować do zarządu szpitala, który jest właściwym podmiotem do udzielenia informacji w tej sprawie – odpowiedział jej rzecznik, Paweł Kozłowski. Jednocześnie zapowiedział, że Departament Zdrowia UMWL poprosi szpital o wyjaśnienia.

W poniedziałek z opiekunkami medycznymi spotkał się Waldemar Rusakiewicz, przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność”.

W spotkaniu uczestniczył też radca prawny i mogę tylko powiedzieć, że nie pozostawimy tej sprawy bez naszej reakcji – powiedział Rusakiewicz. Praktyki stosowane w szpitalu określił jako niedopuszczalne. – Stoimy za pracownikami i członkami związku – dodał przewodniczący Zarządu Regionu.

Przypomnijmy, prezes szpitala, Jerzy Ostrouch, też był kiedyś członkiem tego gremium.

W tle sytuacji w gorzowskim szpitalu są pieniądze. Te nie powinny być dla lecznicy problemem, skoro ponad sto zatrudnionych w nim osób zarabia w przedziale od 30 do powyżej 100 tys. złotych miesięcznie.

Więcej, pomimo braku kontraktu z NFZ, szpital zarządzany przez polityków PO, zdecydował się uruchomić za 3,5 miliona złotych oddział, który po czterech miesiącach postanowił zawiesić.

Wydatkują pieniądze w tak potężnych wartościach, nie wsłuchując się w realne potrzeby województwa – komentowała sprawę Bożena Chudak, dyrektor wydziału zdrowia w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska