Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasze Kresy: Łemkowie z wieży ciśnień

Agnieszka Drzewiecka 95 722 57 72 [email protected]
sxc.hu/kchmielu
Łemkowskie radio, telewizja Łemków, zespoły muzyczne, wystawy, lekcje języka łemkowskiego, i w końcu "Mały Książę" po łemkowsku - to wszystko w niewielkim mieście. pokazują jak fajnie jest być Łemkiem.

Francuska firma reprezentująca spadkobierców praw autorskich do "Małego Księcia" Antoine de Saint - Exupery była ogromnie zdziwiona, gdy stowarzyszenie z niewielkiego miasta na zachodzie Polski poprosiło ich o zgodę na wydanie tej książki w swoim języku. Wcześniej po prostu nie mieli pojęcia, że istnieje jeszcze jakiś język w Europie, w którym nie wydano tej książki. Gdy dowiedzieli się, że chodzi o język łemkowski, dopytywali, kim są Łemkowie. Stowarzyszenie "Lemko Tower" ze Strzelec Krajeńskich - pomysłodawca tego wydania - podesłało im kilka linków do publikacji o historii i kulturze Łemków. Sami spadkobiercy też szukali informacji we Francji, okazało się bowiem, że jest w tym kraju jedna uczelnia, która zajmuje się właśnie kulturą Łemków. - Bardzo się ucieszyli, że chcemy wydać "Małego Księcia" w naszym języku - mówi ks. Artur Graban, prezes stowarzyszenia i proboszcz parafii prawosławnych w Ługach i Brzozie w okolicy Strzelec. Książkę przetłumaczył Piotr Krynicki, wrocławski architekt i miłośnik kultury łemkowskiej, a jednocześnie kolega księdza Grabana z czasów, gdy razem działali w zespole Łemkowyna na Podkarpaciu. Tłumaczenie zajęło ponad rok. Wydano 500 sztuk i od razu tematem zainteresowali się kolekcjonerzy z różnych stron świata, m.in. z Hiszpanii, Francji, Włoch, Niemiec czy Czech. Był też kolekcjoner, który chciał wykupić cały nakład... Powstał również audiobook łemkowskiego wydania "Małego Księcia", właśnie zakończone zostały prace nad nagraniami w Szczecinie. Książkę czyta Oksana Graban, siostra ks. Artura Grabana, która przyjechała na tereny, żeby wspomóc działalność łemkowskiej społeczności. - Chcemy z tym wydaniem trafiać także do młodego pokolenia Łemków.

Większość z nich nie zna już języka łemkowskiego, ich rodzice ulegli polonizacji, zostały im tylko łemkowskie nazwiska. Planujemy zorganizować lekcje języka łemkowskiego i jest szansa, że może choć część z nich zacznie słuchać audiobooka - mówi ksiądz Graban. Zaangażował się w działania organizacji działającej już od początku lat 90. (jako jedno z pierwszych w Polsce) w roku 1998, gdy został przeniesiony do tutejszej parafii z Wrocławia. Wtedy jeszcze wśród Łemków, mieszkających w okolicach Strzelec, panował lekki marazm. A to właśnie w powiecie strzelecko - drezdeneckim mieszka ich najwięcej w całym województwie, w sumie kilkaset - może do tysiąca osób (podobnie jest w okolicach Zielonej Góry). Poza samymi Strzelcami mieszkają licznie w Tucznie lub w Bobrówku, Ługach, Brzozie, Przyłęgu czy Wełminie. Zostali tu przesiedleni z południowo-wschodniej Polski w trakcie wojskowej operacji "Wisła" w 1947 r. Na Ziemiach Odzyskanych swoją kulturę musieli odtwarzać praktycznie od początku. - Ci wyznania prawosławnego i greckokatolickiego wciąż kultywują swoje tradycje, obrzędy. Natomiast Łemkowie rzymskokatoliccy są zasymilowani - opowiada ksiądz. Dziś jest to jedno z najprężniej działających stowarzyszeń łemkowskich w kraju. "Łemkowska Watra" organizowana co roku w Ługach, to największe spotkanie łemkowskie w regionie. W 2004 r. Stowarzyszenie ulokowało swoją siedzibę w starej wieży ciśnień. Ich nazwę "Lemko Tower" widać dziś już z daleka, wjeżdżając do miasta. Wieżę - wcześniej niszczejącą - pięknie wyremontowali i ulokowali tam zespoły muzyczne, galerię, odbywają się wernisaże, spotkania, pokazy filmów. Tam też działa jedyne w Polsce radio łemkowskie - można go posłuchać w internecie. Dotychczas puszczano tam tylko łemkowską muzykę, ale ruszyły właśnie regularne audycje. Już teraz radio ma stałych słuchaczy. Poza Łemkami z Polski słuchają go na Ukrainie, w Słowacji, USA i Kanadzie.

W tym ostatnim kraju zresztą zespół ze Strzelec był na dużym turnee. Jakby tego wszystkiego było mało - od nowego roku rusza - również pierwsza w Polsce - telewizja Lemko TV. Wszystko po to, by jak najwięcej Łemków - tych, którzy zapominają o swoim pochodzeniu - na nowo pokochało swoją kulturę. Dziś ksiądz Graban często słyszy, że ludzie są wdzięczni za to, jak propaguje łemkowskie tradycje. - Coraz częściej słyszę też język łemkowski na ulicach, w sklepach. Ci, którzy dotąd rozmawiali po łemkowsku tylko w domach, zaczęli z naszym językiem wychodzić na zewnątrz, przestali się go wstydzić. Coraz bardziej bycie innym niż wszyscy, wyróżnianie się zaczyna być czymś fajnym, a nie wstydliwym - mówi ksiądz.

TAK ZACZYNA SIĘ MAŁY KSIĄŻĘ

Kied ja mał szist rokił, wzrył jem w knyżci o pralisach czudowyj obrazok. Knyżka mała nahołowok "Prawdywy opowidania", a obrazok predstawlał hada dawytela gyłtajuczoho dykie źwirja. Adde kopia toho rysunku:
W knyżci było napysane "Had dawytel gyłtat swoju żertwu w ciłosty i ne rumegat. Po tym sia nyjak ne może ruszaty, taj spyt pił roka, pokla ne strawyt idła".

Gdy miałem sześć lat, zobaczyłem pewnego razu wspaniały obrazek w książce opisującej puszczę dziewiczą. Książka nazywała się "Historie prawdziwe". Obrazek przedstawiał węża boa, połykającego drapieżne zwierzę. Oto kopia rysunku:
W książce było napisane: "Węże boa połykają w całości schwytane zwierzęta. Następnie nie mogą się ruszać i śpią przez sześć miesięcy, dopóki zdobycz nie zostanie strawiona."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska