Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niebieskie grona?

(mas)
Pięcioletni Szymon Gryszkiewicz i siedmioletnia Julia Nieczkowska bawili się wyśmienicie. Malowali, malowali i malowali bez końca.
Pięcioletni Szymon Gryszkiewicz i siedmioletnia Julia Nieczkowska bawili się wyśmienicie. Malowali, malowali i malowali bez końca. Fot. Paweł Janczaruk
Palmiarnia na tęczowo, konik przed nią na czarno, złote poręcze, a w pobliżu błękitne kamienice. A wszystko na wielkim płótnie zawieszonym w samym centrum deptaku.

Nawet najmłodsi podczas Dni Zielonej Góry znaleźli coś dla siebie. Nie, nie degustowali wina, nie kupowali wyrobów rękodzielniczych, a… malowali Palmiarnię.

- Zapraszam do malowania wielkoformatowego obrazu z Winobrania 2008 - zachęcał Robert Górski z ASPE. I zaraz pojawiły się pierwsze dziewczynki, którym pomagały bachantki. Młode artystki dostały do rąk pędzle i farby i zaczęły malować. Farby porozkładane na ziemi we wszystkich kolorach tęczy, a na nich pędzle i wałki, nieopodal kubki z wodą. - Chodźcie, chodźcie, pędzelków starczy dla każdego - wołał Górski.

Chłopiec z konikiem

- Moje winogronka są niebieskie. Dlaczego? Hm… bo lubię ten kolor! - tłumaczy pięcioletnia Ania Różańska z Raculi. Obok niej stoi mama i dodaje otuchy swym uśmiechem. I pyta córkę, co chciałaby jeszcze pomalować.

- Chyba konika. Tak, pomalowałabym go na brązowo - odpowiada z uśmiechem Ania. Obok niej na żółto maluje mur sześcioletnia Maja Sędziak. - To na złoto! - zaprzecza. - Ja bym pomalowała konika na biało. Albo na różowo, tylko że tu nie ma takiej farby - smuci się dziewczynka.

Obraz, a dokładniej jego szkic przygotowała już wcześniej Natalia Sypniewska z ASPE. - Siedziałą całą noc, żeby teraz dobrze się bawić z maluchami. Chciałam, żeby znalazły się na nim symboliczne miejsca. I udało się. Jest Palmiarnia, a przed nią pomnik chłopca z konikiem oraz winogrona - tłumaczy. A gdzie z zawiśnie ukończona praca? - Jeszcze nie wiadomo, trzeba znaleźć odpowiednie miejsce - zauważa Robert.

To dzieci mają malować!

Pierwsze kolory na tak wielkim płótnie pojawiły się już po dwóch minutach od rozpoczęcia zabawy. Ale na pierwszego chłopca, a to nawet dużego trzeba było poczekać nieco dłużej. - Zostaw ten pędzel! To dzieci mają malować, a nie ty! - śmiała się jedna z pań, bo zamiast Kacperka malował jego tata. - Tylko mu pokazuję - zapewniał mężczyzna.

No cóż, zabawa byłą przednia. Gdyby tylko organizatorzy bardziej przestrzegali czasu. Bo wielkie malowanie spóźniło się całe dwie godziny i pewnie niejeden maluch, który zaplanował zabawę z farbami, odszedł ze smutną minką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska