Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Niech pani nie kłamie”. Przerwana sesja sejmiku wojewódzkiego w Zielonej Górze. Elżbiecie Polak zabrakło empatii

Daniel Sawicki
Daniel Sawicki
Archiwum
Sprawa ma związek z sytuacją, do której doszło na ostatniej sesji Sejmiku Województwa Lubuskiego. Podczas debaty w sprawie odwołania ze stanowiska Elżbiety Polak, jej wystąpienie przerwała była pracownica urzędu.

Kobieta zarzuciła władzom regionu pozorne działania ws. przeciwdziałania mobbingowi. - Ja miałam ostatnie szkolenie (antymobbingowe) w 2016 r. Niech pani nie kłamie - mówiła urzędniczka, która skarżyła się również, że po 14 latach pracy w urzędzie zarabiała 3400 zł brutto. Ze względu na zamieszanie, które wywołało nieoczekiwane wystąpienie, obrady przerwano. Po kilku minutach głos ponownie zabrała Polak.

- Mam nadzieję, że nikt nie wykorzystał chorej osoby do ataku - rozpoczęła marszałek, komentując wystąpienie byłej pracownicy, która publicznie ją skrytykowała.

Postanowiliśmy sprawdzić, dlaczego była urzędniczka zdecydowała się na publiczne wystąpienie przeciw Elżbiecie Polak. Pragnąca zachować anonimowość kobieta powiedziała nam, że odeszła z pracy w kwietniu tego roku. Pytana, co było powodem rezygnacji, odpowiedziała, że w urzędzie nie czuła się bezpiecznie. Sporo do życzenia pozostawiała również komunikacja między pracownikami a przełożonymi. Zdaniem byłej urzędniczki, w urzędzie panowała atmosfera strachu i podejrzliwości. To miało wpływać negatywnie na jej pracę.

Kiedy była pracownica usłyszała, że odbywa się sesja, podczas której będzie głosowane odwołanie marszałek, a głównym powodem jest brak nadzoru nad mobbingiem w gorzowskim WORD, zdecydowała się na żywo obserwować obrady. Gdy marszałek powiedziała o procedurach antymobbingowych w urzędzie, nie wytrzymała i przerwała wystąpienie.

Początkowo pracownicy urzędu chcieli wyprowadzić kobietę z sali kolumnowej. W jej obronie stanęli radni Prawa i Sprawiedliwości, Marek Surmacz i Kazimierz Łatwiński. Ten ostatni w rozmowie z nami przyznał, że pamiętał kobietę z pracy w urzędzie i potwierdził, że była tam zatrudniona. Informacje te zweryfikowaliśmy również w urzędzie. Zapytany przez nas rzecznik prasowy marszałek napisał, że kobieta była zatrudniona na stanowisku inspektora.

- Osoba ta była zatrudniona w Urzędzie Marszałkowskim od stycznia 2008 r. do lipca 2022 r. Do czasu rozwiązania stosunku pracy zajmowała stanowisko inspektora. W kwietniu 2022 r., prawdopodobnie pod wpływem emocji i prawdopodobnie ze względów medycznych, postanowiła w trybie natychmiastowym rozwiązać stosunek pracy pomimo braku do tego podstaw prawnych. Z inicjatywy pracodawcy doszło do zawarcia porozumienia i rozwiązanie stosunku pracy nastąpiło z trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia - odpowiedział Paweł Kozłowski.

- Ja bym się nie odważyła wypowiadać na temat jej zaburzeń bez diagnozy, nawet jeżeli te zaburzenia są domniemane - mówi w rozmowie z nami psychoterapeutka Joanna Wieloch-Łyskawa - a jeśli nawet mamy do czynienia z osobą chorą psychicznie, to myślę sobie, że jej stan zdrowia psychicznego jest objęty ustawą o ochronie danych osobowych. To są informacje wrażliwe o tej osobie. Nawet jeśli powzięliśmy wiedzę o tym, że mamy do czynienia z zaburzeniem, to należy podejść do tego z szacunkiem. Tak jak do każdej innej choroby, z którą ludzie się zmagają - ocenia specjalistka.

Wypowiedź marszałek, która stygmatyzowała byłą urzędniczkę, nie była jedyna. Jeszcze dalej posunęła się działaczka stowarzyszenia Instytutu Równości Agnieszka Chyrc. W swoim internetowym wpisie najpierw napisała, że kobietę mogli do urzędu sprowadzić przeciwnicy polityczni marszałek, a następnie oceniła kobietę. - Osoba której zachowanie wzbudziło tyle emocji, to osoba z ograniczonymi zasobami intelektualnymi, to osoba z niepełnosprawnością intelektualną, to osoba, którą niektórzy poznali w szkole dla osób ze specjalnymi potrzebami. To osoba, która była zatrudniona na stanowisko przystosowane dla osoby dotkniętej niepełnosprawnością - komentowała na Facebooku.

Zdaniem Stanisława Czerczaka, założyciela fundacji CODEX, to, co wydarzyło się podczas sesji sejmiku, jest po prostu skandalem.

- Fakt piętnowania przez marszałek kogokolwiek ze względu na jego chorobę pokazuje brak dobrego smaku i jest szkodliwy. Tym bardziej że marszałek Polak jednoznacznie, ale jak widać pozornie, opowiada się za równością, za prawami osób wykluczonych. Tymczasem sama piętnowała tę panią. Bez względu na to, na jakie schorzenie cierpi dana osoba, to zasługuje na szacunek. Metody postępowania pani Polak układają się w pewien schemat, ponieważ również na tej sesji deprecjonowała jednego z redaktorów. Dla mnie jest to podwójnie oburzające. Dzielimy w ten sposób ludzi na lepszych i gorszych. Zamiast odnosić się do problemu, próbuje się w ten sposób usuwać z debaty publicznej osoby, których poglądy i oceny nie podobają się nam, a to jest bardzo niebezpieczne. Najpierw wyklucza się słowem, potem fizycznie. Apeluje do pani marszałek, aby tego nie robiła - podsumowuje Czerczak.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska