Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

No jak można było tak przegapić grube miliony?!

Tomasz Rusek 95 722 57 72 [email protected]
wizualizacja UM Gorzów
Urzędnicy wiedzieli o planowanej podmianie betonu na budowie filharmonii? Wskazują na to dokumenty, które wczoraj ujawnili radni. Pierwsze pismo jest z sierpnia 2009! A teraz, po dwóch latach, domagamy się odszkodowania...

Najpierw szybkie przypomnienie. Filharmonia to inwestycja za 133 mln zł. W zeszłym roku ujawniliśmy, że na budowie doszło do podmian materiałów, w tym drogiego, wymyślnego betonu na dużo tańszy. Urząd początkowo zapewniał, że wiedział o zamiennikach, ale potem ruszyła lawina. Sprawą zainteresowało się CBA. Prezydent Tadeusz Jędrzejczak zapewnił, że podmiana była samowolna i za brak nadzoru wywalił z pracy swoją zastępczynię i szefa wydziału inwestycji. Potem na konferencji ogłosił, że domaga się od wykonawcy 5,6 mln zł rekompensaty za te podmiany. Teraz do akcji wkroczyła prokuratura ze swoim śledztwem. Nasi Czytelnicy wprost żądają wyjaśnienia sprawy. - To nie są miliony jednego czy drugiego pana, ale nasze, publiczne. I trzeba to wyjaśnić do końca - napisał do "GL" pan Andrzej.

Wczoraj pierwszy raz sprawę badali radni z komisji rewizyjnej. Okazuje się, że prezydent Jędrzejczak faktycznie mógł nie wiedzieć o zamianie materiałów, ale jego urzędnicy zwyczajnie dali plamę. Już w wakacje 2009 r. wydział inwestycji dostał pierwsze pismo (opisujące projekt garażu), w którym jest mowa o tańszym betonie. Kolejne - jasno wskazujące na inny niż zamówiony materiał - przychodziły jeszcze w listopadzie i grudniu 2009. Zwłaszcza historia tego ostatniego dokumentu jest dziwna, bo ówczesny naczelnik wydziału Władysław Żelazowski zapewniał wczoraj radnych, że... go nie dostał. - Wiem, że przyszło, ale go nie czytałem - zapewnił. Po czym... wyciągnął kserokopię, którą ponoć ma od dwóch tygodni.

Rola Żelazowskiego okazuje się kluczowa. Bo w czasie, gdy ważyły się losy podmiany, był naczelnikiem inwestycji. A zaraz potem został pełnomocnikiem prezydenta ds. filharmonii.

Przy okazji wczorajszego posiedzenia wyszła interesująca ciekawostka: Jędrzejczak zapewnia, że o podmianie betonu dowiedział się w listopadzie 2010. Tymczasem Żelazowski, jego najbliższy współpracownik od filharmonii, przyznał wczoraj, że zorientował się w podmianie materiału już w styczniu lub lutym 2010. - Nie zapaliła się panu lampka? Żeby dać znać urzędowi, swojemu szefowi? - dociekał radny Marek Surmacz. - Nie, bo jako pełnomocnik miałem inne zadania i byłem przekonany, że zajmuje się tym już wydział inwestycji - odpowiedział Żelazowski.

I on, i wcześniej prezydent winą za podmianę obarczali inżyniera kontraktu. To firma, która w imieniu miasta pilnuje większych inwestycji. Tymczasem ekspert Artur Widziński, który teraz jest inżynierem (za czasów podmiany funkcję tę piastował kto inny), zapewnił wczoraj radnych, że to błędna teza. Po pierwsze, sam prezydent już w 2009 r. zaakceptował koncepcję budowy parkingu z takim opisem, że śmiało można przyjąć, iż chodziło o tani beton. Po drugie, urzędnicy zawalili sprawę właśnie z opisem materiału. Zdaniem inżyniera był tak nieostry i możliwy do interpretacji, że można było śmiało wymienić materiał w zgodzie z prawem.

Po pierwszym posiedzeniu komisji ciągle nie wiemy wszystkiego. Nawet tego, ile straciliśmy na betonie. Według prezydenta 1,2 mln zł (reszta kwoty, której się domaga, to cena podmienionego drewna). Według prokuratury 1,5 mln zł. A radni mówią nawet o kilkunastu.
Prokuratura przypomina: winnemu niedopatrzenia albo przekroczenia uprawnień grozi do pięciu lat więzienia.

Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska