Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odra zabrała ojca z 8-letnią córeczką. Nurkowie nie znaleźli ich ciał (zdjęcia, wideo)

Danuta Kuleszyńska 68 324 88 43 [email protected]
Czwartek, godz. 12.58. Strażacy-płetwonurkowie: Michał Staśkiewicz (z lewej) i Dariusz Mach, zastępca komendanta straży pożarnej w Zielonej Górze, skończyli przeszukiwania w zakolu Odry.
Czwartek, godz. 12.58. Strażacy-płetwonurkowie: Michał Staśkiewicz (z lewej) i Dariusz Mach, zastępca komendanta straży pożarnej w Zielonej Górze, skończyli przeszukiwania w zakolu Odry. fot. Mariusz Kapała
- Mówiłam, żeby nie wchodził do wody, ale nie posłuchał. Wszedł pierwszy, za nim Kinga. Widziałam, jak giną i nic nie mogłam zrobić - płacze młoda kobieta. W czwartek nurkowie przez kilka godzin szukali ciał.

[galeria_glowna]

Zobacz też ** Młody mężczyzna z 8-letnią córeczką utopili się w Odrze. Znamy dramatyczne szczegóły tragedii w miejscowości Wielobłota (zobacz wideo i zdjęcia)**

Wielobłota to niewielka wieś w gminie Zabór. Zaledwie 15 numerów. Wystarczy wejść na wał, a Odrę widzi się jak na dłoni. Wije się w pobliżu, jest rozległa, ma zakola i dużo "główek". To takie cypelki otoczone wodą, na których zwykle przesiadują wędkarze. Okolica piękna, urokliwa. Miejscowi chadzają tu, by posiedzieć, podumać, pospacerować. Tak mówią. I zapewniają, że do rzeki nigdy nie wchodzą. Bo jest zbyt zdradliwa. I bardzo niebezpieczna.

W środę po południu 25-letni Damian ze Starego Kisielina przyjechał do Wielobłot z córką. Kinga miała 8 lat. W odwiedziny do znajomej przyjechali. I wspólnie wybrali się na spacer. Nad rzekę. Tego dnia Odra była wyjątkowo niespokojna. - Siedzimy pod drzewem i nagle Damian oznajmia, że idzie się kąpać. Nie idź, mówię, to niebezpieczne... Ale on swoje. Za nim podreptała Kinga... Nawet nie zauważyłam, jak znalazła się w wodzie. Zajmowałam się swoimi dziećmi, jedno trzymałam na rękach - płacze młoda kobieta.

- Damian coś wypił? - dopytuję.
- Ależ skąd! Był trzeźwy - zapewnia. (Pod drzewem, pod którym siedzieli, leżały wczoraj dwie butelki po piwie, opakowania po lodach i pizzy oraz męskie skarpetki).

Zobacz też ** Już 410 osób utopiło się tego lata w całym kraju. Dowiedz się co się dzieje, kiedy człowiek zaczyna tonąć oraz jak można uratować tonącego? (wideo) **

Niedługo potem kobieta widziała, jak znajomego porwał silny nurt. Nie miał żadnych szans. Moment i zniknął pod wodą. Mała Kinga też to widziała. Zaczęła rozpaczliwie płynąć do brzegu drugiej "główki". Tam stali wędkarze, starsi panowie. Próbowali ją ratować, rzucali wędki, linki... Nie udało się. Nagły wir zabrał dziewczynkę. Zapadła się pod wodę zaledwie półtora metra od brzegu. Było po 17.00.
Później do akcji wkroczyli strażacy i policjanci. Przeszukali brzegi Odry. Na dno akwenu między "główkami" zeszli nurkowie. Ciał nie znaleźli.

Wczoraj rano wznowili poszukiwania w tym samym miejscu. Przyjechali z Nowej Soli, Międzyrzecza i Zielonej Góry. Metr po metrze Rafał Konieczny, Radosław Popiół, Michał Staśkiewicz z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 2 w Zielonej Górze i Dariusz Mach, zastępca komendanta straży pożarnej przez kilka godzin przeszukiwali dno. Akcją kierował Piotr Wieliczko z JRG z Nowej Soli. Ale ciał nie odnaleziono. - Dno jest muliste, pofałdowane, widoczność bliska zeru - przyznał Radosław Popiół tuż po wyjściu z wody.

Dariusz Mach nie ukrywał rozczarowania. - Pod wodą spędziliśmy sześć godzin w nadziei, że znajdziemy choć jedną osobę, że zagadka się rozwiąże. Włożyliśmy w to tyle wysiłku... I nic - westchnął zawiedziony.
Przez cały czas poszukiwaniom przyglądała się z oddali matka Damiana, a jednocześnie babcia Kingi. Stała bezradna, zapłakana. - Nie chcę nic, chcę tylko odzyskać moje dzieci... Kingunia była moją jedyną wnusią i oczkiem w głowie taty. Zawsze na wakacje i w weekendy do nas przyjeżdżała (rodzice Kingi byli rozwiedzeni - dop. red.) - rozpaczała. Na duchu podtrzymywała ją przyjaciółka Barbara Antczak. - Jestem zbulwersowana, że policja nie zapewniła rodzinie psychologa. Przecież ta kobieta jest w takiej traumie, że może sobie coś zrobić! Do domu boi się wejść, została u sąsiadów - opowiadała. I dodała, że przez całe popołudnie wydzwaniała po przychodniach i błagała o ratunek dla przyjaciółki.

- Wszędzie mnie zbywano, bo kolejki do psychologów są długie, sięgają dwóch miesięcy. Tylko w poliklinice wyznaczono wizytę na poniedziałek - mówiła. (Na naszą prośbę dyrektor polikliniki obiecał zapewnić spotkanie z terapeutą jeszcze dziś). Lidia Kowalska z biura prasowego policji w Zielonej Górze, na pytanie o psychologa odpowiedziała: - Policyjny psycholog jest, ale obsługuje wyłącznie policjantów. Inni muszą szukać pomocy w przychodniach lekarskich.
Co dalej z poszukiwaniami ojca i córki? Dziś straż i policja motorówką będą objeżdżali Odrę wzdłuż brzegów. - Jeśli ciał nie odnajdziemy, poszukiwania zostaną zakończone - powiedział nam Dariusz Mach.
Obszerny materiał o tragedii, jaka wydarzyła się miejscowości Wielobłota, a także o tym jak niebezpieczna jest Odra, przeczytasz w sobotnio-niedzielnym, papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"

Teraz możesz czytać "Gazetę Lubuską" przez internet już od godziny 4.00 rano.
Kliknij tutaj, by przejść na stronę e-lubuska.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska