Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżenia o pedofilię. Rodzinna wojna o mieszkanie?

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
infografika: Sylwia Friedel
Młoda mama wraz z córką uciekła z mieszkania wujka. Boi się go, bo miał zarzuty z paragrafu o wykorzystaniu seksualnym małoletnich. Ale prokuratura je oddaliła. Tymczasem rodzinna wojna się toczy. O mieszkanie?

Pani Anna, młoda mama z 4,5-letnią córką Gabrysią, i jej wujek Wojciech. Dogadali się niecały rok temu, że one zamieszkają u niego, w lokalu komunalnym. Choć czy na pewno się dogadali? Dziś są skonfliktowani. We wrześniu co rusz rozdzielała ich policja. Było pięć interwencji, przy szóstej asystowaliśmy. A 22 października rodzinę czeka rozprawa sądowa. O wszystkie dotychczasowe problemy zebrane razem.

- Były kłótnie, podkradał mi jedzenie, wypijał syrop córki, nawet chodził w moich kapciach - opowiada poirytowana kobieta. - Choć w porównaniu ze mną to ma niezły pieniądz, rentę i dodatek pielęgnacyjny.
Mężczyzna zupełnie nie zgadza się z tą relacją. - To ona mi podkradała różne rzeczy - przekonuje. Potwierdza, że jest konflikt i dziś już dogadać się nie da. - To jej wina - uważa.
Pani Anna nie ma pracy. Nie dziw, że zdecydowała się zamieszkać u brata swojej mamy. Jest samotny, a mieszkanie w kamienicy ma 64 mkw. Ona mówi, że też jest samotna, z córką. Choć później, właśnie w czasie interwencji policyjnej z naszym udziałem, pojawił się aktualny partner życiowy pani Anny.
Matka i córka zamieszkały tu niecały rok temu. I w tym czasie zdarzyła się sytuacja, która spowodowała oskarżenie wujka o pedofilię. - Gdy zabrał się za moje dziecko, powiedziałam stop, miarka się przebrała - wspomina swoje kłopoty z "papierowym wujem", tak go określa. Ale dopiero po miesiącu zgłosiła sprawę na policję. - Bałam się o dziecko, musiałam je brać wszędzie ze sobą, nawet idąc wieszać pranie - tłumaczy.

Prokuratura rejonowa przejęła sprawę od policji i po przesłuchaniach wystąpiła do sądu z wnioskiem o tymczasowy areszt dla pana Wojciecha. Ponadto wydano wobec niego postanowienie o zakazie przebywania w mieszkaniu i zbliżaniu się do dziecka i matki. Musiał opuścić swoje mieszkanie.
11 września prokurator Katarzyna Maćkowiak umorzyła sprawę przeciwko panu Wojciechowi. Wobec braku dowodów "dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przez podejrzanego zarzucanego mu czynu". Jednocześnie został uchylony wobec niego dozór policyjny i zakaz kontaktowania się z dziewczynką i jej matką, a także zakaz przebywania w mieszkaniu. "Zeznania Anny (...) nie zostały poparte żadnymi dowodami - stwierdza prokurator w obszernym uzasadnieniu. - Małoletnia pokrzywdzona zaprzeczyła, by podejrzany ją rozbierał i dotykał, a powołany psycholog nie stwierdził podstaw do przyjęcia, iż przeżyła ona doświadczenia związane z przemocą seksualną".
Młodą matkę oburzyła ta decyzja. 16 września złożyła zażalenie na umorzenie i zdjęcie z podejrzanego środków zapobiegawczych. Wobec tego sąd wyznaczył rozprawę, która odbędzie się 22 października.
Tymczasem po umorzeniu rozpętała się wojna domowa pani Anny z panem Wojciechem, który decyzją prokuratury miał już prawo wrócić do mieszkania. I wrócił. Choć pani Anna uważa, że nie miał prawa.
- Umorzenie działa z chwilą wprowadzenia dokumentu do obrotu prawnego - wyjaśnia Jarosław Buśko, rzecznik prokuratury. - Mówiąc wprost: wtedy, gdy zainteresowany dostanie dokument do ręki.
W tej wojnie sześć razy była już wzywana policja. Zdaniem współlokatorki mundurowi byli nieskuteczni. Pukali, a gdy lokator nie otwierał, odchodzili. Pani Anna jest niezadowolona, bo ma tu meldunek, uiszcza opłaty za mieszkanie i sądzi, że ma prawo w nim przebywać.
- To moje mieszkanie rodzinne, mieszkam tu od małego - odpowiada pan Wojciech. - Kiedyś mieszkali ze mną rodzice, teraz jestem sam.

I zaprzecza, że molestował dziecko. - To nieprawda, wszystko jest ułożone - powtarza. Jest schorowanym rencistą. Jakby w tym wszystkim nieco zagubionym. Ale może to tylko nasze wrażenie. Niestety, ani policja, ani prokuratura nie są skłonne udostępnić swoich akt lub choćby porozmawiać, żeby rozjaśnić zagmatwany obraz stosunków w rodzinie. - Teraz sąd jest dysponentem tej sprawy - prokurator Buśko odsyła na rozprawę.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska