Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pirat zabił Beatę

DANUTA KULESZYŃSKA 0 68 324 88 43 [email protected]
- To dla nas szok - mówią koleżanki i koledzy. W piątek w południe na miejscu tragedii zapalili znicze. Tego dnia Beata miała wystąpić w szkolnym konkursie piosenki.
- To dla nas szok - mówią koleżanki i koledzy. W piątek w południe na miejscu tragedii zapalili znicze. Tego dnia Beata miała wystąpić w szkolnym konkursie piosenki. Tomasz Gawałkiewicz
Beata zginęła na przejściu dla pieszych z Żarach. Miała 15 lat, chciała być ekonomistką. - Czuję pustkę w środku, już nawet nie potrafię płakać - mówi zrozpaczony ojciec dziewczynki.

Andrzej Kicuła przynosi zdjęcie. Zrobił je latem ktoś z rodziny. Ze zdjęcia uśmiecha się śliczna dziewczyna. - To nasza Beatka - panu Andrzejowi łamie się glos. - Zawsze taka była... Taka uśmiechnięta... Kochana...

Pani Kicuła wybucha płaczem. Śmierć córki boli. Bardzo. - Rozstałyśmy się tutaj, w domu - mówi przez łzy. - Szłam na spotkanie z rodzicami, a Beatka do kiosku po kartę telefoniczną...

Gdybym wiedziała...

Beata miała 15 lat. Mieszkała przy Orkana w Żarach. Z rodzicami, babcią i dwiema siostrami. Była prawą ręką babci. Mamie pomagała w kuchni. Była oczkiem w głowie taty. - Powtarzałem jej taki wierszyk: "Cieszą ojca także dzieci, a najwięcej to ten trzeci". Bo Beatka była najmłodsza... Ja też urodziłem się jako trzeci w rodzinie...

Jeżdżą jak wariaty

Czwartek, godzina 16.36. Ulicą Piastowską pędzi passat na niemieckich rejestracjach. Na przejście dla pieszych wchodzi Beata...

Kazimierz Zalewski, właściciel kiosku, wychodzi na chwilę. Nie widzi wypadku. - Jak wróciłem, to najpierw zobaczyłem buta... Leżał z tej strony... Myślałem, że ktoś się pobił... A potem zobaczyłem karetkę... Ciało dziewczynki było za samochodem... przykryte... kilkadziesiąt metrów od przejścia... O tam, gdzie teraz palą się znicze...
- Pani, tutaj jeżdżą jak wariaty! - Grzegorz Winnicki wymachuje rękami - A policja zamiast takich piratów wyłapywać, to pilnuje pijaków pod sklepami!
- To prawda - wtrąca starszy pan. - Ja z laseczką chodzę i boję się, bo strach tędy iść.
- Można czekać i czekać i żaden się nie zatrzyma, tylko pędzi bez opamiętania - dodaje Jan Gielicz.

Piastowska krzyżuje się z Jagiellońską, Chopina i Kilińskiego. To wylotowa droga na Lubsko. Każdego dnia przechodzą tędy setki uczniów. W pobliżu jest podstawówka i gimnazjum. Ruch ogromny. Samochody pędzą mimo ograniczenia do 50 km/godz. Niektórzy kierowcy przez przejście wjeżdżają na plac pod sklepem.

- To jedno z najbardziej niebezpiecznych skrzyżowań w mieście - potwierdza Kamila Zgolak-Suszka, rzeczniczka żarskiej policji. - Często zdarzają się tu potrącenia. Wprawdzie oznakowane jest prawidłowo, ale słabo oświetlone. Wnioski w tych sprawach już składaliśmy w Urzędzie Miasta. Naszym zdaniem, należałoby wybudować tutaj rondo, bo rondo wymusza ograniczenie szybkości.

Kwiaty na ławce

Beata była uczennicą klasy III c gimnazjum nr 1. Siedziała w trzeciej ławce w środkowym rzędzie. W piątek koleżanki i koledzy z klasy położyli tu kwiaty, zapalili znicz. W szkolnym holu wywiesili klepsydrę. Zrobili ją sami. Powiększyli też zdjęcie Beaty... - To dla nas szok - przyznaje Monika. - Była wspaniałą przyjaciółką, wszyscy ją lubiliśmy... - Bardzo koleżeńska - dodają zgodnie chłopcy. - Zawsze dawała nam ściągać... Będzie nam jej brakowało.

Była wzorową uczennicą. Lubiła śpiewać. W piątek miała wystąpić w szkolnym konkursie piosenki. Grzeczna, zawsze uśmiechnięta, życzliwa. Cieszyła się życiem.

Taką zapamiętała Beatę jej wychowawczyni Renata Polańska. - To tragedia, której nie da się opisać. Dla nas wszystkich... - dodaje Izabela Kuligowska, nauczycielka chemii. Dyrektorka gimnazjum Urszula Miszczyńska nie może opanować łez. - Nasza szkoła jest mała, wszyscy zżyci ze sobą... I teraz Beatka.. Odeszła...

O śmierci koleżanki klasa dowiedziała się już w dwie godziny po wypadku. Wszyscy zebrali się na Piastowskiej. - Jeden drugiemu słał sms-a. - opowiada Mateusz Salamon. - Ja byłem właśnie w skyte parku...
W piątek w południe też przyszli. Zapalili znicz, położyli białe kwiaty... Stali w milczeniu...

Nie wierzę, że zawiniła

TYDZIEŃ PO TRAGEDII RUSZY MARSZ MILCZENIA

Samorząd uczniowski Gimnazjum nr 1 w Żarach postanowił zorganizować marsz milczenia pod hasłem "Stop piratom drogowym". Młodzież zbiera podpisy pod petycją do władz miasta, żeby wyraziły zgodę na przemarsz ulicami Żar. W poniedziałek specjalna delegacja uda się do burmistrza. Uczniowie chcieliby, żeby marsz odbył się w najbliższy czwartek, w tydzień po tragedii. Beata Kicała zginęła na przejściu dla pieszych 16 listopada o godz. 16.36. Sprawcą tragedii jest 36-letni Sławomir S. Dziewczynka upadła na maskę samochodu, a siła uderzenia była tak wielka, że odrzuciła ciało kilkadziesiąt metrów dalej. Beata zginęła na miejscu.

Beatę zabił Sławomir S., 36-letni mieszkaniec Żar. Policja przedstawiła mu zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Mężczyzna został zatrzymany. Milczy. Dochodzenie przejęła żarska prokuratura.

Prowadząca sprawę prokurator Anna Zielińska nie chciała z nami rozmawiać. Są świadkowie wypadku. Ale ojciec Beaty szuka kolejnych na własną rękę. - Nie wierzę, że to córka zawiniła - mówi. - Że popełniła taki błąd... Jestem kierowcą zawodowym od 33 lat, wiele razy byłem na tym skrzyżowaniu z dziewczynkami... One od dziecka wiedziały, jak przechodzi się przez ulicę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska