Podobnie z brakiem reakcji posłanki Sibińskiej, szefa Platformy Obywatelskiej, wicemarszałka Jabłońskiego, dyrektora departamentu oraz samej marszałek Polak. Te sprawy powinny zostać ich wewnętrzną sprawą, a ponieważ wszyscy należą do jednej partii, to można teoretycznie założyć, że w imię dobrze pojętego interesu o nic by się nie pokłócili.
Gdyby GL się nie wtrącała, a sprawa została załatwiona po cichu na forum władz regionalnych partii, afera „praca za sex” nie wyszłaby poza rogatki spokojnego regionu, gdzie za sprawą polityków PO kongresy kobiet miały największą frekwencję, a marszałek obsypywana była nagrodami kobiecych organizacji. Było tak równościowo i empatycznie, że na otwarcie płyt chodnikowych pomalowanych w kolory tęczy pod Urzędem Marszałkowskim, przyjechała unijna komisarz ds. równości Helena Dalii. Polak ma swoje zasługi dla kobiet, ale nie dla tej jednej z WORD.
Niewłaściwa postawa dziennikarzy GL spowodowała, że poseł Sibińska musi uciekać w Sejmie przed kamerami, a w ogniu ogólnopolskiej krytyki znalazła się marszałek województwa. Centymetr po centymetrze gubią elementy politycznego makijażu, który stanowił o ich prokobiecym wizerunku. I tak po ludzku jest mi ich trochę żal. Nie dlatego, że zawiodły swoich wyborców, ale że w całej sprawie zniknęło kilku panów, a szczególnie jeden – wicemarszałek Marcin Jabłoński. Zawiódł cztery miesiące temu, a teraz postanowił wszystko przeczekać. Do złej postawy, dołożył też - już po publikacjach GL, bardzo złe słowa. Rozmiary strat dla rządzących regionem są ogromne.
Ale uwaga. Chociaż główni aktorzy tego dramatu są politykami, nie jest to afera polityczna. Ona mogłaby mieć miejsce w każdym innym miejscu: w korporacji, na wyższej uczelni, w dużym hipermarkecie lub w jednej ze służb mundurowych. W każdym z tych miejsc kluczowe pytanie by brzmiało: kto i od kiedy wiedział, dlaczego nie wszczęto przewidzianych wewnętrznym prawem procedur? Tylko tyle, albo aż tyle. W niektórych z wymienionych podmiotów istnieją narzędzia do tego, aby ofiara mogła być anonimowa, a gdyby zechciała się ujawnić, specjalny program ochrony.
W gorzowskim przypadku zadziałało tylko jedno: partyjna i towarzyska solidarność. A już po ujawnieniu oskarżeń, znana w Lubuskiem: obrona przez silny atak. Te ostatnie w wykonaniu byłych i obecnych współpracowników marszałek są prawdziwie kozackie, ale raczej czynią więcej szkody. Sprawie i mocodawcom...
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?