- Policjantka na parkiecie z odsłoniętym brzuchem to rzadki widok.
- Zgadza się. Przy czym wyjaśniam: skończyłam szkołę podoficerską w Legionowie, ale na co dzień pracuję jako sekretarka w wydziale prewencji.
- Szef wie, że pani tańczy?
- Nie. Ale teraz się dowie. Jest na tyle wyrozumiały, że nie będzie robił z tego powodu wymówek i wybaczy moje szaleństwo. Taniec arabski jest specyficzny i ludzie różnie do tego podchodzą. Zwykle kojarzy im się z tańcem erotycznym, a to podstawowy błąd, bo jest zupełnie inny.
- Czyli jaki?
- Przede wszystkim bardzo tajemniczy i zmysłowy.
- I w szczególny sposób działa na mężczyzn.
- Bo kobieta pokazuje to, co ma w sobie najbardziej kobiecego: goły brzuch i odsłonięte piersi. Ubrana jest skąpo, a do tego kolorowo.
- Ma pani w sobie dużo odwagi, nie wstydzi się swoich krągłych kształtów...
- To prawda. Ale minęło sporo czasu nim zdecydowałam się na występ publiczny. Jeszcze do niedawna byłam zakompleksiona, wstydziłam się swojego ciała. Gdy patrzyłam w lustro, to widziałam grubą babę. Zmienił mnie właśnie taniec. Nareszcie pokochałam siebie, stałam się pewna, wyzbyłam kompleksów.
- Gdy dziś staje pani przed lustrem...
- ...to widzę w nim piękną kobietę. Naprawdę! Bo każda z nas jest na swój sposób piękna. Oczywiście, nie wszystkie jesteśmy Claudią Schiffer. I dobrze, bo świat byłby nudny i monotonny. Piękno jest w środku i trzeba je tylko wydobyć na wierzch. A najważniejsze, to zaakceptować siebie taką, jaką się jest. Mnie się to udało właśnie dzięki zajęciom z tańca brzucha. Co więcej: ja te swoje kilogramy bardzo pokochałam.
- Obudziła się pani, któregoś dnia i powiedziała: idę tańczyć?
- To był przypadek. W internecie trafiłam na filmiki, w których panie w moim wieku pokazywały taniec brzucha. Zaciekawiła mnie technika: w jaki sposób doprowadzić ciało do tego, by drżało, by ruchy były zmysłowe. Pomyślałam, że też spróbuję. I tak we wrześniu zeszłego roku trafiłam do szkoły tańca Body Language. Po kilku miesiącach treningów nabrałam pewności siebie i przestałam wstydzić się swojej kobiecości.
- A co na to mąż i córki? Nie mówią: nasza mama zwariowała?
- Bardzo mi kibicują. Byli na moim pierwszym pokazie, trzymali kciuki. I chyba pomogło, bo nasza grupa zajęła pierwsze miejsce. Po każdym treningu wracam do domu i pokazuję im czego się nauczyłam. Od zawsze lubiłam tańczyć, tylko do tej pory nie miałam czasu, by te swoje pragnienia realizować. Któregoś dnia siadłam z dziewczynami i mężem przy stole. Mówię: całe moje życie nakierowane było na was, teraz przyszła pora, bym zrobiła coś wyłącznie dla siebie.
- Jest pani przykładem na to, że marzeń nie należy się wstydzić.
- Marzenia trzeba realizować. I trzeba o tym rozmawiać z rodziną. Ja nadal jestem normalną gospodynią: robię na zimę przetwory, gotuję obiady, sprzątam. I jeszcze każdego dnia biegnę do pracy. Ale czy w tym codziennym zagonieniu nie mam prawa do marzeń? Mam i bliscy to akceptują. Apeluję do kobiet, by otworzyły się na swoje pasje. I by się tego nie wstydziły. Bo marzenia można realizować w każdym wieku. Wystarczy tylko chcieć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?