Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezesi nowosolskiego Dozametu będą odwoływać się od wyroku sądu

Michał Iwanowski 68 324 88 12 [email protected]
Dziś na terenie Dozametu prowadzona jest działalność gospodarcza kilku firm, a ludzie dojeżdżają do pracy rowerami. Pozostałością po dawnym majątku zakładu są m.in. stare budki telefoniczne (fot. Michał Iwanowski)
Dziś na terenie Dozametu prowadzona jest działalność gospodarcza kilku firm, a ludzie dojeżdżają do pracy rowerami. Pozostałością po dawnym majątku zakładu są m.in. stare budki telefoniczne (fot. Michał Iwanowski)
Wyroki skazujące prezesów starego Dozametu i Interinwestu nie kończą sądowej batalii. Ujawniamy szczegóły apelacji, jaką szykują oskarżeni. Jeśli przegrają, będą musieli oddać 1,2 mln zł.

Oskarżeni to były prezes Dozametu Robert S., jego zastępca Marian M. oraz prezes Interinwestu Piotr G. Wyroki usłyszeli 12 marca br. w nowosolskim sądzie. Robert S. i Piotr G. dostali po dwa lata więzienia w zawieszeniu, a Marian M. półtora roku. Co więcej, Piotr G. ma zapłacić 400 tys. zł grzywny, Robert S. 100 tys. zł, a Marian M. 60 tys. zł. Do tego jeszcze cała trójka ma zwrócić w terminie trzech lat od uprawomocnienia się wyroku kwotę 1,2 mln zł wyłudzonego podatku VAT.

Sprawa jest historyczna, bo wszystko działo się 10 lat temu, kiedy Dozamet znalazł się na skraju upadłości. Prokuratura ustaliła, że byli szefowie Dozametu z Robertem S. na czele, przenieśli wówczas na rzecz Interinwestu (firmy Piotra G.) majątek zakładu warty prawie 7 mln zł. Jednym z wierzycieli Dozametu był Wielkopolski Bank Kredytowy, a wcześniej Interinwest wykupił długi Dozametu wobec WBK, stając się istotnym wierzycielem bankrutującej firmy. Ale Dozamet miał ponad trzystu wierzycieli, a zaspokojony został tylko jeden - Interinwest. Bo po przewłaszczeniu majątku firmy, na zaspokojenie całej reszty nie było już funduszy. Wkrótce potem sąd ogłosił upadłość Dozametu. Pozostali wierzyciele z dnia na dzień zostali na lodzie i czym prędzej donieśli o tym do prokuratury.

Czytaj też: Proces ws. Dozametu: Kary więzienia i 1,2 mln grzywny w sprawie

Ruszyło kilkuletnie śledztwo w wydziale przestępczości gospodarczej zielonogórskiej prokuratury okręgowej. Z czasem zaczęły wypływać kolejne wątki: podrobione dokumenty przeniesienia majątku firmy, czy fikcyjna - zdaniem prokuratury - transakcja zakupu maszyn Dozametu przez Interinwest. Ostatecznie zarzuty postawiono Robertowi S. i jego zastępcy Marianowi M. Piotrowi G. prokuratura zarzuciła, że zakup maszyn został dokonany po to, by wyłudzić zwrot podatku VAT na sumę 1,2 mln zł.

Potem ruszył kilkuletni proces w nowosolskim sądzie, który zakończył się skazaniem całej trójki. Ci zaś byli zszokowani wyrokami, bo nie przyznawali się do winy. Piotr G. twierdził, że działał w ramach obowiązującego wówczas prawa, które prokurator zinterpretował na jego niekorzyść. Od razu zapowiedzieli apelację, ale musieli czekać na pisemne uzasadnienie wyroku. A z tym z kolei zwlekał przez pół roku sędzia Marek Olejnik. - To nadzwyczaj zawiła sprawa, licząca 50 tomów akt - tłumaczył.

Po koniec września uzasadnienie było wreszcie gotowe i trafiło do oskarżonych. Jak się wczoraj dowiedzieliśmy, apelacja będzie gotowa za dwa tygodnie. Oskarżeni mają wiele do stracenia: jeśli sąd drugiej instancji podtrzyma wyroki, będą musieli zrzucić się na zasądzone wcześniej 1,2 mln zł (w ciągu trzech lat). Inaczej mogą trafić za kratki.

Czytaj też: Dekada niejasności wokół Dozametu

By się wybronić, muszą więc mieć mocne argumenty. Jakie? - pytamy ich adwokata Włodzimierza Sawickiego. - Otóż Piotr G. kupił wierzytelność od WBK, a dopiero potem okazało się, że ta transakcja miała wadę prawną, niezależną od niego - odpowiada mecenas. - On był przekonany, że te wierzytelności mu się należą, przecież kupował je od wiarygodnego banku. A kiedy na jaw wyszła wada prawna, to usiłował uregulować to w sądach. Ostatecznie wystąpił do sądu przeciwko WBK, w wyniku czego bank wypłacił mu odszkodowanie z tego tytułu.

No tak, ale zarzut dotyczył wyłudzenia podatku VAT, podczas przewłaszczenia majątku Dozametu na rzecz Interinwestu. - Sprawa VAT-u wyszła dopiero przy okazji tego sporu z bankiem, więc żadne wyłudzenie nie mogło być tu motywem działania - stwierdza Sawicki. - Poza tym wierzytelności zostały kupione za 850 tys. zł. A więc zarzut, że ktoś kupując wierzytelności za 850 tys. zł, chce wyłudzić 1,2 mln zł VAT wydaje się wręcz absurdalny.

Zdaniem obrońcy, tych argumentów sąd karny pierwszej instancji nie wziął pod uwagę. Liczy więc, że teraz pochyli się nad nimi sąd apelacyjny.

Przypomnijmy, że to nie jedyna sądowa batalia wokół Dozametu. Przed dwoma laty, karę roku więzienia w zawieszeniu dostał były syndyk zakładu Wiesław S. To on zajął się majątkiem spółki, po ogłoszeniu upadłości 10 lat temu, sprzedając zakład firmie Metalex za 3 mln zł. Zdaniem prokuratury - o wiele za tanio, bo majątek firmy wart był ponoć 28 mln zł. Sąd podzielił zdanie prokuratury, a były syndyk też złożył apelację.

 

Czytaj też: Przedsiębiorcy nie mogą odwołać się od wyroku, bo sędzia nie dopełnił formalności

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska