Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protestujący kierowcy boją się pobicia i strajkują do skutku

Janczo Todorow 0 68 363 44 99 [email protected]
fot. Janczo Todorow
Związkowcy z firmy Schavemaker Poland sp. z.o.o. wczoraj pikietowali siedzibę firmy w Kątach Wrocławskich. Negocjacje z administracją firmy nie przyniosły efektu. Dziś pikietujący mają zamiar zablokować bazę transportową i budynek biurowy.

Wczoraj opisaliśmy przebieg poniedziałkowej akcji policji w Jagłowicach (gm. Tuplice), gdzie na stacji paliw protestowały załogi dwóch ciężarówek należących do spółki Schavemaker. Do polski przyjechały z Magdeburga, gdzie rozpoczęli swój protest, ale policja niemiecka przegoniła ich stamtąd i eskortowała do granicy.

Rozbił szybę

W Jagłowicach początkowo policjanci nakłaniali strajkujących do opuszczenia kabin tirów. Kiedy to nie odniosło skutku, pracownik firmy rozbił boczną szybę kabiny i wdarł się do środka. Po otwarciu drzwi od wewnątrz, policjanci wyciągnęli strajkujących, wśród których była jedna kobieta. Akcja odbyła się w obecności Wojciecha Matyły, szefa działu transportu firmy Schavemaker.

Matyła stwierdził, że strajk kierowców jest nielegalny. Nie chciał się wypowiadać także na temat poniedziałkowego incydentu w Holandii, kiedy protestujących kierowców pobiła grupa rosyjskojęzycznych mięśniaków. Dwóch z Polaków zostało ciężko pobitych i z poważnymi urazami trafili do szpitala. Na własne życzenie jednak opuścili lecznicę i wrócili do Polski.

Zabrali w kajdankach

Wczoraj udało nam się rozmawiać z Mariuszem, jednym z ciężko pobitych kierowców. - Wśród bijących nas był także właściciel firmy z synem. Dostałem od obu w twarz, rzucono mnie na ziemię, gdzie leżały rozbite szkła. Całą twarz mam pociętą, mam urazy głowy i kręgosłupa.

Mięśniaki biły nas metalowymi pałami. Policja zatrzymała czterech sprawców, zakuli w kajdanki także właściciela naszej firmy, który jest Holendrem. Zostałem przesłuchany przez policję holenderską. Powiedziano mi, że będzie proces karny. Idę znowu do szpitala, bo czuję się bardzo źle - powiedział nam Mariusz.

Protest zaczął się kilka tygodni temu, poszło o diety zagraniczne, które obcięto kierowcom. Związkowcy z Solidarności zaczęli domagać się przywrócenia diet. Wtedy w firmie zaczęły się zwolnienia z pracy. - W sumie zwolniono ok. 25 pracowników, członków związku - powiedział nam Zbigniew Rudnik, szef Międzyzakładowej Organizacji Związkowej Solidarność Jedynka Wrocławska.

Na razie nie zadzwonili

Robert Walczak, radca prawny firmy wysłał pismo do Rudnika, w którym pisze, że strajk kierowców jest nielegalny. - To nieprawda, jest legalny, będziemy protestować do skutku, walczymy o przywrócenie wszystkich zwolnionych kierowców - zapewnił nas Rudnik.

Tymczasem w Hiszpanii protestują nadal dwie załogi tirów, należących do firmy Schavemaker. Sześciu kierowców z kolei protestuje na stacji paliw w Vamer pod Paryżem. Wśród nich jest i żaranin Paweł Łoś: - Będziemy trwać w proteście aż do skutku. Ale boimy się, czy przedstawiciele firmy nie zaatakują nas, tak jak to miało miejsce w Holandii i w Jagłowicach. Martwią się nasi bliscy w Polsce. Chcielibyśmy uzyskać pomocy od ambasady polskiej w Paryżu - powiedział nam Łoś.

Wczoraj w południe skontaktowaliśmy się z ambasadą. Pracownik powiedział nam, że ambasada nie jest w stanie zapewnić ochrony protestującym i skierowała nas do konsula Anny Bramskiej. Pani konsul przekazaliśmy numer telefonu jednego z protestujących. Obiecała, że zadzwoni do nich i zainteresuje się ich losem. - Nikt z ambasady nie dzwonił do nas - powiedział nam w środę wieczorem Łoś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska