Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przywracanie ładu

Andrzej Włodarczak
Na dębnowskie składowisko odpadów od poniedziałku znowu przywożone są komunalne śmieci
Na dębnowskie składowisko odpadów od poniedziałku znowu przywożone są komunalne śmieci fot. Katarzyna Chądzyńska
Hałdy śmieci na polach i w lasach, tak od zamknięcia wysypiska śmieci wyglądają okolice Dębna. Nie tak łatwo będzie uprzątnąć bałagan.

Na początku lutego w spalonym budynku gospodarczym składowiska śmieci na obrzeżach Dębna znaleziono zwęglone zwłoki dwóch mężczyzn. Zaczadzili się oni czadem z prowizorycznie skonstruowanego piecyka. Jeden był pracownikiem firmy, która administruje składowiskiem, drugi zakładu, która dostarcza tam większość odpadów.

Ponieważ w wyniku pożaru uszkodzona została również wielka waga do ważenia ciężarówek ze śmieciami, składowisko zostało zamknięte. Śmieci z Dębna i okolic trzeba było wozić do Krześniczki pod Witnicą (pisaliśmy o tym w artykule ,,Tragedia na wysypisku'' z 8 marca).

Waga znów działa

Od poniedziałku składowisko odpadów znów jest czynne. Zatrudniony na nim pan Zenon (nie chce nazwiska w gazecie) odnowił nadpaloną elewację budynku gospodarczego, korytarz i pomieszczenie wagowe. Kapitalnego remontu wymaga tylko spalone kompletnie pomieszczenie, w którym w chwili śmierci przebywali obaj mężczyźni.

- Zastanawiamy się nad budową nowych pomieszczeń dla pracowników, bo te, które mamy, nie są w dobrym stanie - mówi Dariusz Kiepura, dyrektor Celowego Związku Gmin CZG12 w Długoszynie pod Sulęcinem, który administruje dębnowskim wysypiskiem.

Wysprzątają lasy

Głównym klientem składowiska jest dębnowskie Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych. Zwozi ono tam śmieci z całej gminy. Oprócz niego gruzy po remontach budynków, zużyte opony i inne odpady przywożą miejscowe firmy i mieszkańcy. Za pozbycie się śmieci muszą oczywiście płacić. Gdy składowisko w Dębnie było dwa tygodnie zamknięte, od razu na okolicznych polach i w lasach pojawiły się śmieci. Ludziom nie chciało się, a i nie opłacało, wozić ich kilkadziesiąt kilometrów na legalne wysypisko pod Witnicą.

- Nierzadko wyrzucano całe przyczepy odpadów, przeważnie gruzów i zużytych opon. To dla nas kłopot, śmieci będziemy musieli usunąć z lasów. Zrobimy to przed kwietniowym maratonem - zapowiada Lechosław Kaczmarek, nadleśniczy w Dębnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska