Prokurator żądał dla niego kary 12 lat więzienia. Obrona chciała zastosowania nadzwyczajnego złagodzenia kary. Na ogłoszeniu wyroku nie było obrońcy ani prokuratora. To był błyskawiczny proces. We wtorek, 6 września, proces został rozpoczęty i przeprowadzony. Następnie przewód został zamknięty i odbyły się mowy końcowe.
Sędzia zielonogórskiego Sądu Okręgowego Diana Książek-Pęciak wyjaśniała, że sąd oceniał materiał dowodowy zebrany do sprawy. - Wina wynika z wyjaśnień oskarżonego, który na pewnym etapie postępowania przyznał się do zabójstwa syna i opisał wersję wydarzeń tak, jak ją zapamiętał, tak jak ją chciał przekazać - mówiła sędzia D. Książek-Pęciak.
Wysokość kary sąd uzasadniał tym, że sytuacja, którą zastał Ryszard P. w swoim domu w dniu tragedii, nie była niczym nowym. - Adam P. zachowywał się tak jak zwykle, jeżeli wierzyć wyjaśnieniom oskarżonego - mówiła sędzia D. Książek-Pęciak.
W zdarzeniu nie ma również mowy o zbrodni w afekcie. Ryszard P. działał z zamiarem bezpośrednim zabójstwa syna. Nie ma tam również znamion obrony koniecznej. - Wiemy z wyjaśnień oskarżonego, że Adam P. został w pewnym momencie obezwładniony, więc zamach ze strony ojca na syna ustał. I co się dzieje? Ryszard P. przejmuje inicjatywę, wyrywa nóż z ręki syna i zaczyna zadawać ciosy - uzasadniała wyrok sędzia D. Książek-Pęciak. Uderza w korpus, zadaje silne ciosy. O zamiarze odebrania życia świadczy również ilość zadanych ciosów oraz siła, z jaką zostały zadane Adamowi.
Wyrok, który zapadł w piątek, 9 września, nie jest prawomocny.
Do morderstwa doszło w lutym br. w Sulechowie w kamienicy przy ul. Okrężnej. - Wróciłem do domu z baru i zobaczyłem, że Adam obrzygał wannę - opowiadał przed sądem Ryszard P. Jego syn siedział w jego pokoju w fotelu. Wulgarnie kazał mu się „odpier...ić”. Kiedy Ryszard P. wszedł do pokoju, kompletnie pijany Adam miał wstać z fotela i z nożem w ręku ruszyć w jego stronę. - Mówił, że zaj...ie mi kosę - opowiadał synobójca.
Ojciec opowiadał, że syn „kołysał się, idąc jakby zadawał ciosy nożem”. Ryszard P. miał „śmiertelnie” wystraszyć się syna. - Zacząłem się cofać. Wiedziałem, że jak się obrócę. to wbije mi nóż - relacjonował przed sądem tragiczne wydarzenia.
W pewnym momencie w strachu o własne życie Ryszard ruszył do kontrataku. Popchnął pijanego syna na fotel. - Leżał z rękami rozłożonymi jak Chrystus na krzyżu - opowiadał w sądzie Ryszard P. Wyrwał synowi nóż z ręki. Nie uciekł jednak z mieszkania, nie wyrzucił noża, nie wezwał policji tylko wpadł w furię i zaczął nożem zadawać ciosy Adamowi. Uderzał w klatkę piersiową z taką siłą, że nóż w końcu pękł. Wtedy przestał uderzać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?