OLIMPIA SULĘCIN – VISŁA PROLINE BYDGOSZCZ 2:3 (25:20, 25:21, 17:25, 18:25, 21:23)
- Olimpia: Frankowski, Lipiński, Turek, Prokopczuk, Leitermeier, Michalak, Sawerwain (libero), Sobczak (libero) oraz Subotić, Owczarz, Kłysz, Szymczak i Koliński.
- Visła Proline: Elgert, Wierzbicki, Radziwon, Cieślik, Śliwka, Gutkowski, Jędruszczak (libero), Malinowski (libero) oraz Krysiak i Kaźmierczak.
- Sędziowali: Grzegorz Kaczmarzyk i Paweł Kapica (obydwaj z Częstochowy).
- Widzów: 300.
Rozgrywacz, jak się patrzy!
Rafał Prokopczuk ma 23 lata. W niedalekiej przeszłości był drugim rozgrywającym mistrzowskiej ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, a do Sulęcina trafił w środę (7 grudnia) z I-ligowej Legii Warszawa. Śmiał się, że dobrze zna Olimpię, bo w bieżących rozgrywkach zdążył już z nią… przegrać 1:3 w barwach zespołu ze stolicy. Ze swymi kolegami odbył przed czwartkowym meczem dwa treningi - w środę wieczorem i czwartek rano. Kontrakt podpisał do końca sezonu.
Obecność tego chłopaka na boisku zupełnie odmieniła ekipę trenera Łukasza Chajca. Grając ze zdecydowanie wyżej klasyfikowaną Visłą (sześć pozycji wyżej w tabeli i 11 „oczek” więcej na koncie), sulęcinianie przypominali nie uczniów, lecz… nauczycieli! W pierwszym secie odjechali rywalom już od remisu 13:13, prezentując znakomitą skuteczność we wszystkich elementach gry. Gdy Seweryn Lipiński za drugim setbolem ominął „kiwką” z krótkiej blok przyjezdnych, na ławce VIP-ów Olimpii usłyszeliśmy ważne zdanie: - Nasi wreszcie uwierzyli, że nie muszą przegrywać!
Sen wciąż trwał!
Świetne wykorzystanie przez Prokopczuka potencjału atakującego Grzegorza Turka (wreszcie dostawał wysokie piłki!) i wszystkich skrzydłowych sprawiło, że sulęcinianie nie zwolnili tempa także w drugiej partii. Viśle nie pomogło nawet wejście na boisko bardzo lubianego w Sulęcinie przyjmującego Macieja Krysiaka, który w poprzednim sezonie bronił barw Olimpii.
Atomowe serwisy miejscowych, ich szczelne bloki, skuteczne kontry i bardzo wysoki procent dokładnych przyjęć zagrywek rywali sprawiły, że do stanu 20:20 nie pozwolili osiągnąć bydgoszczanom żadnej znaczącej przewagi. A potem sami odskoczyli na 23:20 i 24:21, wygrywając kilka akcji nad siatką. Gdy za drugim setbolem skrzydłowy Visły Damian Wierzbicki huknął w aut, na świetlnej tablicy pojawił się sensacyjny rezultat: 2:0 w setach dla Olimpii!
Visła ruszyła w pogoń
Moc opuściła gospodarzy w odsłonach numer trzy i cztery. Zgubili przyjęcie, przestały funkcjonować ataki w pierwszym tempie i blok. Rutyniarze z Bydgoszczy, prowadzeni przez trenera Michała Masnego (kiedyś znakomitego rozgrywającego!), tylko na to czekali. Punktowali z dużą regularnością, całymi seriami i pewnie triumfowali najpierw do 17, a potem do 18. Zatem tie break!
W siatkarskiej dogrywce hala odleciała. Tylko dwa razy Olimpia prowadziła różnicą dwóch punktów: 3:1 i 8:6 na zmianę stron boiska. Poza tym wynik wciąż krążył wokół remisu. W niezwykłej, dramatycznej rozgrywce na przewagi sulęcinianie mieli pięć (!) meczboli, ale żadnego nie udało się im wykorzystać. Szczęście uśmiechnęło się za to do gości przy ich czwartej próbie zakończenia meczu. Sędzia najpierw nie odgwizdał ewidentnie podwójnego odbicia piłki przez Kamila Gutkowskiego, a chwilę później skrzyżował ręce na piersiach po ataku Wierzbickiego.
- Złodzieje, złodzieje! - krzyczeli pod adresem sędziów rozzłoszczeni kibice miejscowych.
Wyniku to jednak nie zmieniło. Visła triumfowała 3:2 po 2,5 godzinie morderczego pojedynku. MVP spotkania został uznany przez komisarza zawodów Wierzbicki.
Czytaj również:
Olimpia Sulęcin na niebezpiecznym zakręcie. Drużyna straciła podstawowego rozgrywającegoWywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?