Jak co roku przed Winobraniem odżywa dyskusja na temat wina. I święta, co to tylko z nazwy przypomina, że prawdziwą stolicą tego szlachetnego napoju jest Zielona Góra. - Jeszcze jakiś czas temu nawet winnic nie mieliśmy. Ba, winiarnie zrównali nam z ziemią. A Winobranie też organizowaliśmy - zauważa Franciszek Gołecki, która sam na swojej działce uprawia winną latorośl i co roku też swoje małe winobranie urządza. Wie, ile zachodu i czasu wymagają te rośliny, by mógł z nich pyszne wino wyrabiać. Na swój i rodziny użytek.
Inni już nie są tacy cierpliwi. Uważają, że zielonogórskie wino powinno się lać strumieniami. Najlepiej za darmo. A trunku jak na lekarstwo. By każdy chętny mógł jednak winobraniowego wina skosztować, potrzebna jest pomoc. Znaleziono ją w mieście partnerskim Nitra na Słowacji.
Więcej przeczytasz w czwartek w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?