MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Straż do likwidacji

Tadeusz Krawiec
Zakłócanie ciszy nocnej, dzikie wysypiska, wałęsające się psy, kontrolowanie bazaru - to główne zadania, którymi zajmowała się straż miejska
Zakłócanie ciszy nocnej, dzikie wysypiska, wałęsające się psy, kontrolowanie bazaru - to główne zadania, którymi zajmowała się straż miejska fot. Tadeusz Krawiec
- Byli zbrojnym ramieniem burmistrza. Inwigilowali niewygodnych radnych. Po co miałbym utrzymywać tę formację? - mówi burmistrz Robert Adamczyk.

- Budżet gminy jest w katastrofalnym stanie. Rocznie wydajemy na straż miejską około 400 tys. zł. To zmarnowane pieniądze. Nie znam żadnych wymiernych efektów ich pracy. Posiadam dokumenty z których wynika, że wydawano strażnikom polecenia inwigilacji niepokornych radnych. Według mnie nie jest to formacja akceptowana przez społeczeństwo - mówi Adamczyk.

Jest pewny, że radni go poprą. Potwierdza to przewodniczący rady Bogusław Szymański. - Jej losy są już przesądzone - mówi przewodniczący, choć podkreśla, że głosowanie odbędzie się dopiero w czwartek.

Psie pieniądze

Telefon komendanta milczy. Oficjalnie strażnicy miejscy też nie chcieli z nami rozmawiać. Nie mają pojęcia, lub nie chcą mówić o tym, gdzie jest ich komendant. Od nas dowiadują się, że na czwartkowej sesji burmistrz zaproponuje ich rozwiązanie. Tylko nieoficjalne przyznają, że nikt z nimi nie rozmawiał w tej sprawie.

- To prezent pod choinkę...? I tak były tu psie pieniądze - komentuje jeden z nich.

Zdradza, że zarabiali około 1,1 tys. zł. Po cichu liczy, że burmistrz zaproponuje im jakieś miejsca pracy. - Tak dostaną szansę - uspokaja Adamczyk. Burmistrz w miejsce straży chce wprowadzić monitoring.

Co o zmianach sądzi policja? - W pracy prewencyjnej strażnicy nie są nam potrzebni, ale do utrzymania porządku na ulicach, osiedlach i wsiach pozostawiłbym dwóch - mówi Ireneusz Winnicki, wiceszef komendy w Choszcznie.

Podzieleni mieszkańcy

Mieszkańcy są podzieleni. - Dzwoniłem do straży kilka razy. Zawsze podjęli interwencję - chwali strażników pan Ryszard z ul. Rybackiej. - Byli wykorzystywani przez burmistrza niezgodnie ze swoim przeznaczeniem. Wiele razy widziałam strażników nie w tym miejscu gdzie trzeba - mówi pani Ewa z ul. 22 Lipca (nazwiska do wiadomości redakcji).

W wigilijny wieczór zadzwonił do nas jeden ze strażników: - Ta inwigilacja niepokornych radnych, to nic innego, tylko to, że przyłapaliśmy jednego z nich na wywożeniu śmieci na pola. Tylko przy okazji zrobiliśmy zdjęcia. Wcale się nie dziwię, że ten pan nie będzie stawał w naszej obronie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska