Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trudne powroty do rzeczywistości, czyli czym zaskakuje mnie Zielona Góra

Natalia Dyjas-Szatkowska
Natalia Dyjas-Szatkowska
Natalia Dyjas, dziennikarz działu informacyjnego w zielonogórskiej redakcji "Gazety Lubuskiej".
Natalia Dyjas, dziennikarz działu informacyjnego w zielonogórskiej redakcji "Gazety Lubuskiej". Mariusz Kapała
O tym, jak inaczej patrzy się na miasto, kiedy wraca się do niego z długiej podróży słów parę...

Człowiek może wyjechać z miasta. Ale miasto z człowieka jakoś nie chce. Bo zielonogórzanin o swojej małej ojczyźnie wciąż myśli (to już chyba jakieś chorobliwe jest i zasługuje na bliższe przyjrzenie się sprawie). Jak tam Zielona Góra się zmienia, czy się ją pozna po powrocie, a może nagle się okaże, że wykopano jakąś głęboką na parę metrów dziurę w centrum. I to pod naszą nieobecność! W końcu z tymi remontami to u nas można się wszystkiego spodziewać (bo, że przebudowano wjazd do Palmiarni, który wydawał się być gotowy, to już chyba nikogo nie dziwi... Albo, że jakiś wielki sprzęt wjechał na teren starej, ukochanej Polskiej Wełny. A wczoraj go przecież jeszcze nie było).

Człowiek po Polsce jeździ i patrzy. W końcu ma czas. Nie biega, tylko chodzi. Ocenia. I w ostatecznym rozrachunku, to nie jest wcale z nami tak najgorzej. Bo gdzieś indziej to kamienice odrapane tak, że aż wstyd patrzeć (a u nas z roku na rok kolejne budynki się zmieniają). A bloki sprzed kilkudziesięciu lat to chyba od początku istnienia wałka i farby nie widziały. A u nas przecież są ocieplane (z jakim skutkiem to już osobna kwestia).

Czyli tu nasze miasto wypada, powiedzmy, na plus. Czyli tu nasze miasto wypada, powiedzmy, na plus.

Ale od innych moglibyśmy się też uczyć. A na przykład dbania o tereny zielone (do naszego Parku Tysiąclecia aż strach po zmroku wchodzić, a Zielona Strzała mogłaby być nazwana Zielonym Buszem, takie na niej chaszcze się zdarzają). A to radzenia sobie z samochodami w centrum (jak człowiek wrócił do domu, to piętnaście minut szukał wolnego miejsca parkingowego, bo się jakoś nagle tłoczno zrobiło, a inne miasta potrafią sobie z tym poradzić, aut do centrum nie wpuszczać, dać pierwszeństwo pieszym, spacerowiczom). Estetyki też moglibyśmy innym zazdrościć. Takiej zwyczajnej - niezarośniętych chodników, zadbanych ścieżek rowerowych, niepołamanych ławek, śmieci trafiających do kosza, nie pod nogi innych, równych chodników, dróg bez dziur. Myślenia, że jak coś jest wspólne, to nie oznacza, iż jednak niczyje. A drzewo można podeprzeć, zamiast decydować się od razu na wycinkę.

Minusy więc są. I należy wziąć je pod uwagę. Minusy więc są. I należy wziąć je pod uwagę.

Ale kiedy człowiek wraca do tego miasta i widzi, jak jakiś mieszkaniec z konewką podlewa jedyne w swej okolicy drzewko, miejsce spotkań i integracji mieszkańców, to jednak robi mu się lżej na duszy. Albo zauważa nowe, zadbane kwiaty, których jeszcze parę dni temu tutaj nie było. Albo widzi, że wreszcie wymieniono ten chodnik, o który Czytelnicy walczyli, a krzaki, wchodzące im do okien wreszcie przycięto. Może warto czasem tak wyjechać, by potem docenić to, co się tutaj ma?

Zobacz wideo: ROZBUDOWA GALERII FOCUS MALL W ZIELONEJ GÓRZE. BUDYNKI DAWNEJ POLSKIEJ WEŁNY ZNIKAJĄ W OCZACH

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska