- Czy muzyka poetycka ma szansę przetrwać w obecnych czasach?
- Jak najbardziej, chyba jestem tego najlepszym przykładem. A poza tym zaobserwowałam pewien mechanizm, że im głupsze, bardziej prymitywne programy pokazują się w telewizji, tym większym powodzeniem cieszy się ten rodzaj muzyki. Prawdą jest też fakt, że nigdy nie zabiegałam o wielomilionową publiczność. Zawsze śpiewałam w teatrach czy piwnicach artystycznych.
- ... i zawsze dla studentów.
- To prawda. I na szczęście jest ich coraz więcej na moich recitalach. I mimo swojego wieku, który dobija do 60., cały czas czuję się piosenkarką studencką. To całkiem inna publika, bardziej wrażliwa na słowa, melodię. Bardziej krytyczna, ale i satysfakcjonująca. Przede wszystkim są wrażliwi.
- Młodzi artyści z pewnością przysyłają Pani swoje teksty piosenek. Czy znalazła Pani wśród nich następną Agnieszkę Osiecką?
- Nie. I pewnie już takiej drugiej poetki nie będzie. Dostaję co prawda masę tekstów z prośbą o zaśpiewanie ich, ale w zwrotkach znajduję zaledwie jeden wers, czasem tylko krótkie sformułowanie, które robi wrażenie. Ale o drugiej Agnieszce Osieckiej tak szybko nie usłyszymy. Nie ma szans.
- Z pewnością ma Pani w swoim repertuarze ulubioną piosenkę. Zdradzi nam Pani jej tytuł?
- Artysta zawsze ma ulubiona piosenkę, którą wykonuje na każdym koncercie. Ze mną jest tylko po części podobnie, bo prezentuje ulubiony utwór na koncercie, ale on się zmienia w zależności do nastroju, dnia, czy pory roku. Bo na wszystko przyjdzie czas. Ale obecnie ukochałam sobie "Walc Dumal", czyli walc zła. Słowa napisał Wojtek Młynarski, a muzykę skomponował Duduś Matuszewicz.
- Dziękuję.
Marta Szkudlarek.
Sto lat pani Magdo!
Gwiazda w miasteczku winiarskim pojawiła się dziś dwukrotnie. Najpierw na próbie, ponad godzinę przed koncertem, wtedy udało się chwilę porozmawiać z artystką, a następnie punktualnie o 19.00. Publika nie zwiodła. W pierwszych rzędach pojawili się fani, którzy na koncert zjechali m.in. z Poznania. - Takiego głosu nie ma nikt inny w Polsce - zachwyca się pani Grażyna.
Nie zabrakło całego światka kulturalnego Zielonej Góry. I nikt się nie zawiódł. Bo tu inaczej niż przy poprzednich koncertach winobraniowych, Magda Umer nie tylko śpiewała, ale i rozmawiała z publiką. Wspominała swoje dawne lata. I zaznaczyła, że to jej ostatni recital po 50-tce. Bo już za miesiąc urodziny. Sto lat pani Magdo!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?