MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Uparła się że ją weźmie

AGNIESZKA MOSKALUK 722 57 72 [email protected]
Karolinka urodziła się osiem lat temu z zanikiem mięśni i nikłą szansą na szczęśliwe życie. Dziś wszyscy mówią, że jednak jest dzieckiem szczęścia. Bo żyje, znalazła kochającą rodzinę, jej zdrowie się poprawia, a marzenia - spełniają.

Właśnie dowiedziała się, że spędzi tydzień z ukochanymi końmi w ośrodku hipoterapeutycznym. Dziewczynka aż cmoka z zachwytu. Nie mówi, bo przeszkadza jej w tym rurka tracheostomijna łącząca ją z respiratorem, ale system kląsknięć, mlaśnięć i cmoknięć językiem ma opanowany do perfekcji. Dariusz Stencel, lekarz współpracujący z Fundacją Mam Marzenie z Poznania, która spełnia najskrytsze marzenia chorych dzieci z całej Polski, osobiście przyjechał jej o tym powiedzieć. - To wyjątkowa dziewczynka żyjąca w wyjątkowej rodzinie - mówi wzruszony i po chwili dodaje: - Widziałem w mojej pracy wiele poświęcenia, ale dopiero u Białonowiczów zobaczyłem, czym naprawdę jest oddanie i bezwarunkowa miłość do dziecka.

Uparła się że ją weźmie

Karolinka mieszka przy ul. Dowgielewiczowej u swoich zastępczych rodziców od pięciu lat. To, że do nas trafiła, to cud Boski i przeznaczenie - mówi Wanda Białonowicz. Poznała dziewczynkę siedem lat temu. Mała leżała samotnie, podłączona do respiratora w gorzowskim szpitalu. Pani Wanda, z zawodu rehabilitantka, szła do pacjenta. Przypadkiem zauważyła maleństwo, któremu lekarze nie dawali szans na przeżycie. - Coś mnie tknęło. Podeszłam, zaczęłam ją dotykać. Zobaczyłam, jak z kącika jej oczka spływa łza. Zakochałam się w niej i zapragnęłam nią zaopiekować - wspomina. Od tego dnia codziennie była u dziewczynki. Zaczęła też załatwiać formalności, by przenieść dziecko ze szpitala do domu. Znajomi pukali się w czoło. Mówili, że Białonowiczowie nie dadzą sobie rady z tak poważnie chorym dzieckiem. Że to nie ma sensu, bo ono... i tak nie dożyje nawet trzeciego roku życia. Po dwóch latach Karolina została przewieziona do swoich nowych rodziców. Naraz jej stan zdrowia zaczął się poprawiać. Dzięki rehabilitacji rusza rękami i nogami. Jest uparta. Potrafi się rozpłakać, kiedy zbyt długo musi prosić o kolejną porcję ćwiczeń. Codziennie przychodzi do niej też nauczycielka, która realizuje z dziewczynką materiał z II klasy szkoły podstawowej. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, w maju Karolina przystąpi do pierwszej komunii.

Mama do przewijania tato do czytania

Tak naprawdę cały dom jest podporządkowany Karolince. Minuty odmierza tu zimne dźwięczenie jej respiratora i miarowy rytm podawanych przez maszynę oddechów. Wszędzie pełno zapasowych rurek, pampersów, cewników, opatrunków. Ale także bajecznie kolorowych zabawek. - Odkąd Karolcia jest z nami, liczy się tylko ona - mówi pani Wanda. Zgadza się z nią mąż, Ryszard Białonowicz. Mówi na córkę: ty nasza Anioła. Gotuje dla niej ulubione przysmaki: piersi kurczaka w ziołach, aromatyczne zupy, sałatki owocowe i kiełbaski w pomidorach. Jest ekspertem w pieczeniu ciasta śliwkowego. Karolina za nim przepada. Nie przeszkadza jej nawet to, że wszystko musi mieć zmiksowane na papkę.
- Mamy w domu taki podział ról, że jestem taka mama od rurek, przewijania, opatrunków i załatwiania kasy na sprzęt i rehabilitację, a tato to jest kochany gość od zabawy, śpiewania i czytania bajek. Ostatnio czyta Karolci ,,Przygody Filonka bez ogonka’’ i Biblię - mówi
W. Białonowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska