MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Uratują więcej

HENRYKA BEDNARSKA 722 57 72 [email protected]
Rozmowa z WIESŁAWEM SUPIŃSKIM ordynatorem oddziału kardiologicznego szpitala przy ul Dekerta

- Kiedy w szpitalu stanie angiograf?
- Właśnie rozstrzyga się przetarg na dostawcę urządzenia, w przyszłym tygodniu podpiszemy z nim umowę. W przetargu startują trzy firmy: Toshiba, Philips i Siemens. Angiograf zamontujemy na początku października.

- Ile będzie kosztował?
- Dotychczas mówiło się o 3,7 mln zł. Firmy startujące w przetargu oferują sprzęt od 3,2 mln zł do 3,8 mln zł.

- Jakiej będzie jakości?
- Najwyższej klasy. Tak przygotowaliśmy przetarg, by umożliwił nam kupienie angiografu najlepszego na świecie. Jego podstawowym zadaniem będzie ocena krążenia wieńcowego i wykonywanie pełnego badania hemodynamicznego, które pomaga na przykład w kwalifikowaniu pacjenta do przeszczepu serca.

- Od jakich zabiegów zaczną pracę z angiografem gorzowscy kardiolodzy?
- Od wykonywania koronarografii u planowych pacjentów. W pierwszym miesiącu będzie pomagał nam lekarz z kliniki kardiochirurgii w Zabrzu. Szkolenie, które pozwala samodzielnie wykonywać zabiegi, ukończył już jeden lekarz z naszego szpitala. Szkoli się jeszcze sześciu lekarzy. W ciągu roku nauki muszą nauczyć się koronarografii i koronaroplastyki. Szkolenie zakończą w czerwcu.

- I będą gotowi do wykonywania wszystkich zabiegów?
- Tak. Właśnie od czerwca będziemy mogli zapewnić całodobowy dyżur hemodynamiczny. Ale już z chwilą uruchomienia pracowni będziemy wykonywali nie tylko koronarografię, ale też koronaroplastykę. W czerwcu przyszłego roku zaczniemy leczyć zawały na ostro. Wszystko zgodnie z planem. Są ośrodki, nawet w tym województwie, które do takiej sprawności dochodziły trzy lata. My osiągniemy pełną gotowość w ciągu 7-8 miesięcy.

- Co istnienie pracowni hemodynamicznej oznacza dla pacjenta?
- Przestanie krążyć po świecie. Gdy trafi do nas z ostrym epizodem wieńcowym, będzie diagnozowany i leczony według najnowszych standardów. W ostatnich latach umierało 6-7 proc. osób, które trafiały do nas z zawałem. Przy leczeniu inwazyjnym, czyli tym z wykorzystaniem angiografu, śmiertelność spada do 4 proc. Oznacza to, że rocznie uratujemy od ośmiu do dziesięciu pacjentów więcej. Z czasem takich uratowanych będzie dwa razy więcej, bo - jak przypuszczamy - dwukrotnie zwiększy się liczba pacjentów trafiających do nas z zawałem serca z terenu.

- Co jeszcze potrzeba oprócz angiografu, by powstała pracownia hemodynamiczna?
- Sama maszyna to nie wszystko, trzeba kupić mnóstwo drobnego sprzętu: drenów, cewników, prowadników, poszerzaczy, balonów, pompę do kontrapulsacji, z czasem IVUS - urządzenie do oceny przepływu w naczyniach wieńcowych. Bez tego nic nie będzie znaczyło uruchomienie angiografu. By prowadzić zabiegi, przez pierwsze pół roku trzeba będzie wydać 750 tys. zł. Pieniądze będą potrzebne też na samą pracownię. 300 tys. zł na remont dało miasto, mnie udało się uzbierać ponad 120 tys.: po 50 tys. wpłaciły fundacja Kronerberga i gorzowski oddział Grupy Energetycznej ENEA, 10 tys. powiat strzelecko-drezdenecki, są też wpłaty indywidualne. Ale ciągle liczę na pomoc zakładów pracy i samorządów. To wszystko robimy przecież dla mieszkańców regionu.

- Leczenie będzie kończyło się rehabilitacją.
- Teraz jest tak: pacjent po zawale wychodzi z oddziału w 7-10 dobie, kontynuuje leczenie w poradni kardiologicznej i chodzi na rehabilitację. Ale od jesieni chcielibyśmy jeszcze rozpocząć rehabilitację pacjentów z niewydolnością krążenia. Ludzie uważają, że jeśli mają niewydolność, podstawowe leczenie sprowadza się do życia w spokoju, bezruchu, z tabletkami. Będziemy musieli przełamać tę świadomość: tabletek należy zażywać jak najmniej, za to na rehabilitacji uczyć się ruchu.

- Co robić, by nie trafić na oddział kardiologiczny?
- Prowadzić zdrowy styl życia, a także leczyć to, co powoduje rozwój miażdżycy i choroby wieńcowej. Należy więc zająć się leczeniem nadciśnienia, cukrzycy, zaburzeń lipidowych, czyli wysokiego cholesterolu albo dużego poziomu trójglicerydów. Przestrzegam przed otyłością, paleniem papierosów, zachęcam do ruchu. Trzeba zrobić dla siebie więcej niż do tej pory.

- Dziękuję.

TO SZANSA
Angiograf jest najważniejszym urządzeniem w pracowni hemodynamicznej. Ten aparat do koronarografii serca pozwala dokładnie ocenić zmiany miażdżycowe i wybrać optymalne leczenie. Takie zabiegi to szansa na zmniejszenie liczby umierających na zawał i choroby wieńcowe. W północno-zachodniej Polsce tylko Gorzów nie ma specjalistycznego sprzętu. Chorzy muszą więc jeździć na badania do szpitali oddalonych o 100 km.

WALCZYMY O SERCE
Gorzowscy lekarze i ,,GL’’ walczą o pracownię hemodynamiczną od lutego ub.r. Przez ponad miesiąc zbieraliśmy kupony popierające utworzenie pracowni. Wypełniło je prawie 20 tys. osób. Wszystkie kupony wręczyliśmy ówczesnemu ministrowi zdrowia Markowi Balickiemu, bo w resorcie miała zapaść decyzja, które szpitale dostaną pieniądze na angiografy. Udało się - niemal po roku od rozpoczęcia akcji gorzowski szpital znalazł się na ministerialnej liście dziewięciu szczęśliwców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska