W Gorzowie będzie Rejestr Usług Medycznych z wygodami

- Nareszcie jest po ludzku. W poprzednim miejscu było okropnie - mówili w piątek pacjenci, którzy przyszli po książeczki Rejestru Usług Medycznych. Nowa siedziba, to odmalowana była przychodnia endokrynologiczna, która mieści się ... dokładnie po przeciwnej stronie byłego RUM.

Bez barier dla wózków

Do poprzedniej siedziby RUM-u wiodły trzy wąskie schodki i wąziutki korytarzyk. Ludzie tłoczyli się w okropnych warunkach. Nawet książeczki trudno było odbierać, bo było bardzo mało miejsca.

Teraz cały RUM mieści się na parterze, nie ma tu żadnych barier, wjedzie osoba niepełnosprawna i matki z wózkami. korytarz jest szerszy, pod ścianami stoją ławki i krzesła. RUM ma dwie wygodne poczekalnie. Ściany są odnowione, pod oknami stoją rośliny. - Nareszcie ktoś pomyślał o pacjentach. Przecież tu przychodzi masa ludzi i to przeważnie chorych - mówiła w piątek Jolanta Kwiatkowska. Dość często tu bywa, bo choruje. - Warunki są nieporównywalni lepsze. Jeszcze żeby tylko dawali więcej tych kartek, to człowiek by rzadziej tu musiał przyjeżdżać - mówiła Maria Czajkowska.

Ludzie narzekali tylko, że i tak dość długo trzeba czekać, bo 20-30 minut. - Może oni powinni dokupić tu jakąś maszynę do drukowania tych kartek - mówili.

Dla pacjentów z okolicy

TAM JEST RUM

Rejestr Usług Medycznych mieści się w budynku przy ul. Dekerta 1, po przeciwnej stronie szpitala. Czynny jest w poniedziałki, środy, czwartki i piątki od 8.00 do 14.00, we wtorki od 8.00 do 18.00.

W gorzowskim RUM-ie codziennie książeczki odbiera od 600 do 700 osób. - Oprócz Gorzowa obsługujemy także gminy: Bogdaniec, Deszczno, Kłodawa, Santok i Lubiszyn - mówiła szefowa RUM Emilia Szapiel. Ponadto rejestr wydaje też książeczki mieszkańcom całej północnej części województwa, jeśli komuś zabraknie kartek, a musi skorzystać z poradni w szpitalu.

Na pytanie, czy nie można byłoby skrócić czasu oczekiwania E. Szapiel tłumaczyła, że tyle czasu trwa wydrukowanie i złożenie książeczek. - Przy drukowaniu pracują trzy osoby i naprawdę nikt się nie obija. A nawet gdyby doszła jeszcze jedna maszyna, to trzeba byłoby zatrudnić dodatkowych ludzi. Raczej nie sądzę, aby cokolwiek to zmieniło - mówiła.