Rolnik z Chyciny Jarosław Duda jechał samochodem do Kurska. Zaraz za rogatkami wsi przed maską auta przebiegł wilk.
- Było już na tyle jasno, że dobrze go widziałem. Był ogromny. Znacznie większy od psa. Miał jasną sierść i puszysty ogon. Dobrze, że siedziałem w samochodzie. Gdybym jechał rowerem, to z pewnością bym zawrócił - opowiada.
Nasz rozmówca jest przekonany, że to był wilk. Skąd ta pewność? - Tutaj wilków nigdy nie było, ale widziałem je na żywo w Bieszczadach. I wiele razy w telewizji - mówi.
Wiadomość o drapieżniku rozeszła się po wsi lotem błyskawicy. Paniki nie wywołała, choć mieszkańcy zaznaczają, że po nocach ich psy strasznie ujadają. Jakby czuły krwiożerczych pobratymców. - Ja się nie boję. Ani wilków, ani innych zwierzaków. Dziki to podchodzą po nasz dom - mówi 15-letni Maciej Wojda.
Ślady wilczych pazurów
Drapieżniki widziano w okolicach Kurska i Gorzycy. To otoczone lasami niewielkie wioski w gminie Międzyrzecz. Miejscowi leśnicy mają zdjęcia ich śladów. Łapy z pazurami są wielkości ludzkiej dłoni.
- Na pewno nie zostawiły ich psy. Mają charakterystyczne trójkątne poduszki. To ślady wilków - zapewnia zastępca nadleśniczego Andrzej Messner.
Niedawno leśnik Dariusz Banachowski natknął się w lesie na truchło czworonoga. Był znacznie większy od psa.
- Znajdował się jednak w stanie rozkładu, dlatego nie mogę powiedzieć ze stuprocentową pewnością, że to był wilk. Ani tego wykluczyć - mówi.
Zdaniem A. Messnera, wilki nie mają swego stałego siedliska w międzyrzeckich i bledzewskich lasach. - Te wioski leżą na szlaku ich wędrówek między Puszczą Notecką i Puszczą Rzepińską - wyjaśnia.
Wróciły po ponad 150 latach
- Wilk przebiegł mi drogę niedaleko tego miejsca. A to przecież rogatki wsi - mówi Jarosław Duda z Chyciny pod Bledzewem.
(fot. Fot. Dariusz Brożek)
W sobotę odwiedziliśmy mieszkającego w Kursku policjanta Zbigniewa Melnika, który jest zapalonym myśliwym. O wilkach dowiedział się od dziennikarza ,,GL''. - Moje psy często szczekają na dzikie zwierzęta, ale w okolicznych lasach jest pełno dzików, saren i jeleni - tłumaczy.
Wilki widziano ostatnio także koło wsi Św. Wojciech, którą od Międzyrzecza dzieli tylko Obra. Co na to mieszkańcy? - Chyba będę musiała zrezygnować z rowerowych wycieczek do lasu. Często tam jeżdżę z dziećmi - mówi Dorota Lambrych ze Św. Wojciecha.
Zdaniem leśników i myśliwych, nie ma powodów do paniki. Z. Melnik twierdzi, że wilki nie powinny zaatakować człowieka. - Ale z psem bym do lasu raczej nie chodził. Czworonóg może rozdrażnić drapieżnika i skończyć w jego paszczy - ostrzega jeden z naszych rozmówców.
Regionalista i przyrodnik z Międzyrzecza Andrzej Chmielewski zaznacza, że ostatniego wilka na Ziemi Międzyrzeckiej widziano w 1852 r. Koło Bukowca zastrzelił go myśliwy Johan Unger z Lusowa pod Poznanie. - Dziś w tym miejscu stoi pomnik - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?